ŁASKA PAŃSKA NA
PSTRYM KONIU JEŹDZI.
Pan Jabłoński wezwał mnie do wskazania mu, w którym miejscu
obecnie obowiązującej Konstytucji RP znajdują się przepisy, które wyłączają
indywidualny akt abolicji, czyli mówiąc po ludzku, nie pozwalają Prezydentom RP
na stosowanie aktu łaski wobec osób nieskazanych PRAWOMOCNYM wyrokiem sądu.
Tekst ten będzie odpowiedzią na to wezwanie, które dla dużej
grupy zwykłych Polaków, nawet nie prawników, nie jest już niczym nieznanym,
albo niewiadomym.
Na początku jednak prześledzimy wspólne całość wydarzenia z
udziałem pana Jabłońskiego, gdyż jest to fenomenalny przykład, w jaki sposób
zainteresowani urabianiem opinii publicznej i robieniem ludziom wody z mózgu w
kontekście walki o partyjnych kolegów, przestępców Mariusza Kamińskiego i
Macieja Wąsika, manipulują niezbyt rozgarniętymi odbiorcami.
Pan Jabłoński znalazł na Twitterze wpis pisarza/dziennikarza
(tak się ów człowiek opisuje) i zapłonął entuzjazmem niezwykłym. O ile ów
pisarz może niezbyt rozumieć, że wyrywkowość jest manipulacją, to prawnik
Jabłoński winien zweryfikować całość treści, którą postanowił rozreklamować.
Zamiast tego, bez jakiegokolwiek sprawdzania, nie tylko powielił zmanipulowany
fragment, ale podsycił wydźwięk „biblia procedury karnej, z której od lat
uczy się większość studentów prawa w Polsce”, albowiem w tym fragmencie wyczytał
coś, co bliskie jest jego sercu „prezydent może skorzystać z prawa łaski
również przed prawomocnym skazaniem”.
Oto ów zmanipulowany wycinek z o wiele większego fragmentu.
Moją uwagę zwróciła momentalnie fraza „mimo że praktyka
nie zna, jak na razie, wyjątków od ułaskawiania dopiero po uprawomocnieniu się
wyroku skazującego”, ponieważ jednoznacznie wskazywała na przestarzałość
podręcznika, od 16 listopada 2015 roku taki wyjątek już znamy. Mowa o
podręczniku znakomitego karnisty, profesora Stanisława Waltosia „Proces karny.
Zarys systemu”, jak przypomniał ktoś na Twitterze, wykładowcy, który oblał
Ziobrę i ten nie mógł przez to robić aplikacji prokuratorskiej w Krakowie.
Zaintrygowana poszukałam zatem całości. Szybko okazało się, że zarówno
pisarzowi, jak też prawnikowi związanemu z Ordo Iuris, który ostatnio zabłysnął
nieznajomością i nierozumieniem Regulaminu Sejmu, nie chciało się przeczytać
kolejnej strony. Cały fragment brzmi następująco:
„Prezydent może skorzystać z prawa łaski w każdej sprawie
o przestępstwo i o wykroczenie, również jeszcze przed prawomocnym skazaniem,
mimo że praktyka nie zna, jak na razie, wyjątków od ułaskawiania dopiero po
uprawomocnieniu się wyroku skazującego; mówiąc inaczej,
dopuszczalne jest ułaskawienie w postaci abolicji indywidualnej (*699),
skoro art. 139 Konstytucji nie czyni tu żadnych restrykcji. Na praktykę
niewątpliwie wpłynęła polska tradycja konstytucyjna (Konstytucje z 1921 r. oraz
z 1935 r. nie zezwalały na indywidualną abolicję w postaci ułaskawienia) i
chyba słuszne przekonanie, że taka abolicja byłaby przedwczesną ingerencją w
wymiar sprawiedliwości.”
Profesor zatem słusznie wskazał, że praktyka (do 2015 r.)
była słuszna, gdyż nie tylko stanowiła kontynuację tradycji prawnej od
przynajmniej II Rzeczpospolitej (o tym jeszcze później szerzej), ale przede
wszystkim inne postępowanie byłoby przedwczesną ingerencją w wymiar
sprawiedliwości.
