Przejdź do głównej zawartości

ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI

 

ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI.



Pan Jabłoński wezwał mnie do wskazania mu, w którym miejscu obecnie obowiązującej Konstytucji RP znajdują się przepisy, które wyłączają indywidualny akt abolicji, czyli mówiąc po ludzku, nie pozwalają Prezydentom RP na stosowanie aktu łaski wobec osób nieskazanych PRAWOMOCNYM wyrokiem sądu.




Tekst ten będzie odpowiedzią na to wezwanie, które dla dużej grupy zwykłych Polaków, nawet nie prawników, nie jest już niczym nieznanym, albo niewiadomym.

Na początku jednak prześledzimy wspólne całość wydarzenia z udziałem pana Jabłońskiego, gdyż jest to fenomenalny przykład, w jaki sposób zainteresowani urabianiem opinii publicznej i robieniem ludziom wody z mózgu w kontekście walki o partyjnych kolegów, przestępców Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, manipulują niezbyt rozgarniętymi odbiorcami.




Pan Jabłoński znalazł na Twitterze wpis pisarza/dziennikarza (tak się ów człowiek opisuje) i zapłonął entuzjazmem niezwykłym. O ile ów pisarz może niezbyt rozumieć, że wyrywkowość jest manipulacją, to prawnik Jabłoński winien zweryfikować całość treści, którą postanowił rozreklamować. Zamiast tego, bez jakiegokolwiek sprawdzania, nie tylko powielił zmanipulowany fragment, ale podsycił wydźwięk „biblia procedury karnej, z której od lat uczy się większość studentów prawa w Polsce”, albowiem w tym fragmencie wyczytał coś, co bliskie jest jego sercu „prezydent może skorzystać z prawa łaski również przed prawomocnym skazaniem”.

Oto ów zmanipulowany wycinek z o wiele większego fragmentu.



Moją uwagę zwróciła momentalnie fraza „mimo że praktyka nie zna, jak na razie, wyjątków od ułaskawiania dopiero po uprawomocnieniu się wyroku skazującego”, ponieważ jednoznacznie wskazywała na przestarzałość podręcznika, od 16 listopada 2015 roku taki wyjątek już znamy. Mowa o podręczniku znakomitego karnisty, profesora Stanisława Waltosia „Proces karny. Zarys systemu”, jak przypomniał ktoś na Twitterze, wykładowcy, który oblał Ziobrę i ten nie mógł przez to robić aplikacji prokuratorskiej w Krakowie. Zaintrygowana poszukałam zatem całości. Szybko okazało się, że zarówno pisarzowi, jak też prawnikowi związanemu z Ordo Iuris, który ostatnio zabłysnął nieznajomością i nierozumieniem Regulaminu Sejmu, nie chciało się przeczytać kolejnej strony. Cały fragment brzmi następująco:




„Prezydent może skorzystać z prawa łaski w każdej sprawie o przestępstwo i o wykroczenie, również jeszcze przed prawomocnym skazaniem, mimo że praktyka nie zna, jak na razie, wyjątków od ułaskawiania dopiero po uprawomocnieniu się wyroku skazującego; mówiąc inaczej, dopuszczalne jest ułaskawienie w postaci abolicji indywidualnej (*699), skoro art. 139 Konstytucji nie czyni tu żadnych restrykcji. Na praktykę niewątpliwie wpłynęła polska tradycja konstytucyjna (Konstytucje z 1921 r. oraz z 1935 r. nie zezwalały na indywidualną abolicję w postaci ułaskawienia) i chyba słuszne przekonanie, że taka abolicja byłaby przedwczesną ingerencją w wymiar sprawiedliwości.”

Profesor zatem słusznie wskazał, że praktyka (do 2015 r.) była słuszna, gdyż nie tylko stanowiła kontynuację tradycji prawnej od przynajmniej II Rzeczpospolitej (o tym jeszcze później szerzej), ale przede wszystkim inne postępowanie byłoby przedwczesną ingerencją w wymiar sprawiedliwości.

Tego jednak z manipulacji, podobno prawnika, Jabłońskiego już nikt nie dowie się, kto będzie bazować tylko na jego „informacjach”, które posyła w świat.

Jeszcze ciekawiej robi się patrząc na początek fragmentu z podręcznika dotyczącego prawa łaski.


