Przejdź do głównej zawartości

Polska Zjednoczona Partia Rozbójnicza. Część druga - Duch antyunijnego prezesa.

 

POLSKA  ZJEDNOCZONA  PARTIA  ROZBÓJNICZA – DUCH  ANTYUNIJNEGO  PREZESA



„Nie zgadzamy się z tym, żeby Unia Europejska zmieniła się w państwo niby federalne, a w istocie pod przywództwem Niemiec. My nie po to odzyskiwaliśmy niepodległość, by ją stracić i spod jednego buta wpaść pod drugi” – Jarosław Kaczyński,  Jedlicze 22 październik 2022

„Bruksela jest organem wykonawczym Berlina, w którym zapadają decyzje polityczne szkodzące Polsce! Oby żadna partia proniemiecka nie zaczęła rządzić w naszym kraju” – Kaczyński w Kraśniku, 23 października 2022

„Nasza formacja jest formacją patriotyczną. Natomiast nasi przeciwnicy mają program antypolski” – Kaczyński, Jedlicze 22 październik 2022




 

Słowem wstępu.

O ekonomii „propolskiej” partii Kaczyńskiego pisałam w części pierwszej.

Pora przejść do bardziej „subtelnych”, bo nie odbijających się bezpośrednio na naszych przyziemnych portfelach, konotacji wynikających z działalności „propolskiej” partii satrapy z Żoliborza.

Długo zastanawiałam się, czy Kaczyński uderza w Tuska, Niemcy i zwłaszcza w Unię Europejską tylko na potrzeby kampanii wyborczej, gdyż w jego mniemaniu wyszukiwanie wroga dla swego elektoratu to droga do zwycięstwa, a temat uchodźców oraz ataki na mniejszości seksualne opatrzyły się, zużyły i przestały być lotne, należało zatem poszukać czegoś nowego. Zastanawiałam się również, czy to osoba Donalda Tuska była głównym czynnikiem wyboru, prócz samego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, kolejnych obiektów do szczucia, gdyż skoro Tusk jest pro unijny, to Kaczyński będzie szermował antyunijną narracją. Zastanawiałam się wreszcie, czy zbitek „Volksdeutsch” Tusk – Unia Europejska jako niemieckie kondominium ma jedynie uderzać w Tuska, Koalicję Obywatelską i opozycję, by przynieść kaczystom kolejne zwycięstwo.

Uważam, że nie. Oczywiście Kaczyński będzie walić w Tuska „dziadkiem z Wehrmachtu”, „marionetką Merkel i Niemiec”, ale Kaczyński nie musiał dobrać sobie jako cel do ataku jeszcze Unię Europejską.

Dlaczego to zrobił?

Kaczyński wykorzystał powrót proeuropejskiego „Volksdeutscha” Tuska do uderzenia w Unię Europejską, której szczerze nienawidzi, bo ona mimo wszystko ogranicza jego władzę, a Kaczyński nie znosi nad sobą nikogo. Kaczyński stara się wykorzystać tzw. negatywny elektorat, by bazując na niechęci do Donalda Tuska zmieniać także nastawienie owego elektoratu do samej Unii Europejskiej, by w końcu doprowadzić do wymarzonego Polexitu.

Kaczyński ma przy tym ogromny problem, bo Polacy są w przytłaczającej większości za byciem we wspólnocie, to poparcie oscyluje między minimum około 70 proc. do nawet 92 procent (CBOS, lipiec 2022).  Nawet zwolennicy Konfederacji i PiS wbrew antyunijnym pokrzykiwaniom ich liderów o „federalizacji Europy” są tylko w odsetku po 35 proc. dla każdej formacji za ograniczeniem dalszej integracji.

Przeciwnicy członkostwa Polski w Unii Europejskiej to margines. W różnych badaniach wynosi: 5 proc., czasem 7 proc., kiedyś w porywach do 10 procent.

Kaczyński w zderzeniu z takim monolitem pro wspólnotowości wśród Polaków nie może sobie pozwolić na jawne powiedzenie, że chce Polskę wyrwać z Unii Europejskiej. Będzie więc zaprzeczał przy każdej okazji, ale swoje robił z nadzieją, iż kropla drąży skałę. W celu zohydzenia Unii Europejskiej będzie stosował zbitki „Niemiec Tusk” – „lokaj Merkel” – „niemiecka partia kontra partia polska”. Będzie on i będą jego harcownicy opluwać Niemcy na przeróżne sposoby, robiąc ze współczesnych Niemców pogrobowców Hitlera, by bazując na trudnej historii wzbudzić resentymenty i obudzić demony nienawiści.

I będzie konsekwentnie wmawiał „Bruksela to Berlin”, bo wymyślił sobie, iż w ten sposób osiągnie wreszcie upragniony cel – znaczącą zmianę odsetka Polaków, którzy znienawidzą Unię Europejską.

Kaczyński i jego siepacze przypiszą Tuskowi, Niemcom oraz Unii Europejskiej każdą podłość, każdą winę, każde bezeceństwo także po to, by od siebie odsunąć odium niepokojących sojuszy i wysoce zastanawiających zdarzeń z ich udziałem przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie oraz by zagłuszyć oczywistość, że na rozbiciu Unii Europejskiej przede wszystkim najbardziej zależy Putinowi.

 

 


Proszę, by czytając niniejszy tekst cały czas pamiętać o tym, co napisałam w słowie wstępnym i przez ten pryzmat odbierać wszystko, co pojawi się poniżej.

 Proszę także, by wziąć pod uwagę jedną niezwykle istotną rzecz.

Kaczyński nigdy się nie cofa. Nigdy. Kaczyński robi jedynie taktyczne uniki i cofnięcie chwilowe, by potem zawsze powrócić do tego, co zamierzał.

