Na ukochanym Twitterku… dziś nie mam ochoty nazywać tego
miejsca ukochanym.
Od piątego grudnia anonimowe konto, które jeszcze wczoraj
miało 60 obserwujących, a dziś już 217, upublicznia prywatne dokumenty
prokuratorów z Lex Super Omnia.
Sprawa jest wyjątkowo bulwersująca, bo część tych materiałów
pochodzi bez cienia wątpliwości z włamania na maile i do nośników prokuratorów.
Dziś, gdy po tekście Anny Mierzyńskiej na OKO.press sprawa
zaczyna być głośna, owo indywiduum wygłasza na swoim profilu oświadczenie. Pisze; „niech nikt nie opowiada że jesteście
ofiarami Pegasusa albo że mam jakieś motywy polityczne To moja prywatna
sprawa”.
To bardzo interesujące. Tylko prywatna zemsta nie wyklucza
absolutnie użycia do jej celów Pegasusa. Nie po to za nasze pieniądze
zafundowali sobie Ziobro, Kamiński, Wąsik i Bejda zabawkę za ponad 30 mln
złotych, by z niej nie korzystać. Oczywiście, że jeśli tak jest to nikt nie
przyzna tego publicznie.
Najbardziej niewiarygodnie brzmi jednak deklaracja o braku politycznych
motywów. To zwyczajne kłamstwo. Gdyby był to jakiś szarpany przez prokuratorów
haker to jego zemsta byłaby skierowana przeciwko ogółowi „ciemiężycieli”, a nie
jedynie przeciwko prokuratorom zrzeszonym w Lex Super Omnia i przeciwko samemu
stowarzyszeniu. Z lektury jego wymiotów widać wyraźnie, że tylko ta grupa leży
w kręgu jego zainteresowania.
Nie jest to w żadnym wypadku ktoś owładnięty chęcią tylko i
wyłącznie zemsty. Ktoś taki opublikowałby wszystko od razu, co ma. Zadbałby o
rozgłos. Widać, że jest na tyle zorientowany w sieci i na TT, że wyłuskałby
sobie odpowiednich odbiorców.
On postanowił publicznie szantażować. Choć sam nazywa swoje
działania jako chęć „załatwienia [sprawy]w cywilizowany sposób”. O tym
„cywilizowanym sposobie kilka słów później.
Gdyby to był samotny wilczek, chcący choćby wyciągnąć kasę,
to zwróciłby się prywatnymi kanałami do zainteresowanych. Skoro włamał się na
pocztę, znał adres poczty to nie miałby z tym żadnego problemu. On postanowił
to zrobić publicznie. To, że z fejkowego konta, o na początku zerowym zasięgu,
nie ma znaczenia. Po co zatem taka droga nacisku? A po to, bo jego głównym
zamiarem jest ZASTRASZENIE. Oczywiście, że każdy szantaż zawiera w sobie
element zastraszenia ofiary, ale upublicznienie „kwitów” to jasny sygnał „mogę
zrobić z wami wszystko”. Ten przekaz
wzmacniają groźby, od których aż się roi na tym koncie. Wszystkie groźby
polegają na jednym. Mam jeszcze więcej i mogę tego użyć, jeśli nie będziecie
robić tak, jak ja tego chcę.
Wracając do głównego pytania: dlaczego szantażysta nie załatwił sprawy po
cichu? Odpowiedź jest tylko jedna. W ten sposób pozwala służbom, w tym
prokuratorowi generalnemu na sprzedanie opinii publicznej bajeczki, że to nie
służby i nie Pegasus stoją za
nielegalnym włamem do prywatnych
skrzynek mailowych, na konta na Twitterze, do jakiś grup na WhatsApp, etc. Tylko temu to miało służyć. Szantażysta już
ósmego grudnia napisał wyraźnie w jednym ze swoich wpisów „dokumenty wylądują w
zaszyfrowanym kontenerze, który zacznie latać po internecie albo trafi do
odpowiednich organów”. To jest nic
innego, jak budowanie alibi, jak próba wyczyszczenia z podejrzeń, że użyto
Pegasusa. Element zastraszenia jest potrzebny także do „załatwienia sprawy”. To
załatwienie sprawy („cywilizowane”
[sic!]) to uciszenie niewygodnych, odważnych ludzi. Macie się zamknąć i nie
bruździć więcej „dobrej” zmianie w prokuraturze. W tym pewnie członkom Ad
Vocem.
Widać wyraźnie we wpisach tego indywiduum, jak bardzo boli
go, że prokuratorzy z Lex Super Omnia komentują (w prywatnych rozmowach,
których publikowaniem także grozi) karierowiczostwo miernych, ale wiernych,
awanse dla ślepych wykonawców rozkazów Ziobry, Święczkowskiego, Sieraka i
reszty wierchuszki tej kliki.
Co jeszcze załatwiono wybierając drogę publiczną? To, że nie
było praktycznie retweetów albo polubień
nie oznacza, że nikt nie patrzył z partyzanta i nie ściągał sobie danych. A
było sporo danych, jakie NIGDY, PRZENIGDY
nie powinny być upublicznione. Numery telefonów, adresy mailowe. To jeszcze pół
biedy, bo można je zmienić. Pozwolono sobie jednak na upublicznienie pełnych
adresów. Ulica, numer domu, mieszkania, miejscowość z kodem pocztowym. Tego się
tak łatwo nie zmienia.