 


„9.8Postępowanie następcze po uprawomocnieniu się orzeczenia sądowego.

9.8.I. Postępowanie ułaskawieniowe

9.8.I.I Prawo łaski

Przyczyna tego postępowania tkwi w prawie łaski, tradycyjnie przysługującym głowie państwa. Artykuł 139 Konstytucji stanowi, że Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski i że prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu. Niestety, Konstytucja ani słowem nie wyjaśnia treści prawa łaski, nie mówiąc już o procedurze ułaskawieniowej.

W przeciwieństwie do wielu innych państw, polskie prawo konstytucyjne pozostawia ustalenie zakresu i treści prawa łaski praktyce konstytucyjnej. W świetle zarówno tej praktyki, jak i powściągliwości legislacyjnej można pokusić się o następujące stwierdzenia:”

 

Już sam tytuł wskazuje, że profesor rozprawia o prawomocnych orzeczeniach sądowych, ale najważniejsza jest pogrubiona fraza – decyduje praktyka konstytucyjna, a ta od stuleci nie dopuszczała w Polsce ułaskawień bez prawomocnego skazania. Co ciekawe, profesor nie dokonuje kategorycznych sądów, stąd „można pokusić się o stwierdzenia”, a nie „należy stwierdzić”.

Reasumując. Profesor zauważa powściągliwość legislacyjną mogącą prowadzić do wniosku o abolicji indywidualnej, ale podkreśla, że przeczy temu praktyka, gdyż inaczej dochodziłoby do przedwczesnej ingerencji w wymiar sprawiedliwości. Nic dziwnego, że profesor Waltoś zdenerwował się na próby podpierania się jego autorytetem, gdy Duda przedwcześnie ułaskawił swoich kolegów.

 W świetle art. 10 konstytucji, który przewiduje trójpodział władzy, prezydent nie powinien stosować abolicji. Stosowanie prawa łaski przed zapadnięciem wyroku to, po pierwsze, jawna ingerencja w proces sądowy. Po drugie, oskarżeni zostali pozbawieni możliwości oczyszczenia się z zarzutów przed sądem drugiej instancji - uważa prof. Stanisław Waltoś.

Tłumaczy też, dlaczego mógł znaleźć się na liście.

- Prawdopodobnie znalazłem się na tej liście, bo we wszystkich wydaniach zajmowałem stanowisko, że abolicja w formie prawa łaski nie jest wykluczona w świetle konstytucji. Problem polega na tym i tu kancelaria dopuściła się pewnej manipulacji, pominięto zdanie kolejne. Mianowicie, że była praktyka konstytucyjna, polegająca na tym, że nigdy prezydent nie stosował abolicji w postaci prawa łaski, dlatego że byłoby to ingerencją w wymiar sprawiedliwości - mówił w TVN24 Waltoś.”

(za WP, 02.06.2017)

Mimo tak jasno wyrażonego stanowiska, Jabłoński, Szrot, Kaleta, etc., dalej manipulują podręcznikiem profesora. Jest to tym bardziej skandaliczne, że jak pokazali szybko inni użytkownicy Twittera, np. Jakub Wende, w teraźniejszych wydaniach treść została skorygowana, by nie pozostawiać wątpliwości.




Kończąc wątek profesora Waltosia jeszcze jedna uwaga.

Atrapa Trybunału Konstytucyjnego 17 lipca 2018 przy kawie i ciasteczkach spotkała się, by wygłosić opowieści dziwnej treści według politycznego zapotrzebowania. Z komunikatu na oficjalnej stronie po spotkaniu o kryptonimie K9/17 czytamy:

„Podkreślił, że należy rozróżniać dwa pojęcia: pojemniejsze znaczeniowo „prawo łaski” oraz węższe − „ułaskawienie”. Drugie pojęcie odnosi się tylko do osób prawomocnie skazanych, w pierwszym zaś, obok całkowitego albo częściowego darowania kary (także złagodzenia jej rygorów), mieści się również akt abolicji indywidualnej, polegający na zakazie wszczęcia postępowania wobec określonej osoby albo na wstrzymaniu i umorzeniu postępowania już wszczętego.”