 Tak było w sprawie ustaw demolujących sądy, gdy po potężnych protestach Duda ratował sytuację wetując dwa z trzech niszczących wymiar sprawiedliwości aktów, a potem w wersji lekko zmodyfikowanej, ale i tak gwarantującej w przyszłości podporządkowanie sądownictwa kaczysto-ziobrystom przeprowadzili dewastujące nowelizacje ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Tak było w sprawie wzięcia za twarz kobiety i odebrania im praktycznie zupełnie możliwości decydowania o swojej prokreacji. Po równie wielkich protestach Kaczyński przyczaił się i czego nie zrobił w pierwszej kadencji swego zamordyzmu, to przeprowadził rękoma Przyłębskiej i atrapy Trybunału Konstytucyjnego na początku drugiej.

 Teraz Kaczyńskiemu jeszcze nie sprzyja klimat, ale gdy dostanie trzecią kadencję możemy być świadkami tego, co już zapowiadał Janusz Kowalski:

 


Śmieszne? Niedorzeczne? W Wielkiej Brytanii wielu podobnie myślało.

Pisowscy oficjele od dawna prowadzą antyunijną narrację. Można choćby wspomnieć słowa Dudy z września 2018 o Unii Europejskiej jako „wyimaginowanej wspólnocie, z której niewiele wynika dla Polski” lub wyprowadzanie flagi unijnej, gdy tylko Szydło umościła się w fotelu premiera.



Antyunijnej retoryki było mnóstwo i to z ust najważniejszych osób w państwie.

 


Na razie marnie idzie polexitowcom kaczysto-ziobrystom, gdyż zdecydowana większość Polaków nie podziela nawet narracji, którą próbowano do niedawna mocno promować, że to Komisja Europejska jest winna brakowi wypłaty Polsce środków z Krajowego Funduszu Odbudowy.

Swego czasu minister Buda (wrzesień 2022) nawet zachwycał się, jaki to oni zbiją kapitał polityczny waląc w Komisję Europejską i forsując hasło o biedzie Polaków spowodowanej przez złą Unię.


 

Naturalnie hurtowo była obwiniana opozycja z Tuskiem na czele oraz wredni Niemcy.


 

W zeszłym roku mieliśmy nawet fazę bagatelizowania środków na odbudowę Polski. Taki głos było na przykład słychać z ust Czaputowicza.

 


Wszystkie te zabiegi zdały się na nic.

Niestety dla Zjednoczonej Prawicy w sondażu IBRIS z początku listopada 2022 aż 63,9% respondentów za winnych blokady KPO uznało Solidarną Polskę i Ziobrę, PiS i Kaczyńskiego oraz rząd Morawieckiego.

Pod koniec grudnia w sondażu United Survyes nieco się PiS poprawiło, gdyż już „tylko” 55,2 % obwiniało rządzących. Miało na to wpływ zapewne szerokie mydlenie oczu, jak to PiS i rząd Morawieckiego się stara negocjując warunki odblokowania wypłaty funduszy.

Morawiecki odgrywa dobrego policjanta, ale ani Kaczyński, ani Ziobro nie zamierzają pomóc, wręcz przeciwnie. Kaczyński jeszcze w październiku ubiegłego roku chciał dalszej „reformy” sądów, choć to te „reformy” i próba zawłaszczenia sądownictwa były jedną z kluczowych, jeśli nie pierwszą kwestią, która doprowadziła do konfrontacji z Unią Europejską. Jest oczywistym, że Unia Europejska musi mieć gwarancję, że w razie defraudacji środków niezawiśli od partii sędziowie nie będą się bali skazywać złodziei, choćby to był sam Kaczyński, czy Ziobro.

 


Nie pomaga Duda. Cały czas powołuje kolejnych tzw. neosędziów, obarczonych grzechem pierworodnym neo Krajowej Rady Sądownictwa będącej zatrutym owocem, który zakaża sądownictwo od 2018 roku. Nie przeszkadzało i dalej mu nie przeszkadza powoływać na wysokie szczeble, do sądów apelacyjnych, do Sądu Najwyższego także osoby, które nigdy nie powinny zostać sędziami, ot choćby ludzi umoczonych po uszy w aferę hejterską Piebiaka. W tym tzw. rzeczników dyscyplinarnych, Radzika i Lasotę.

Wiadomo, że chodzi o maksymalne nasycenie sądów swoimi, choćby to były najbardziej plugawe jednostki. Taśmociąg pracuje na najwyższych obrotach. Dobro Polaków i prawo do niezależnego sądu nie ma najmniejszego znaczenia.

 A co robi jeden z głównych animatorów niszczenia sądownictwa? Ziobro, który jest naczelnym sprawcą, wraz ze swymi żołnierzykami straszy, że pieniądze z KPO to dla Polski strata.

 


A pieniędzy dla Polaków jak nie było, tak nie ma, choć nastał już maj 2023.

KPO to nie tylko kredyt (11,5 mld euro), w dodatku bardzo nisko oprocentowany. Główną część stanowi bezzwrotna dotacja (23,9 mld euro), oczywiście ziobryści próbują to przedstawić, że wszystko jest kredytem, nie chce mi się nawet zagłębiać w bzdury tworzone przez ich pokraczne umysły. Inne państwa z naszej wspólnoty już dawno korzystają z należnych im środków, ale widać ziobryści, a i część kaczystów, woleliby najwyraźniej kredyt u Chińczyka (teraz ucichło, bo nie wypada im przypominać swoich umizgów do autorytarnych Chin spiskujących z Putinem), albo obligacje, które są dla nas coraz kosztowniejsze do spłaty.

Prócz braku KPO, przez demolkę sądów i niewykonywanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, od ponad półtora roku bije licznik kar.

Na godz. 23:12, dnia 30 kwietnia 2023 to już ponad 3 787 353 000 zł. Blisko 4 miliardy złotych!