Tego jednak z manipulacji, podobno prawnika, Jabłońskiego
już nikt nie dowie się, kto będzie bazować tylko na jego „informacjach”, które
posyła w świat.
Jeszcze ciekawiej robi się patrząc na początek fragmentu z
podręcznika dotyczącego prawa łaski.
„9.8Postępowanie następcze po uprawomocnieniu się
orzeczenia sądowego.
9.8.I. Postępowanie ułaskawieniowe
9.8.I.I Prawo łaski
Przyczyna tego postępowania tkwi w prawie łaski,
tradycyjnie przysługującym głowie państwa. Artykuł 139 Konstytucji stanowi, że
Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski i że prawa łaski nie stosuje się
do osób skazanych przez Trybunał Stanu. Niestety, Konstytucja ani słowem nie
wyjaśnia treści prawa łaski, nie mówiąc już o procedurze ułaskawieniowej.
W przeciwieństwie do wielu innych państw, polskie
prawo konstytucyjne pozostawia ustalenie zakresu i treści prawa łaski praktyce
konstytucyjnej. W świetle zarówno tej praktyki, jak i powściągliwości
legislacyjnej można pokusić się o następujące stwierdzenia:”
Już sam tytuł wskazuje, że
profesor rozprawia o prawomocnych orzeczeniach sądowych, ale najważniejsza jest
pogrubiona fraza – decyduje praktyka konstytucyjna, a ta od stuleci nie
dopuszczała w Polsce ułaskawień bez prawomocnego skazania. Co ciekawe, profesor
nie dokonuje kategorycznych sądów, stąd „można pokusić się o stwierdzenia”, a
nie „należy stwierdzić”.
Reasumując. Profesor zauważa powściągliwość legislacyjną mogącą prowadzić do wniosku o abolicji indywidualnej, ale podkreśla, że przeczy temu praktyka, gdyż inaczej dochodziłoby do przedwczesnej ingerencji w wymiar sprawiedliwości. Nic dziwnego, że profesor Waltoś zdenerwował się na próby podpierania się jego autorytetem, gdy Duda przedwcześnie ułaskawił swoich kolegów.
Tłumaczy też, dlaczego mógł znaleźć
się na liście.
- Prawdopodobnie znalazłem się na tej
liście, bo we wszystkich wydaniach zajmowałem stanowisko, że abolicja w formie
prawa łaski nie jest wykluczona w świetle konstytucji. Problem polega na tym
i tu kancelaria dopuściła się pewnej manipulacji, pominięto zdanie kolejne.
Mianowicie, że była praktyka konstytucyjna, polegająca na tym, że nigdy
prezydent nie stosował abolicji w postaci prawa łaski, dlatego że byłoby to
ingerencją w wymiar sprawiedliwości - mówił w TVN24 Waltoś.”
(za WP, 02.06.2017)
Mimo tak jasno wyrażonego stanowiska, Jabłoński, Szrot, Kaleta, etc., dalej manipulują podręcznikiem profesora. Jest to tym bardziej skandaliczne, że jak pokazali szybko inni użytkownicy Twittera, np. Jakub Wende, w teraźniejszych wydaniach treść została skorygowana, by nie pozostawiać wątpliwości.
Kończąc wątek profesora Waltosia
jeszcze jedna uwaga.
Atrapa Trybunału Konstytucyjnego 17
lipca 2018 przy kawie i ciasteczkach spotkała się, by wygłosić opowieści
dziwnej treści według politycznego zapotrzebowania. Z komunikatu na oficjalnej
stronie po spotkaniu o kryptonimie K9/17 czytamy:
„Podkreślił, że należy rozróżniać dwa
pojęcia: pojemniejsze znaczeniowo „prawo łaski” oraz węższe − „ułaskawienie”. Drugie
pojęcie odnosi się tylko do osób prawomocnie skazanych, w pierwszym zaś, obok
całkowitego albo częściowego darowania kary (także złagodzenia jej rygorów),
mieści się również akt abolicji indywidualnej, polegający na zakazie
wszczęcia postępowania wobec określonej osoby albo na wstrzymaniu i umorzeniu
postępowania już wszczętego.”