 Cóż. Zdaje się, że kulinaria niezbyt wnikliwie uczyły się z podręcznika prof. Waltosia, bo on pisząc o abolicji indywidualnej używa określenia ułaskawienie: „mówiąc inaczej, dopuszczalne jest ułaskawienie w postaci abolicji indywidualnej (*699)”. Tak to jest, gdy przy kawie i ciasteczkach trzeba wymyślić jakąś uczenie brzmiącą bzdurę, by wytłumaczyć karkołomne działania łamaczy Konstytucji.


Pan Jabłoński, z płomieniem w świńskich oczkach, promował także inne wynurzenia przywołujące kolejne podręczniki, np. niejakiego Iwańca, stadionowego chuligana znanego szerzej z farmy trolli w ziobrowym ministerstwie, który do Małej Emi pisał o sędzim Markiewiczu (szef Iustitii) „trzeba mu ostro dojeb…ć”.

 



 Tym razem, prócz podręcznika prof. Waltosia, pokazano fragment z książki Tomasza Grzegorczyka i Janusza Tylmana „Polskie postepowanie karne” powołujący się na przykład na prof. Andrzeja Murzynowskiego oraz prof. Lecha Gardockiego.



Oddajmy zatem głos samemu profesorowi Gardockiemu.

Prof. Lech Gardocki zaprzeczył jakoby kiedykolwiek wyraził poparcie dla prezydenta ws. ułaskawienia. Sytuację nazwał nieporozumieniem.

Oświadczam, że nigdy nie wypowiadałem się na temat słuszności lub niesłuszności decyzji p. Prezydenta o ułaskawieniu p. Mariusza Kamińskiego. Twierdzenie, że popierałem tę decyzję opiera się więc na nieporozumieniu. To nieporozumienie wynikło prawdopodobnie z tego, że w kolejnych wydaniach mojego podręcznika "Prawo karne", przy wyjaśnianiu na czym polega ułaskawienie informowałem, powołując się na monografię prof. Andrzeja Murzynowskiego, że w literaturze procesu karnego uważa się, że ułaskawienie może polegać także na abolicji indywidualnej" - czytamy oświadczenie profesora Gardockiego w "Rzeczpospolitej".” (za WP, 2 czerwca 2017)

 

I w tym momencie przechodzimy do krok po kroczku tłumaczenia panu Jabłońskiemu kwestii, która go tak nurtuje. Mianowicie, czy w obecnie obowiązującej Konstytucji RP są zapisy wykluczające akt łaski w postaci abolicji indywidualnej.

 

Bez wątpienia ułaskawienie może polegać na abolicji indywidualnej, czyli ułaskawieniu przed prawomocnym skazaniem, nawet przy trójpodziale władzy, tylko że wtedy w Konstytucji musiałoby być bardzo czytelne i jednoznaczne wskazanie ku temu. Bez tego prezydenci wchodzą w sferę zarezerwowaną dla władzy sądowniczej, o której Konstytucja wypowiada się niezwykle konkretnie i bez dwuznaczności, co jasno wytłumaczył Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów 31 maja2017 roku.

Fragment uchwały:


Popatrzmy zatem, co mówią przywołane artykuły.

Zacznijmy od mojego ulubionego art. 42 ust. 3: „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.”

Orzeczenie sądu rejonowego z marca 2015 r. nie było orzeczeniem prawomocnym, zatem Kamiński, Wąsik i dwóch agentów CBA było w świetle prawa niewinnymi, ale wkroczył dr Duda i stwierdził: „ja was ułaskawiam”. Od czego? Od niewinności? Przecież to Himalaje absurdu. Niewinnemu łaska jest potrzebna, jak łysemu grzebień.

 Art. 7: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”.

Popatrzmy zatem, jakie granice zakreśla Konstytucja.

Art. 10 ust. 1: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.”

Art. 10 ust. 2: „Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.”

Art. 175 ust. 1: „Wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe.”

Art. 177: „Sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości we wszystkich sprawach z wyjątkiem spraw ustawowo zastrzeżonych dla właściwości innych sądów.”

I wreszcie, w moim przekonaniu najważniejszy, art. 173:

„Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.”

Nie wiem, czy wszyscy czytający zdają sobie sprawę, że taka formuła w Konstytucji opartej na trójpodziale władz pojawia się tylko i wyłącznie w stosunku do władzy sądowniczej, co z wszystkich trzech władz czyni władzę sądowniczą władzą o wyjątkowym statusie.