Każdego dnia dochodziło 1,5 mln EURO!!! więcej.

PÓŁTORA MILIONA EURO DZIENNIE.

Teraz w kwietniu TSUE zmniejszyło wymiar dzienny o 500 tysięcy euro, zatem płacimy dodatkowo „jedynie” MILION EURO każdego dnia. WIELKI  SUKCES!

Kary są już nam potrącane cyklicznie z przyznanych środków.

Ziobry to nie interesuje. Ziobro i jego żołnierzyki są najbardziej aktywni w opluwaniu Unii Europejskiej.

Ostatnio bardzo gorąco (do spółki z Konfederacją) zohydzają Unię strasząc Polaków, że stracą swoje domy, jeśli ich nie zmodernizują.

Tymczasem licząc po 350 tys. zł (jestem rozrzutna) na termomodernizację budynków o najgorszym standardzie, tzw. wampirów energetycznych, każdego dnia tracimy szansę na remont przynajmniej 13 domów. Do tej pory dzięki Ziobrze i spółce z ograniczoną odpowiedzialnością z samych tylko kar można by wyremontować blisko 11 tysięcy budynków.

Każdy wyremontowany dom to nie tylko zysk dla ochrony klimatu, zmniejszenie smogu, który w Polsce co roku zabija około 50 tysięcy osób ( minimalne szacunki, wg innych to nawet 100 tysięcy). Każdy zmodernizowany budynek to również bardzo znacząca oszczędność kosztów ogrzewania dla jego mieszkańców. Ziobro, Kowalski, wspierani przez Mentzena i Konfederację oraz reszta tej „wesołej” ferajny najwidoczniej portfel zwykłego Polaka mają serdecznie gdzieś. Nic dziwnego. Oni problemów finansowych nie mają.

 W czyim interesie jest takie osłabianie ekonomiczne Polski, jeśli nie bestii z Kremla?

W czyim interesie, jeśli nie Putina, jest prowadzenie wojny z Unią Europejską?

Chłopcy Ziobry, Kaczyński i reszta tej żałosnej trupy zamiast zadbać o Polaków, ukrywają swoje niszczenie Polski za pełnym rozmachu pluciem.

Romanowski, wiceminister SPRAWIEDLIWOŚCI, to ten numerariusz Opus Dei, porównuje Unię Europejską do Stalina.



Ten sam Romanowski w jakże wymownych hasłach rewolucyjnych.

 


Wtóruje mu mój ulubiony plujczy, Januszek Kowalski.



Tu jest i Polska i Unia Europejska. Jak się nie podoba droga na wschód wolna. Towarzysz Putin przyjmie z otwartymi rękoma.

 Znowu Romanowski. Tym razem porównuje Unię Europejską do terrorystów.

 


Oczywiście wycierają się przy tym Polską i chowają swoje złodziejstwo oraz chęć pozostania bezkarnymi za suwerennością. Typowe. Dla każdego bezeceństwa należy znaleźć wzniosły parawan.

 


Za progiem wróg eksterminuje Ukrainę. Ukrainę, której największym marzeniem jest zostać przyjętym do europejskiej wspólnoty. W Polsce towarzysze z Solidarnej Patologii walczyć najbardziej chcą z Unią Europejską. To główny wróg.



Przypomnijmy sobie jeszcze raz słowa Kowalskiego i przewodniczącego rosyjskiej Dumy.

 


Tymczasem główni kolporterzy marzenia Putina, by rozbić Unię Europejską, mają jednocześnie czelność nazywać Unię Europejską Unią Rosyjską.

Takich bezczelnych słów użył Kałużny, poseł Solidarnej Polski, zwanej często złośliwie, ale nie bez podstaw, Solidarną Rosją. Katecheta.

 


Cel takich zabiegów jest jasny. Ludzie mają stracić orientację, skoro wszyscy wszystkim zarzucają to samo.

Jest jednak prosty sposób na rozpoznanie. To właśnie stosunek do Unii Europejskiej.

Nasza bytność w tej strukturze jest rzeczą fundamentalną i KAŻDY, kto niszczy ten nasz przywilej wywalczony przez pokolenia Polaków, którzy marzyli, by wyrwać się spod kurateli wschodu i wejść do zachodniego kręgu kulturowego, przypieczętowany referendum akcesyjnym, działa w interesie Putina. Czy robi to z premedytacją i odpłatnie, czy z głupoty i tak sprowadza się do wyrządzania Polsce szkody. 

Przypominam jednak jeszcze raz, to co dziś już wiemy doskonale - Brexit inspirowała Moskwa.

Czy Moskwa inspiruje także wojnę polskiej psychoprawicy z Unią Europejską i Niemcami? To bardzo prawdopodobne.

 

Na pewno z pełną premedytacją PiS i ziobryści na wszelkie sposoby starają się budzić i podgrzewać demony przeszłości dla politycznego zysku.  Granie na resentymentach to ich podstawowe narzędzie, z którym wiążą ogromne nadzieje, by tworząc zbitek „Bruksela to Berlin” obrzydzić Unię Europejską oraz dobrać się do znienawidzonego Tuska.

W przypadku Niemiec łatwo jest epatować zbrodniami nazistów, by na nowo po 80 latach rozniecić u Polaków nienawiść do Niemców.


Czy jednak w sytuacji wojny, którą rozpętał Putin jest racjonalnym tworzenie sobie jeszcze wroga za zachodnią granicą? Do czego chcą doprowadzić ci wszyscy bez ustanku plujący na współczesnych Niemców? Naprawdę byliby szczęśliwi, gdyby Polska została wzięta w kleszcze od wschodu i zachodu, jak miało to miejsce w 1939 roku? O to im chodzi?

