KOŁTUNA WALKA O OLIMP Inkwizycja ma się świetnie w XXI stuleciu. Stos zapalany przez katolicki kler, rozdmuchiwany (zwyczajowo) prosto z Kremla i bek stada baranów oraz cynicznych podżegaczy tłuszczy. Doszukiwanie się profanacji na siłę, choć to tylko pierdolec fanatyków, którym się wydaje, że cały świat kręci się wokół ich guseł, bo z czymś im się skojarzyło. Marni intelektualnie, wsobni mentalnie, niedouczeni, za to wyobrażający sobie w swej przeraźliwej implozyjności, że poza Jezuskiem, Maryjką i ikonografią katolicką niczego innego nie ma. Na nic tłumaczenia, że inspiracją części francuskiego spektaklu na rozpoczęcie Olimpiady w Paryżu nie była żadna "Ostatnia Wieczerza" mistrza Leonardo, ale "Uczta bogów" ("Święto bogów") van Biljerta. Niedouczone kołtuny mają swoje "fakty". Nie zastanowią się skąd na ostatniej wieczerzy miałby się wziąć Dionizos, gdyby o dzieło mistrza da Vinci chodziło. Notabene homoseksualisty.