Pan Jabłoński, z płomieniem w świńskich oczkach, promował także inne wynurzenia przywołujące kolejne podręczniki, np. niejakiego Iwańca, stadionowego chuligana znanego szerzej z farmy trolli w ziobrowym ministerstwie, który do Małej Emi pisał o sędzim Markiewiczu (szef Iustitii) „trzeba mu ostro dojeb…ć”.
Oddajmy zatem głos samemu profesorowi Gardockiemu.
„Prof.
Lech Gardocki zaprzeczył jakoby kiedykolwiek wyraził poparcie dla prezydenta ws.
ułaskawienia. Sytuację nazwał nieporozumieniem.
„Oświadczam,
że nigdy nie wypowiadałem się na temat słuszności lub niesłuszności decyzji p. Prezydenta
o ułaskawieniu p. Mariusza Kamińskiego. Twierdzenie, że popierałem tę decyzję
opiera się więc na nieporozumieniu. To nieporozumienie wynikło prawdopodobnie z
tego, że w kolejnych wydaniach mojego podręcznika "Prawo karne", przy
wyjaśnianiu na czym polega ułaskawienie informowałem, powołując się na
monografię prof. Andrzeja Murzynowskiego, że w literaturze procesu karnego
uważa się, że ułaskawienie może polegać także na abolicji indywidualnej" -
czytamy oświadczenie profesora Gardockiego w "Rzeczpospolitej".” (za WP, 2 czerwca 2017)
I
w tym momencie przechodzimy do krok po kroczku tłumaczenia panu Jabłońskiemu
kwestii, która go tak nurtuje. Mianowicie, czy w obecnie obowiązującej
Konstytucji RP są zapisy wykluczające akt łaski w postaci abolicji
indywidualnej.
Bez
wątpienia ułaskawienie może polegać na abolicji indywidualnej, czyli
ułaskawieniu przed prawomocnym skazaniem, nawet przy trójpodziale władzy, tylko
że wtedy w Konstytucji musiałoby być bardzo czytelne i jednoznaczne wskazanie
ku temu. Bez tego prezydenci wchodzą w sferę zarezerwowaną dla władzy
sądowniczej, o której Konstytucja wypowiada się niezwykle konkretnie i bez
dwuznaczności, co jasno wytłumaczył Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów 31
maja2017 roku.
Fragment uchwały:
Popatrzmy zatem, co mówią przywołane artykuły.
Zacznijmy
od mojego ulubionego art. 42 ust. 3: „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki
jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.”
Orzeczenie
sądu rejonowego z marca 2015 r. nie było orzeczeniem prawomocnym, zatem
Kamiński, Wąsik i dwóch agentów CBA było w świetle prawa niewinnymi, ale
wkroczył dr Duda i stwierdził: „ja was ułaskawiam”. Od czego? Od niewinności?
Przecież to Himalaje absurdu. Niewinnemu łaska jest potrzebna, jak łysemu
grzebień.
Popatrzmy zatem, jakie granice zakreśla Konstytucja.
Art.
10 ust. 1: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i
równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.”
Art.
10 ust. 2: „Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą
sądy i trybunały.”
Art.
175 ust. 1: „Wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sąd
Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe.”
Art.
177: „Sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości we wszystkich sprawach z
wyjątkiem spraw ustawowo zastrzeżonych dla właściwości innych sądów.”
I
wreszcie, w moim przekonaniu najważniejszy, art. 173:
„Sądy
i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.”
Nie
wiem, czy wszyscy czytający zdają sobie sprawę, że taka formuła w Konstytucji
opartej na trójpodziale władz pojawia się tylko i wyłącznie w stosunku do
władzy sądowniczej, co z wszystkich trzech władz czyni władzę sądowniczą władzą
o wyjątkowym statusie.
Przypomnę,
co wtedy powiedział doktor prawa, Andrzej Duda, do zgromadzonych w Sejmie
dziennikarzy:
„Ta
sprawa była nieprawdopodobnie niszcząca dla wymiaru sprawiedliwości i jeśli
mamy budować dobry obraz wymiaru sprawiedliwości w Polsce, postanowiłem
uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy”
Zapiera
dech w piersiach królewskość jego wysokości Andrzeja Dudy.