Nikt, nawet Niemcy, którzy poczuwają się do winy za zbrodnie III Rzeszy, nie będzie z cierpliwością w nieskończoność znosić codziennego szczucia na nich. Młodzi ludzie, których rodziców jeszcze nawet nie było na świecie, gdy szalała pożoga II Wojny Światowej, mogą mieć dość wyzywania ich wiecznie od nazistów i narodzi się bunt. Póki w Niemczech u władzy są SPD, CDU, czy Zieloni  - oni będą studzić nastroje, ale za ich plecami już dyszy coraz mocniej AfD.


Tak się dziwnie składa, że w kontakty i różne dziwne układziki z tą niebezpieczną formacją wchodzą politycy PiS - partii, która jednocześnie na germanofobii buduje swój kapitał polityczny.

Przyznam, że jest to dla mnie nie do pojęcia.

To Dominik Tarczyński, znany cham i prostak, w 2018 roku razem z Petrem Bystronem z AfD odebrał od amerykańskiej skrajnej prawicy skupionej w stowarzyszeniu Eagle Forum  nagrodę imienia Phyllis Schlafly. Bystron wsławił się utrzymywaniem kontaktów z niemieckimi prawicowymi radykałami i był przez to pod obserwacją niemieckiego kontrwywiadu.

Tarczyńskiemu nie przeszkadzało jednak siedzieć obok kogoś takiego i wspólnie odbierać laury. Z uzasadnienia wyboru: „Phyllis Schlafly ustanowiła tę nagrodę, by honorować tych, którzy poświęcili swoją pracę Bogu, Rodzinie i Ojczyźnie. Dominik Tarczyński i Petr Bystron właśnie to robią”.

Więcej o zamorskich przyjaciołach Tarczyńskiego można przeczytać na portalu OKO.press – „Tarczyński nagrodzony razem z politykiem AfD. Wyznawcy teorii o „ludobójstwie białych” klaskali”.

 

Jeszcze lepszym przykładem jest Krasnodębski, prowadzący antyunijną kampanię bez wytchnienia.

Krasnodębski brał udział wraz z policzką AfD, Ulrike Trebesius, w przemiłej dyskusji pod znamiennym tytułem „AfD und PiS: Gemeinsam für Europa?” (AfD i PiS: wspólnie dla Europy?).

 


Jaki stosunek ma AfD do Polaków? Odpowiedzi udziela nam na przykład poniższa informacja:



Niektórzy politycy AfD nie tylko utrzymują kontakty z prawicową sceną ultraradykalną, ale sami wyrażają bliskie jej poglądy. Björn Höcke należy do najbardziej prominentnych polityków AfD, zwany często „prawdziwym szefem ” partii. Höcke w 2017 nazwał „pomnikiem hańby” berliński obelisk upamiętniający pomordowanych w Europie Żydów.  To on od lat stał za umacnianiem się wewnątrz AfD radykalnego skrzydła. Ciąży także na nim bardzo śmierdząca historia, której oczywiście gwałtownie zaprzeczał, choć wiele wskazuje na to, że kłamał. Zarzucano mu publikowanie pod pseudonimem Landolf Ladig w czasopiśmie „Volk in Bewegung & Der Reichsbote”. W tekstach gloryfikował nazistowski reżim. Pisał o konieczności powrotu do „organicznej gospodarki rynkowej” opartej o podstawę rasowo-biologiczną, co jest bezpośrednim nawiązaniem do polityki gospodarczej III Rzeszy, kiedy to Żydzi byli pozbawiani firm, aby mogły być przejęte przez rasę aryjską.

Oczywiście to, co może bardzo podobać się polskiej prawicy to ostra antyuchodźcza retoryka, lepiej lub gorzej skrywany antysemityzm, wezwania do deislamizacji.

W 2018 Höcke zwracał się do blisko tysiąca słuchaczy mówiąc, że imigracja jest dla niemieckiej kultury bardziej destrukcyjna, niż cywilizacyjny upadek spowodowany Holokaustem, a Europa Zachodnia jest zdominowana przez dekadencję, sami zaś Niemcy obciążeni są „nerwicą poczucia winy”. Czy to nie jest bliskie pisowskiej narracji o „pedagogice wstydu”?

W AfD polityków relatywizujących czasy nazizmu jest więcej. Alexander Gauland bagatelizował okres hitlerowski mówiąc o nim, jako o „ptasiej kupie w ponad tysiącletniej historii Niemiec”.

Członkom AfD zarzuca się również mocne związki z Kremlem.

 Z powodu pokrewieństwa mentalnego Krasnodębskiemu na pewno jest bliżej w wielu aspektach do AfD, niż do Zielonych, czy SPD lub chadecji, tak jak przed II Wojną Światową wielu prawicowcom spod znaku endecji lub ONR podobała się choćby radykalna postawa Hitlera wobec Żydów i gdyby Hitler nie napadł na Polskę znalazłby w naszym kraju gorliwych wyznawców.

To, co bezwzględnie łączy Krasnodębskiego z AfD to wspólna antyunijna retoryka, eurosceptycyzm, „dekadencja Europy Zachodniej”  Björna Höcke to łagodniejsza wersja oburzających słów Krasnodębskiego z sierpnia 2022: „Uważam, że zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe, niż ze strony Wschodu”.

 Wisieneczka na torcie.



W prawicowej szczujni „wPolityce” szef tego portalu, Jacek Karnowski, nie posiadał się z radości w 2017 roku z powodu dobrego wyniku AfD. Teraz to dopiero będzie demokracja w Niemczech, gdy putinowska partia o neonazistowskich ciągotach zyskała siłę...

 

Powróćmy do jątrzenia. Wyjątkowo podłego antagonizowania nas z zachodem dopuścił się Kaczyński w październiku zeszłego roku.