 Tymczasem 16 listopada 2015 wkroczyła na arenę władza wykonawcza w postaci doktora Dudy i wpakowała się bez pardonu w niezależną od innych władz władzę sądowniczą, która w świetle Konstytucji jako jedyna ma kompetencje do sprawowania wymiaru sprawiedliwości.

Przypomnę, co wtedy powiedział doktor prawa, Andrzej Duda, do zgromadzonych w Sejmie dziennikarzy:

„Ta sprawa była nieprawdopodobnie niszcząca dla wymiaru sprawiedliwości i jeśli mamy budować dobry obraz wymiaru sprawiedliwości w Polsce, postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy”

 „POSTANOWIŁEM UWOLNIĆ WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI OD TEJ SPRAWY”

Zapiera dech w piersiach królewskość jego wysokości Andrzeja Dudy.

Zaraz, zaraz. Polska zdaje się nie jest monarchią absolutystyczną, gdzie niepodzielną i niczym nieskrępowaną władzę sprawuje monarcha.

 Zerknijmy jeszcze na fragment aktu łaski wystawionego na nieprawomocnie skazanych, czyli niewinnych:

 



 Umorzyć postępowanie karne może sąd, ewentualnie prokuratura - nie władza wykonawcza, nawet, gdy jest prezydentem.

Mamy zatem samozwańczego króla absolutnego, który jest jednocześnie samozwańczym sędzią najwyższym, choć polska Konstytucja w wielu swych artykułach precyzyjnie opisuje rzeczywistą władzę sądowniczą. Króla, który swój niekrępowany majestat wyprowadza z lakonicznych dwóch zdań art. 139: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.”

Podkreślam – po jednej stronie mamy szereg zapisów jasno mówiących czym są sądy, co sprawują i jaki jest ich wyjątkowy status, a po drugiej lakoniczne dwa zdania, które rzekomo przez swą ogólnikowość nadają prezydentom niemal boską moc „pana życia i śmierci”.

 Oczywiście w sukurs Dudzie przyszedł marionetkowy twór, kiedyś będący Trybunałem Konstytucyjnym. Przytaczałam wyżej fragment komunikatu o spotkaniu przy kawie i ciasteczkach z 2018 roku, gdy pokazywałam, jak niezbyt pilnie grono kuchcików wsłuchało się w słowa prof. Waltosia. Teraz pokażę urywek komunikatu z zeszłego roku. 2 czerwca 2023 roku inne towarzystwo wzajemnej adoracji zabrało głos podczas biesiady o kryptonimie Kpt 1/17 w sprawie sztucznie wykreowanego rzekomego sporu kompetencyjnego między prezydentem, a Sądem Najwyższym.

 „Odwołując się do wyroku TK z 17 lipca 2017 r., sygn. K 9/17 (OTK ZU 48/A/2018, cz. III, 5.3), Trybunał Konstytucyjny potwierdził, że „stosowanie przez Prezydenta prawa łaski w postaci abolicji indywidualnej jest dopuszczalne”. Prezydent RP „może skorzystać z prawa łaski w każdym czasie, bez konieczności wyczekiwania na wypełnienie się wszystkich formuł przewidzianych w procedurze karnej. Konstytucja w tej mierze nie przewiduje bowiem żadnych ograniczeń, które ustanawiałyby zasady, od spełniania których uzależniona byłaby możliwość, a tym samym skuteczność, wydania aktu łaski”. Wobec powyższego nie ma przeszkód, aby zastosować akt łaski w postaci abolicji indywidualnej wobec osoby niewinnej, której zostały już postawione konkretne zarzuty bądź wobec której zapadł wyrok, ale jeszcze nieprawomocny.”

 

Jeśli ktoś do tej pory otwierał ze zdumienia szeroko oczy słysząc jakiegoś pisowca, jak np. niedawno w Polsacie u Gozdyry, bełkoczącego, że król Duda może nawet przerwać prokuratorskie postępowanie przygotowawcze, to po przeczytaniu podkreślonego już nie powinien się dziwić, skąd takie idiotyzmy oni biorą.