Zaraz,
zaraz. Polska zdaje się nie jest monarchią absolutystyczną, gdzie niepodzielną
i niczym nieskrępowaną władzę sprawuje monarcha.
Mamy
zatem samozwańczego króla absolutnego, który jest jednocześnie samozwańczym
sędzią najwyższym, choć polska Konstytucja w wielu swych artykułach
precyzyjnie opisuje rzeczywistą władzę sądowniczą. Króla, który swój
niekrępowany majestat wyprowadza z lakonicznych dwóch zdań art. 139: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa
łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.”
Podkreślam
– po jednej stronie mamy szereg zapisów jasno mówiących czym są sądy, co
sprawują i jaki jest ich wyjątkowy status, a po drugiej lakoniczne dwa zdania,
które rzekomo przez swą ogólnikowość nadają prezydentom niemal boską moc „pana
życia i śmierci”.
Jeśli
ktoś do tej pory otwierał ze zdumienia szeroko oczy słysząc jakiegoś pisowca, jak np. niedawno w
Polsacie u Gozdyry, bełkoczącego, że król Duda może nawet
przerwać prokuratorskie postępowanie przygotowawcze, to po przeczytaniu
podkreślonego już nie powinien się dziwić, skąd takie idiotyzmy oni biorą.
„Brzmienie
art. 139 Konstytucji wskazuje wprost, iż Prezydent może skorzystać z prawa
łaski, w tym także dokonać aktu abolicji indywidualnej. Nie można tu mówić o
„domniemaniu kompetencji” Prezydenta w zakresie stosowania abolicji
indywidualnej, bo wynika ona wprost z posłużenia się przez ustrojodawcę
najogólniejszą możliwą formułą.”
A skoro formuła jest podobno (o tym jeszcze później) ogólnikowa, to można już wszystko. Ułaskawienia grupowe, ułaskawienia na przyszłość, ułaskawienia na wszelki wypadek, ułaskawienia dla samego króla Dudy podpisane in blanco przez jego majestat.
W
„Krzyżakach” pewien sympatyczny hochsztapler sprzedawał odpusty na grzechy
minione, na grzechy przyszłe i mnie się doktor Duda kojarzy bezapelacyjnie z
owym Sanderusem.
Mówił:
„Uważam, że jest to całkowite złamanie norm konstytucyjnych. Jako prezydent RP zastosowałem ułaskawienie — to jest prerogatywa prezydencka nieobwarowana żadnymi warunkami, wobec której tradycyjnie, jak wobec każdej prerogatywy, nie ma żadnych środków prawnych. Po prostu jest to uprawnienie prezydenta, absolutnie wyjątkowe, wywodzące się jeszcze z dawnego przywileju królewskiego, do tego aby obdarzyć aktem łaski: amnestii albo abolicji.”
Konstytucja
3 Maja: „Król, którego mu wszelka moc dobrze czynienia zostawiona być powinna,
mieć będzie ius agratiandi (prawo ułaskawienia) na śmierć skazanych, prócz in
criminibus status (w zbrodniach stanu)” – ojej skazani!, za wyjątkiem skazanych
przez Trybunał Stanu.
Konstytucja
Królestwa Polskiego (Kongresówka): „Prawo ułaskawienia zachowane jest wyłącznie
królowi , który jest mocen darować lub zmienić karę” – ojej, najpierw musiała
być orzeczona kara.
Konstytucja
marcowa z 1921 r.: „Prawo darowania i złagodzenia kary, oraz darowania skutków
zasądzenia karno-sądowego w poszczególnych wypadkach – przysługuje Prezydentowi
Rzeczypospolitej. Prezydent nie może stosować tego prawa do ministrów
zasądzonych na skutek postawienia ich w stan oskarżenia przez Sejm. Amnestia
może być udzielona tylko w drodze ustawodawczej”
„Rada
Państwa:
1) 1) zarządza
wybory do Sejmu
2) 2) zwołuje sesje
Sejmu
3) 3) czuwa nad
zgodnością prawa z Konstytucją
[…]
11) stosuje prawo łaski”
I
tak to przez ponad 200 lat w Polszy Konstytucje abolicji indywidualnej
zakazywały, a komuniści, choć ubrali prawo łaski w niezwykle krótkie i wybitnie
ogólnikowe zdanie, nigdy nie stosowali jej wobec nieprawomocnie skazanych, nie
robił tego ani Jaruzelski, ani Wałęsa, ani Kwaśniewski (choć i tu psychoprawica
potrafi w Internecie bajki opowiadać), ani Lech Kaczyński, ani Komorowski – aż
przyszedł król Duda i podeptał tę konstytucyjną praktykę, na którą zwracał
uwagę profesor Waltoś.