Dla satrapy z Żoliborza lewicą jest wszystko, co nie jest prawicowe. Mogą to być wiatraki, rowerzyści, LGBT, prawa kobiet, zmiany klimatu, tolerancja dla odmienności, choć ten zamordysta naturalnie uważa siebie za wybitnie tolerancyjnego.

 

W kontekście polityki historycznej uprawianej cynicznie przez kaczysto-ziobrystów mam pewną refleksję.

Patrzenie wstecz jest dobre, ale tylko w aspekcie edukowania ku przestrodze, by nigdy więcej nie powtórzyła się historia bestialstw XX wieku, a nie po to, by podburzać przeciwko współczesnym, zwłaszcza młodym ludziom, którzy ze zbrodnią przodków nie mają nic wspólnego. Polacy również nie chcą być stygmatyzowani szmalcownictwem i zbrodniami popełnianymi na Żydach przez ich dziadów. Niestety polska prawica używa polityki historycznej do najzwyklejszego szczucia.

Przeciwko Brukseli jako Berlinowi, samym Niemcom, przeciwko opozycji i wreszcie Tuskowi.

Jedne z najobrzydliwszych wpisów są autorstwa niejakiego Tomasza Bartosiaka.



Ten tweet został usunięty przez młodego degenerata, który wydali każde plugastwo w wyścigu do wkupienia się w łaski wyżej postawionych.

W Internecie nic jednak nie ginie i pozostał jednoznaczny ślad, że taki wpis ów młody zdegenerowany człowiek popełnił.

 


Zresztą do tej pory jest widoczny inny jego popis o podobnej wymowie:

 


Zdeprawowane indywiduum bezczelnie insynuuje, że Platforma Obywatelska przyjaźni się z nazistami mordującymi Polaków.

Zapewne czytający zadają sobie pytanie: kim jest ów młodzian?



Republikanie, czyli grupa Bielana, Żalka, Bortniczuka, o których zrobiło się wyjątkowo głośno przez złodziejstwo tej frakcji samych swoich w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, ale również Bortniczuka w ramach resortu sportu, gdzie znalazł ciepłą posadkę i środki na podłączenie do paśnika znajomków.

 

Kolejnym szczególnie wyróżniającym się podłością jest wpis Krystyny Pawłowicz, umieszczonej w Trybunale Przyłębskiej, by jeszcze bardziej zintensyfikować odór rozkładu tej niegdyś szacownej instytucji.



Kiedy zrobiło się głośno o plugastwie Pawłowicz, pani Krystyna usunęła swój haniebny popis.

 

Oczywiście prym w szczuciu na Tuska wiedzie także Solidarna Polska, na czele z Ziobrą hańbiącym zarówno fotel ministra sprawiedliwości, jak i stanowisko prokuratora generalnego. Ulubionym bluzgiem pod adresem Tuska jest słowo „kolaborant”. Używa go z lubością i systematycznie Ziobro, minister ponoć sprawiedliwości, jak też jego zastępca – wiceminister Michał Woś.



Dlaczego napisałam, że Ziobro hańbi urząd prokuratora generalnego?

Dlatego, bo Ziobro doskonale jako prokurator generalny wie, dlaczego Tusk dostał ochronę.

Na początku tego roku informacja o konieczności objęcia ochroną Donalda Tuska przedostała się do opinii publicznej. Stało się również wiadomym, że propozycja objęcia ochroną wyszła od samych służb (obecnie pod protektoratem pisowca Kamińskiego). Nie trzeba było długo czekać na ujawnienie kolejnych szczegółów sprawy. Zrobił to Newsweek w tekście „Marcin L. wyszedł na wolność. Kulisy przyznania ochrony Tuskowi”.

W 2019 tuż po ataku na Pawła Adamowicza ów Marcin L. zadzwonił pod numer 112 i oznajmił: „Zginął Adamowicz, teraz zginie Tusk. Do widzenia.” Rozłączył się, po czym zadzwonił ponownie i dodał „Niech pani powie: zabiję ku*wę”.

W świetle tego, co wyprawiają Ziobro, Pawłowicz, Woś, Kowalski, Kaczyński i wielu innych kluczowy jest ten fragment artykułu: „Oskarżony podczas rozprawy siedzi osowiały. Podobnie jak zabójca Pawła Adamowicza wyjaśnia, że chciał zabić lidera PO z przyczyn politycznych, bo ten jest Niemcem.

Trzeba coś jeszcze komentować?

 

Telewizja publiczna robi z Tuska diabła, tak wykadrowując ujęcia, by dorobić do jego głowy rogi. Pokazuje go w czerwonej poświacie i z celownikiem na piersi.

 


Nie. Nie jeden raz. Nie przez przypadek.

 


Ściek na Tuska leje się w publicznej szczujni, zwanej TVP, od rana do wieczora. Siedem dni w tygodniu. Dzień po dniu przez cały rok.

Tusk jest kolaborantem Niemców, Volksdeutschem, lokajem Merkel.

Przekaz byłby jednak niepełny i mniej skuteczny bez jednoczesnego bicia w Niemców. Każda okazja jest dobra. Zatrucie Odry? Panienka Pawłowicz oddelegowana do trybunału kulinarnego Julii Przyłębskiej już ma sugestywne pytanie.

 


Niezbyt rozgarnięta Ania Kwiecień, posłanka PiS, zbiera wszystko, co jej tylko ślina na język przyniesie. Nawet Brexit i kryzys strefy euro, choć za kryzys wywołany przez Grecję to Niemcy zapłacili słono ze swoich portfeli, a Unia Europejska i Merkel pomogły ogromnie, by Grecy nie zbankrutowali ciągnąc za sobą w otchłań inne państwa połączone wspólną walutą. Muszę was czytających w tym momencie zasmucić. Polska, gdyby bankrutowała, aż takiej pomocy nie dostanie, albowiem nie jest w strefie euro.