 I jeszcze malutki fragmencik z biesiady roku pańskiego 2018:

„Brzmienie art. 139 Konstytucji wskazuje wprost, iż Prezydent może skorzystać z prawa łaski, w tym także dokonać aktu abolicji indywidualnej. Nie można tu mówić o „domniemaniu kompetencji” Prezydenta w zakresie stosowania abolicji indywidualnej, bo wynika ona wprost z posłużenia się przez ustrojodawcę najogólniejszą możliwą formułą.”

 A skoro formuła jest podobno (o tym jeszcze później) ogólnikowa, to można już wszystko. Ułaskawienia grupowe, ułaskawienia na przyszłość, ułaskawienia na wszelki wypadek, ułaskawienia dla samego króla Dudy podpisane in blanco przez jego majestat.

W „Krzyżakach” pewien sympatyczny hochsztapler sprzedawał odpusty na grzechy minione, na grzechy przyszłe i mnie się doktor Duda kojarzy bezapelacyjnie z owym Sanderusem.

 Wsparty „autorytetem” marionetkowego Trybunału król Duda najwyraźniej uwierzył zupełnie w swą moc pomazańca. Po prawomocnym wyroku Sądu Okręgowego z 20 grudnia 2023 roku w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim zżymał się, że absolutnie się z wyrokiem nie zgadza.

Mówił:

„Uważam, że jest to całkowite złamanie norm konstytucyjnych. Jako prezydent RP zastosowałem ułaskawienie — to jest prerogatywa prezydencka nieobwarowana żadnymi warunkami, wobec której tradycyjnie, jak wobec każdej prerogatywy, nie ma żadnych środków prawnych. Po prostu jest to uprawnienie prezydenta, absolutnie wyjątkowe, wywodzące się jeszcze z dawnego przywileju królewskiego, do tego aby obdarzyć aktem łaski: amnestii albo abolicji.”

 Tak się składa, że na Twitterze użytkownik Ryszardinho34 poszperał, jak to w ostatnich stuleciach z tym królewskim przywilejem było.

Konstytucja 3 Maja: „Król, którego mu wszelka moc dobrze czynienia zostawiona być powinna, mieć będzie ius agratiandi (prawo ułaskawienia) na śmierć skazanych, prócz in criminibus status (w zbrodniach stanu)” – ojej skazani!, za wyjątkiem skazanych przez Trybunał Stanu.

Konstytucja Królestwa Polskiego (Kongresówka): „Prawo ułaskawienia zachowane jest wyłącznie królowi , który jest mocen darować lub zmienić karę” – ojej, najpierw musiała być orzeczona kara.

 Czas Polski, jako demokracji.

Konstytucja marcowa z 1921 r.: „Prawo darowania i złagodzenia kary, oraz darowania skutków zasądzenia karno-sądowego w poszczególnych wypadkach – przysługuje Prezydentowi Rzeczypospolitej. Prezydent nie może stosować tego prawa do ministrów zasądzonych na skutek postawienia ich w stan oskarżenia przez Sejm. Amnestia może być udzielona tylko w drodze ustawodawczej”

 Konstytucja kwietniowa z 1935 r.: „Prezydent Rzeczypospolitej władny jest aktem łaski darować lub złagodzić skazanemu karę, wymierzoną orzeczeniem prawomocnem, tudzież uchylić skutki skazania. Amnestia wymaga aktu ustawodawczego.”

 Konstytucja PRL z 1952 roku:

„Rada Państwa:

1)     1) zarządza wybory do Sejmu

2)    2) zwołuje sesje Sejmu

3)    3) czuwa nad zgodnością prawa z Konstytucją

[…]

      11) stosuje prawo łaski”

 

I tak to przez ponad 200 lat w Polszy Konstytucje abolicji indywidualnej zakazywały, a komuniści, choć ubrali prawo łaski w niezwykle krótkie i wybitnie ogólnikowe zdanie, nigdy nie stosowali jej wobec nieprawomocnie skazanych, nie robił tego ani Jaruzelski, ani Wałęsa, ani Kwaśniewski (choć i tu psychoprawica potrafi w Internecie bajki opowiadać), ani Lech Kaczyński, ani Komorowski – aż przyszedł król Duda i podeptał tę konstytucyjną praktykę, na którą zwracał uwagę profesor Waltoś.

 

 Przyglądnijmy się raz jeszcze treści art. 139 polskiej Konstytucji:

„Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.”