„Prezydent
Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób
skazanych przez Trybunał Stanu.”
Jest
jednak coś jeszcze. Jeśli kaczyści i król Duda twierdzą, jakoby brak
literalnego wskazania na skazanych prawomocnie w zdaniu pierwszym pozwalał na
rozszerzoną interpretację, to zachodzi niebezpieczeństwo, że również drugie zdanie
mogą wypaczyć, gdy zajdzie taka polityczna potrzeba. Brak literalnego wyraźnego
zakazu ułaskawiania postawionych przed Trybunałem Stanu, ale jeszcze nieskazanych,
mogą wykorzystać do kolejnej hucpy, gdyby na przykład przed Trybunał Stanu
trafił Glapiński. Byłoby to całkowitą kastracją tego zapisu i de facto
uniemożliwiałoby osądzenie przed Trybunałem Stanu każdego miłego sercu króla Dudy.
Niemożliwe?
Niemożliwym wydawało się także ułaskawienie nieprawomocnie skazanych, więc w
świetle polskiego prawa niewinnych.
Popatrzmy,
co sądził o tzw. abolicji indywidualnej.
Wymowne
niezwykle.
Inną
kwestią podnoszoną przez prawnicze autorytety, a nie grono zadekowanych
marionetek w tym, co kiedyś było Trybunałem Konstytucyjnym, są następstwa
wynikające z abolicji indywidualnej w kontekście art. 45 ust. 1 Konstytucji: „Każdy
ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej
zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.”
Król
Duda stosując abolicję indywidualną uniemożliwia osobie taką abolicją objętej dowiedzenie
swojej niewinności. Jest jednak znowu coś o wiele gorszego i znacznie mocniej
gorszącego.
Chodzi
o ofiarę przestępstwa.
Wyobraźmy
sobie, że kolega króla Dudy, Mariusz K., po spożyciu butelki wódki prowadzi
samochód i w trakcie jazdy zabija idącego ulicą wdowca, ojca dwójki małych
dzieci, których był jedynym żywicielem.
W
procesie karnym sąd nie tylko zasądza karę więzienia, może także zasądzić
odszkodowanie lub tzw. nawiązkę dla ofiar lub spadkobierców ofiar. Naprawienia
wyrządzonych ofiarom krzywd nie obejmuje akt łaski, tu prawnicy są zgodni (na
razie, bo kto wie, co wysmażyłby marionetkowy trybunał w razie potrzeby). Gdyby
król Duda przerwał taki proces, nie doszłoby do zasądzenia naprawy krzywd, a
ofiarom pozostałby długi i kosztowny proces cywilny.
Zostało to
zaprezentowane ostatnio na Twitterze przez na przykład Tomasza Duszę i Michała
Szpakowskiego (@iuristaartista). Panowie pokazali screeny stenogramów z obrad
Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.
Pozwoliłam sobie najistotniejsze wziąć w czerwoną ramkę. Twórcy polskiej obowiązującej Konstytucji nie mieli wątpliwości, że nie chodzi o abolicję indywidualną.
Materiał video:
https://www.youtube.com/watch?v=I7TBl2bF6EU
Cóż takiego się stało, że nagle prawnik Duda pogwałcił własne stanowisko? To, co obserwujemy dzisiaj, gdy zapadł prawomocny wyrok.
Kamiński i Wąsik nie mogliby być
ani posłami, ani zostać ministrami. Ministrami stosującymi nielegalne podsłuchy,
czy inwigilację Pegasusem wobec polityków opozycji i oponentów, którzy
sprzeciwiali się kaczystowskiemu bezprawiu.
Komentarze
Prześlij komentarz