 


A poniżej mój ulubiony wpis Ziobry. Jest i Tusk-kolaborant, jest prymitywne nawiązanie do prostackiego „argumentu” o genach. Jest wreszcie wyjątkowe kłamstwo. Ziobro tak skomponował tweet, by odbiorca odniósł wrażenie, że Niemcy dostali jakieś pieniądze unijne zabrane Polsce, by ją zagłodzić. Nic bardziej mylnego. Komisja Europejska zgodziła się, by Niemcy swoje własne środki mogli skierować na pomoc dla firm dotkniętym wysokimi cenami energii. Polsce zresztą także takiej zgody udzielono, a że Polska jest rozkradana przez prawicową bandę u koryta i tych własnych środków ma niewiele, to już z żalami do odbicia w lustrz panie Zero.

 


Fantazje szefa oczywiście podchwyciła tytanka intelektu, ekspertka od klimatu, medycyny, historii, kobieta wszechstronnie utalentowana i biegła w każdym niemalże temacie – Maria Kurowska. Ta od sprowadzenia relikwii Boboli do Sejmu. I już bez cienia wątpliwości donosiła z wypiekami na twarzy, że środki przeznaczy Unia, a nie Niemcy swoje własne uciułane pieniążki.

 


Wyjątkowo perfidną, głupią i nieodpowiedzialną akcję nakręcili kaczysto-ziobryści we wrześniu 2022 roku. Gala M100 Media Award w Poczdamie. Nagrodę dostała Ukraina, a Witalij Kłyczko, mer Kijowa, poprosił Donalda Tuska o wygłoszenie laudacji. Prawicowa patologia nie mogła tego ścierpieć, zatem szukali czegoś, by się doczepić. I znaleźli – kanclerz Olaf Scholz w obecności Tuska i bez reakcji z jego strony rzekomo groził Polsce rewizją granic.

Szerowali takim kłamliwym przekazem bez opamiętania. TVP, Smoliński, Mazurek i wielu innych „geniuszy”.


Do chórku dołączył wybitny lingwista, ekspert od niesienia „krużganka oświaty” – Bąkiewicz. Okazji do szczucia nie mógł przepuścić naczelny degenerat partyjki Ziobry, niejaki Matecki. Ten, który dał się poznać jako jeden z organizujących nagonkę na Magdalenę Filiks, wykorzystując przy tym nieszczęście jej dziecka, które było molestowane. W efekcie Mikołaj Filiks popełnił samobójstwo. Matecki nie ma wyrzutów sumienia, a jego kumpel z Radia Szczecin, który ujawnił dane pozwalające na identyfikację ofiary, choć akta sprawy były utajnione ze względu na dobro dziecka, Duklanowski, po ucieczce na urlop, gdy sprawa śmierci wyszła na jaw, wrócił jak gdyby nigdy nic do pracy i dalej oddaje się nagonce na politycznych przeciwników złodziei polskich lasów, które przypadły w politycznym łupie solidarnej patologii Ziobry.



Nie wytrzymała tego obecna na gali Agnieszka Romaszewska, którą trudno posądzić o wielką sympatię do Tuska i pouczyła degenerata od Ziobry.



Wreszcie, ku mojemu ogromnemu zdumieniu, głos zabrał nawet Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie, strofując swoją stronę polityczną.


 

Być może wystraszył się, że te jawne bzdury kolportuje TVP i obawiał się obarczenia jego, jako korespondenta, winą za bezczelny i wyjątkowo kłamliwy przekaz uderzający w najważniejszą osobę w Niemczech.

 

I tak to się kręci. Nagonka na Niemców trwa, a by ją wzmocnić PiS wymyślił reparacje. Dzięki temu tematowi mają pretekst do ciągłego wypominania Niemcom win ich przodków i napuszczania Polaków na naszych sąsiadów, a cynicznie liczą zapewne także na obudzenie zwyczajnej ludzkiej chciwości.

Na razie, po numerze Glińskiego podczas obchodów rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim, osiągnęli wycofanie niemieckich wyrzutni Patriot z Polski, choć zapewne nikt oficjalnie nie zdradzi powodu.

Przypomnę. Towarzysz Gliński w trakcie obchodów demonstracyjnie wręczył przybyłemu na uroczystości prezydentowi Niemiec raport Mularczyka o polskich stratach wojennych. Ten raport, którego, hm… słabości, obnażył ekonomista Marcin Wroński w fenomenalnym tekście, który ukazał się na portalu OKO.press – „6,2 biliona złotych strat wojennych? Kwota z rządowego raportu jest kosmicznie zawyżona” – zachęcam do lektury, warto.

A jak jesteśmy przy Patriotach, to warto pokazać wicie się Błaszczaka, gdy Niemcy zaproponowali, po uderzeniu zabłąkanej rakiety z terenu Ukrainy w polskie terytorium (ze skutkiem śmiertelnym), dostarczenie owego sprzętu do ochrony Polaków.

Wyglądało to tak:



21 listopada 2022 Herr Błaszczak był cały na „tak”.

Jednak już dwa dni później…



Cóż. Dwa dni to sporo czasu i wiele może się zdarzyć. No to się wydarzyło. Wódz Kaczyński był niezadowolony, bo jak wytłumaczyć swojemu betonowemu elektoratowi, że Niemcy są bardzo źli, ale jednak nam ci „niedobrzy” Niemcy chcą pomagać.

Błaszczak musiał wybrnąć. Zrobił to w wyjątkowo głupi sposób, bo sprzęt NATO, wciągnięty w jego system, jest w pełni sprawny tylko w systemie NATO. Poza tym wiadomo było, że nie można wysłać sprzętu z obsługą niemiecką, czyli natowską, na terytorium Ukrainy, bo to oznaczałoby czynne przystąpienie NATO do wojny. Czego się jednak nie robi dla prezesa pana…

Gdy sondaże pokazały mały entuzjazm (eufemizm) Polaków dla wykrętów Błaszczaka - spuścili hierarchowie „propolskiej” partii z tonu i system Patriot Niemcy dowieźli do Polski, by chronił nasze niebo.