 Autorytety prawnicze, choćby sędzia Hermeliński, przez lata bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego, słusznie wskazują, że jeśli w drugim zdaniu mowa jest o skazanych, to analogicznie należy i pierwsze zdanie odnosić do prawomocnie skazanych.

Jest jednak coś jeszcze. Jeśli kaczyści i król Duda twierdzą, jakoby brak literalnego wskazania na skazanych prawomocnie w zdaniu pierwszym pozwalał na rozszerzoną interpretację, to zachodzi niebezpieczeństwo, że również drugie zdanie mogą wypaczyć, gdy zajdzie taka polityczna potrzeba. Brak literalnego wyraźnego zakazu ułaskawiania postawionych przed Trybunałem Stanu, ale jeszcze nieskazanych, mogą wykorzystać do kolejnej hucpy, gdyby na przykład przed Trybunał Stanu trafił Glapiński. Byłoby to całkowitą kastracją tego zapisu i de facto uniemożliwiałoby osądzenie przed Trybunałem Stanu każdego miłego sercu króla Dudy.

Niemożliwe? Niemożliwym wydawało się także ułaskawienie nieprawomocnie skazanych, więc w świetle polskiego prawa niewinnych.

 Profesor Murzynowski, po którego plecach tak chętnie skaczą ludzie pokroju Jabłońskiego, był krytykiem w komunistycznych czasach lapidarnej formuły o prawie łaski. Wynikało to z jego niepokoju o nadużywanie tej wyjątkowej instytucji.

Popatrzmy, co sądził o tzw. abolicji indywidualnej.

 „Stosowana w tej formie łaska stanowi środek daleko idącej i trudnej do zaakceptowania w państwie praworządnym i demokratycznym ingerencji jednego z najwyższych organów władzy państwowej w dziedzinę kompetencji organów wymiaru sprawiedliwości. Abolicja indywidualna byłaby środkiem niezrozumiałego dla społeczeństwa uprzywilejowania pewnych tylko jednostek (czego nie ma przy abolicji generalnej), łamania demokratycznej zasady równości prawa dla wszystkich obywateli. O ile stosunkowo łatwo można wyjaśnić społeczeństwu potrzebę darowania lub łagodzenia – z pewnych ważnych względów – prawomocnie orzeczonej kary (po ustaleniu już faktu popełnienia przestępstwa), o tyle decyzja organu pozasądowego o zakazie prowadzenia postępowania karnego przeciwko określonej osobie, tj. ustalenia, czy i jakie przestępstwo oskarżony popełnił oraz jaką za to powinien ponieść karę, może być zrozumiana jako akt służący do paraliżowania działalności wymiaru sprawiedliwości, zmierzający do ukrycia prawdy przed opinią publiczną i uniemożliwiający zdemaskowanie przestępstwa i jego sprawcy.

 

Wymowne niezwykle.

Inną kwestią podnoszoną przez prawnicze autorytety, a nie grono zadekowanych marionetek w tym, co kiedyś było Trybunałem Konstytucyjnym, są następstwa wynikające z abolicji indywidualnej w kontekście art. 45 ust. 1 Konstytucji: „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.”

Król Duda stosując abolicję indywidualną uniemożliwia osobie taką abolicją objętej dowiedzenie swojej niewinności. Jest jednak znowu coś o wiele gorszego i znacznie mocniej gorszącego.

Chodzi o ofiarę przestępstwa.

Wyobraźmy sobie, że kolega króla Dudy, Mariusz K., po spożyciu butelki wódki prowadzi samochód i w trakcie jazdy zabija idącego ulicą wdowca, ojca dwójki małych dzieci, których był jedynym żywicielem.

W procesie karnym sąd nie tylko zasądza karę więzienia, może także zasądzić odszkodowanie lub tzw. nawiązkę dla ofiar lub spadkobierców ofiar. Naprawienia wyrządzonych ofiarom krzywd nie obejmuje akt łaski, tu prawnicy są zgodni (na razie, bo kto wie, co wysmażyłby marionetkowy trybunał w razie potrzeby). Gdyby król Duda przerwał taki proces, nie doszłoby do zasądzenia naprawy krzywd, a ofiarom pozostałby długi i kosztowny proces cywilny.