 

Jak już wspominałam, każdy moment jest dobry, aby walić w Niemców.

Anna Siarkowska z partii Zbyszka Ziobry (zresztą nie ona jedna) wykorzystała nawet mistrzostwa świata w piłce nożnej, by czule przywalić „szwabom”.

 


Jest jednak wpis, który doprowadził mnie do oniemienia. Tweet ten popełnił „reparator” Mularczyk.



Przyznam, że choć minęło sporo czasu odkąd zobaczyłam ten na wskroś podły tekst, dalej nie potrafię ze spokojem skomentować obrzydlistwa.

Automatyczne tłumaczenie przez witrynę Twittera nie jest doskonałe, ale nawet ono jasno pokazuje, jak Mularczyk spotwarzył gest Willego Brandta – Niemca, który ogrom swego życia poświęcił na pojednanie i błaganie o przebaczenie.

Nie, cyniczny wichrzycielu Mularczyk.

Gest Willego Brandta nie był pustym gestem, tak jak nie był pustym gestem list polskich biskupów do biskupów niemieckich, w którym padło niezapomniane „wyciągamy do was nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.

 

I teraz mam kilka słów do Polaków, którzy dali się uwieść obietnicom pisowców, a być może zwodzi ich własna pazerność. Wbrew temu, co próbuje wmawiać PiS strona niemiecka nie jest już winna Polsce żadnych zobowiązań wynikających z reparacji wojennych. Od strony prawnej jest to całkowicie zakończone. Z tego faktu zdaje sobie doskonale sprawę także historyk, profesor Żerko, któremu nie sposób przypisać sympatie proopozycyjne, czy pro-Tuskowe.

Niemcy zasądzone reparacje wypłacali Polsce, ale poprzez ZSRR, a że ten stronę polską wykiwał, to serdecznie zapraszam z roszczeniami na Kreml, który jest cały czas kontynuatorem państwa rosyjskiego. W tym punkcie jednakowoż Mularczyk i reszta pisowskich hochsztaplerów jest cichutka, jak myszka pod miotłą.

 

Jednak głównie problem zasadza się na czymś innym. Strona niemiecka może DOBROWOLNIE zadośćuczynić Polsce. Zresztą już to robi od lat, a jeśli ktoś nie wierzy, to niech sobie poszuka szczegółów choćby na stronie Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie”.

Mularczyk i reszta tej zakłamanej ferajny wie o tym doskonale, że chodzi o DOBROWOLNOŚĆ. Mimo to, zamiast grzecznie, ale stanowczo odwoływać się do sumienia Niemców, Mularczyk i jego trupa robią wszystko, by Niemców jak najbardziej obrazić.

 

Gdyby ktoś dalej nie rozumiał o co chodzi zobrazuję na przykładzie.

Mamy sąsiada. Chcemy czegoś od niego. Co robimy? Idziemy i przedstawiamy rzeczowo problem, czy biegamy pod jego okno i krzyczymy „ty ch*ju”?

Sąsiad wyzwiska potulnie przyjmie i jeszcze bardziej potulnie przybiegnie spełnić to, czego się od niego domagamy?

 

Mularczyk i PiS robią wszystko, by Niemcy nie zasiedli do stołu. To nie leży w interesie bezczelnych cyników pisowskich. W ich interesie jest zrobić wszystko, by się nie porozumieć z Niemcami. Będzie porozumienie - stracą paliwo do judzenia i podżegania. Stracą swoje polityczne złoto, o które bardzo dbają, jak już nam pokazała treść maili Dworczyka.

 

Na zakończenie tej części o Polskiej Zjednoczonej Partii Rozbójniczej pora przejść do zaanonsowania tego, o czym będzie mowa w ostatniej odsłonie mojego tryptyku.

 

PiS i przystawki pełnię szczęścia osiągają sklejając Tuska, Niemców i Unię Europejską z Putinem i wojną, którą on wywołał. Janusz Kowalski, mój ulubiony szczwacz, dostaje wręcz ekstatycznego uniesienia mogąc opluć Niemców.



I oczywiście Tuska.





 

Naturalnie nie zapomni również o Unii Europejskiej.




Jakby mógł zapomnieć ktoś, kto za wszystko obwinia Unię Europejską – za kryzys energetyczny, a nawet za inflację.



Ktoś, kto od dawna walczy z Unią Europejską tak bardzo, że można by pomyśleć, iż to Unia jest największym zagrożeniem dla Polski, a nie Putin.

 


Ta dezinformacja, jaką prowadzi brutalnie Kowalski siejąc od dawna w głowach Polaków zamęt i dezorientując Polaków kim jest rzeczywisty wróg, to czyste działanie napisane cyrylicą.

 

Pisze to wreszcie ktoś, kto nawet z prezydenta Bidena zrobił poplecznika Kremla.

 


Można pomyśleć, że Janusz Kowalski to oszołom, dureń, ktoś z deficytem umysłowym. Nic bardziej mylnego. Kowalski jest cynicznym, bezwzględnym, wyrachowanym i pozbawionym zupełnie jakichkolwiek skrupułów manipulantem. Kowalski pluje na Tuska, Niemców, Unię Europejską i nawet na Bidena, a siebie stara się przedstawiać jako obrońcę Polski oraz wielkiego antyputinowca, ale atakując sojuszników Polski wykonuje dokładnie agendę Putina, który tylko czeka na osamotnienie naszego kraju i skłócenie nas na zachodzie. Ten sam Kowalski nie brzydził się absolutnie brać od Niemców pieniędzy, a wg jego sposobu retoryki również pośrednio od Gazpromu. Kowalski zasiadał swego czasu w radzie nadzorczej spółki ECO – Energetyka Cieplna Opolszczyzny, której, prócz miasta Opole, głównym udziałowcem jest niemiecka spółka E.ON edis, spółka córka E.ON, czyli niemieckiego partnera Gazpromu w Nord Stream 1 i 2. Wtedy perfidnemu hipokrycie Kowalskiemu pieniążki niemieckie i rosyjskie nie śmierdziały, za to dziś odgrywa szopkę na antyniemieckość, by budować swoją karierę i koryto.



Czego innego spodziewać się zatem po Kowalskim potrafiącym tak bezwstydnie oskarżać opozycję w sprawie, w której powinni on, Macierewicz i reszta tej pisowsko-ziobrystowskiej bandy zapaść się ze wstydu pod ziemię.



Przypomnę. Cały Sejm (nie licząc takich proputinowców jak Braun z Konfederacji) zgodnie pracował nad tekstem uchwały uznającej Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Treść została uzgodniona i miała być przegłosowana. Oczywiście w ostatniej chwili do gotowego tekstu uchwały Macierewicz, główny wichrzyciel w Polsce, wrzucił poprawkę dodającą wtręt o Smoleńsku. Tak właśnie działa Macierewicz od lat rozbijając jedność, skłócając Polaków, wywołując konflikty oraz podziały. Jeśli ktoś tu wspiera Putina to właśnie on, gdy mąci, by zniszczyć każdą zgodę, czym osłabia Polskę. Dobrali się z Kowalskim niczym w korcu maku.

 

Kowalski, Kaczyński, Ziobro mają swoich naśladowców. Należy do nich pisarz fantastyki, niejaki Piekara, albo pracownik TVP – Poszwiński.

 


 

Obarczanie Unii, Niemców, Merkel, Tuska za wojnę w Ukrainie jest nie tylko rozmywaniem odpowiedzialności faktycznego sprawcy – Putina. Dla niego bardzo wygodne i pożądane. To bezmyślne wskazywanie innych winnych niż Putin, to ciągłe judzenie i jątrzenie może mieć w przyszłości także dodatkowe katastrofalne skutki.

Spotkałam się z opinią, że bezpieczeństwo gwarantuje nam NATO i USA, a nie Unia Europejska. Państwa Unii Europejskiej to państwa NATO. Opluwane nieustannie nie będą się rwać do pomocy tym, którzy w nie nieustannie biją.

I radzę sobie przypomnieć, że USA, mimo swego przeważającego potencjału militarnego, nigdy nie prowadziły żadnych dużych akcji militarnych, czy to w Iraku, czy w Afganistanie bez wsparcia sojuszników z Unii Europejskiej…

 

„Tusk zawsze był wrogiem Putina. Państwo się śmieją, ale znaczna część społeczeństwa, ta może nie do końca rozgarnięta, w to wierzy” – Jarosław Kaczyński, Przemyśl, 22 października 2022

 No to zobaczymy, czy Tusk był faktycznie takim przyjacielem Putina, a Kaczyńscy jego wrogami, jak dzisiaj odmalowuje to tępa propaganda serwowana przez polityków Zjednoczonej Prawicy i ich tuby: TVP, Gazetę Polską, albo media Karnowskich.

Zapraszam już dziś bardzo serdecznie na część trzecią trylogii o Polskiej Zjednoczonej Partii Rozbójniczej – „Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji”, którą z przyjemnością opublikuję i przedstawię wkrótce… za jakiś czas.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.

  POLSKA   ZJEDNOCZONA   PARTIA   ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.   Kończąc drugą część tryptyku nie śledziłam na bieżąco występów medialnych Kowalskiego. Niniejszym nadrabiam, albowiem to, co ów człowiek wydobywa z siebie jest niebezpieczne i stoi w rażącej sprzeczności z polską racją stanu. W niedzielę 30 kwietnia 2023 roku na antenie TVP Janusz Kowalski zakwestionował bytność Polski w NATO i nie ma znaczenia, że zrobił to w pokrętny, niebezpośredni sposób. Gdy poseł Nowej Lewicy, Marek Dyduch, zauważył, że „Polska sama jest za słaba, aby obronić się przed Rosją” i że „naszą siłą powinna być obecność w NATO i odpowiednie tego wykorzystanie” , Janusz Kowalski odpyskował: „Nigdy więcej waszego postkomunistycznego myślenia, że Polska nie jest w stanie się obronić. Potrafimy. Polski żołnierz wierzący w Pana Boga obroni nas, tylko nie przeszkadzajcie”.   Pomijam infantylne myślenie Kowalskiego, któremu kruchta i wiara w cuda myli się z dobrem Polski i interesem pa

ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI

  ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI. Pan Jabłoński wezwał mnie do wskazania mu, w którym miejscu obecnie obowiązującej Konstytucji RP znajdują się przepisy, które wyłączają indywidualny akt abolicji, czyli mówiąc po ludzku, nie pozwalają Prezydentom RP na stosowanie aktu łaski wobec osób nieskazanych PRAWOMOCNYM wyrokiem sądu. Tekst ten będzie odpowiedzią na to wezwanie, które dla dużej grupy zwykłych Polaków, nawet nie prawników, nie jest już niczym nieznanym, albo niewiadomym. Na początku jednak prześledzimy wspólne całość wydarzenia z udziałem pana Jabłońskiego, gdyż jest to fenomenalny przykład, w jaki sposób zainteresowani urabianiem opinii publicznej i robieniem ludziom wody z mózgu w kontekście walki o partyjnych kolegów, przestępców Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, manipulują niezbyt rozgarniętymi odbiorcami. Pan Jabłoński znalazł na Twitterze wpis pisarza/dziennikarza (tak się ów człowiek opisuje) i zapłonął entuzjazmem niezwykłym. O ile ów pisarz może ni