 Jeśli kogoś wszystko opisane wyżej jeszcze nie przekonuje do wykluczenia z aktu łaski abolicji indywidualnej, oczywiście nie mam tu na myśli ludzi typu Jabłoński, bo tacy nie chcą dociec i widzieć prawdy oraz faktów, to na koniec prezentacja w jakim duchu tworzył art. 139 ustawodawca.

Zostało to zaprezentowane ostatnio na Twitterze przez na przykład Tomasza Duszę i Michała Szpakowskiego (@iuristaartista). Panowie pokazali screeny stenogramów z obrad Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.


Pozwoliłam sobie najistotniejsze wziąć w czerwoną ramkę. Twórcy polskiej obowiązującej Konstytucji nie mieli wątpliwości, że nie chodzi o abolicję indywidualną.

 Sam król Duda nie miał kiedyś w 2011 najmniejszych wątpliwości, że akt łaski dotyczy osoby prawomocnie skazanej.

 Ułaskawia się osoby uznane przez sądy za winne. Ułaskawienie nie jest uniewinnieniem. Akt łaski nie zmienia wyroku sądu i nie podważa winy skazanego. A z kodeksu postępowania karnego wynika wprost, że skazany może zasługiwać na łaskę między innymi wtedy, gdy cieszy się nienaganną opinią środowiskową, i gdy doszło do naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem”

Materiał video:

https://www.youtube.com/watch?v=I7TBl2bF6EU

Cóż takiego się stało, że nagle prawnik Duda pogwałcił własne stanowisko? To, co obserwujemy dzisiaj, gdy zapadł prawomocny wyrok.

Kamiński i Wąsik nie mogliby być ani posłami, ani zostać ministrami. Ministrami stosującymi nielegalne podsłuchy, czy inwigilację Pegasusem wobec polityków opozycji i oponentów, którzy sprzeciwiali się kaczystowskiemu bezprawiu.

 

 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozsądku pamięci żałosny rapsod - Centralny Przewał Komunikacyjny

  (Część przydatnych linków nie jest wstawiona w fabułę tekstu, ale można je odnaleźć na końcu publikacji) Tekst ten jest poświęcony odmitologizowaniu propagandy, jaka zalewa Polaków ze strony nachalnych lobbystów na rzecz budowy CPK. Jednym z wiodących propagatorów stał się niejaki Maciej Wilk, do kwietnia 2023 w zarządzie ds. operacyjnych PLL LOT, obecnie pracuje dla taniego kanadyjskiego przewoźnika Flair Airlines, który boryka się z wielkimi problemami. Wilka wpisy na Twitterze mają potężne zasięgi, ów człowiek biega po mediach, które ochoczo dają mu czas antenowy i łamy, by rozprzestrzeniał swoją wizję. Traktowany jest przez wielu jako niepodważalny ekspert od CPK, choć sam w wywiadzie dla Onetu (02.05.2024)*1 przyznał: „Nie jestem specjalistą od zarządzania lotniskami. Nigdy nie pracowałem w żadnym porcie lotniczym i szczerze mówiąc, w ogóle mnie to nie interesuje.” Mimo to dla rzesz stał się wybitnością od CPK, czyli jak najbardziej portu lotniczego, alfą i omegą, którego słowa

POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.

  POLSKA   ZJEDNOCZONA   PARTIA   ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.   Kończąc drugą część tryptyku nie śledziłam na bieżąco występów medialnych Kowalskiego. Niniejszym nadrabiam, albowiem to, co ów człowiek wydobywa z siebie jest niebezpieczne i stoi w rażącej sprzeczności z polską racją stanu. W niedzielę 30 kwietnia 2023 roku na antenie TVP Janusz Kowalski zakwestionował bytność Polski w NATO i nie ma znaczenia, że zrobił to w pokrętny, niebezpośredni sposób. Gdy poseł Nowej Lewicy, Marek Dyduch, zauważył, że „Polska sama jest za słaba, aby obronić się przed Rosją” i że „naszą siłą powinna być obecność w NATO i odpowiednie tego wykorzystanie” , Janusz Kowalski odpyskował: „Nigdy więcej waszego postkomunistycznego myślenia, że Polska nie jest w stanie się obronić. Potrafimy. Polski żołnierz wierzący w Pana Boga obroni nas, tylko nie przeszkadzajcie”.   Pomijam infantylne myślenie Kowalskiego, któremu kruchta i wiara w cuda myli się z dobrem Polski i interesem pa