Próba tego gnoja/tych gnoi (w świetle tego, co się stało to
i tak bardzo łagodne nazewnictwo) wybrnięcia dzisiaj w tym „oświadczeniu” ,
jakoby nic się nie stało, bo prokurator Parchimowicz gdzieś sam podobno
zamieścił swój adres jest groteską. Inni tego nie robili, a pojawiły się ich
adresy. Adresy czynnych prokuratorów!!!
ŚWIAT PRZESTĘPCZY
OTWIERA SZAMPANY. I TO TE Z GÓRNEJ PÓŁKI.
To coś będzie dalej twierdzić o „cywilizowanym” załatwieniu
sprawy? Dobre sobie.
Na chwilę załóżmy roboczo, że za tym perfidnym skur…em nie
stoją służby rządzące Pegasusem i nie stoi nikt z wierchuszki prokuratury. Poszło zgłoszenie do owej prokuratury przez
pokrzywdzonych. A konto dalej sobie trwa. Mija ileś tam godzin, a ono dalej
trwa.
To jest dopiero dykta, tektura, paździerz. Państwo z
ligniny. Załóżmy, że to samotny wilczek. Ten samotny wilczek już dziś powinien
być niebytem. Gdzie są służby Rzeczpospolitej Polskiej? Są jeszcze jakieś, czy
jest tylko kółeczko wzajemnej adoracji i wzajemnej ochrony wewnątrz tego
kółeczka?
Upubliczniono adresy prokuratorów. Do jasnej cholery. Im
grozi niebezpieczeństwo. A gnojek, który to robi dalej sobie biega na wolności.
To oczywiście tylko sarkastyczny wtręt był.
Wystarczy sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: kto ma interes w tym,
by uciszyć prokuratorów z Lex Super Omnia?
Odpowiedzcie sobie na nie, Wy czytający.
Czy Pan Ziobro spróbuje, jak z aferą Piebiaka, zrobić z tego
wojnę, tym razem, między skłóconymi frakcjami prokuratorów? Bardzo możliwe. Tylko
pozostaje zapytać dlaczego to w instytucjach jemu podległych dochodzi do takich
wojen?
Ano dochodzi, albowiem to nikt inny, jak pan Ziobro
wprowadził sobie podległe instytucje w stan wojny. To on tę wojnę rozpoczął i był
jej głównym animatorem. To on zawiaduje podległymi sobie instytucjami na
zasadzie „rządź i dziel”, na zasadzie kija i marchewki oraz napuszczania
jednych na drugich. Miała sto procent racji sędzia Olimpia Małuszek Barańska,
gdy napisała na Twitterze, że to Ziobro wyprodukował aferę i jest
odpowiedzialny za „stworzenie systemu korupcyjnego w sądach i prokuraturze uzależniającego
wymiar sprawiedliwości od woli politycznej” [ z komunikatu Rzecznika
Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, pana Piotra Schaba]. Tak, ten
system stworzył pan Ziobro. Pan Ziobro, któremu groził Trybunał Stanu. Za te
prawdziwe, na wskroś, słowa sędzia Małuszek Barańska ma postępowanie
dyscyplinarne.
Teraz widać, jak na dłoni, że Polska weszła w nowy etap. Już
nie tylko będą dyscyplinarki, ale ordynarne szantaże i zastraszania. Przy wykorzystaniu
wszelkich quasi legalnych i stricte nielegalnych metod. Państwo mafijne? Ktoś
ma jeszcze wątpliwości?
EPILOG
Na owym obrzydłym koncie, ów ktoś napisał „Prędzej czy później Wasze towarzystwo i to
przekonanie o byciu na ‘cenzurowanym’, co przekłada się dla Was na jakieś wyróżnienie
zniknie, bo ileż można wałkować ten sam temat - nikt nie przejmuje się losem ludzi którzy maja marginalny wpływ na ich życie”.
Być może ogromna
część społeczeństwa nie przejmuje się losem ludzi, którzy mają marginalny wpływ
na ich życie.
Swoim losem jednak
się przejmuje.
Jeśli ludzi, którzy
mają pewną władzę, jak sędziów, czy prokuratorów można szybko i łatwo zniszczyć
przez włam na konto i inne podłości to jakże szybko i łatwo można czymś takim
zniszczyć zwykłego Kowalskiego?
JESZCZE SZYBCIEJ I JESZCZE
ŁATWIEJ MOŻNA.
Opublikowano nie
tylko numery telefonów, adresy mailowe, adresy zamieszkania. Publikowano numery
kont bankowych, PIT-y, stan konta bankowego, screeny umów pożyczkowych, kopie
umów z instytucjami zapewniającymi opiekę medyczną z podłymi adnotacjami, że na
to, na co się ktoś leczy pozostawi ten ktoś sobie, publikowano prywatne
filmiki, jakie wysyłało sobie dwoje kochających się ludzi.
To tak, jakby włożono
rękę w majtki.
CHCECIE TAKIEGO KRAJU?
CHCECIE BY SŁUŻBY, GDY SIĘ NARAZICIE WKŁADAŁY
WAM ŁAPY W WASZE
NAGŁEBSZE INTYMNE TAJEMNICE?
TEGO CHCECIE?
Ów ktoś straszy i
szantażuje, że ujawni prywatne rozmowy. Rozmowy, w których pękają hamulce.
Cokolwiek się nie
pojawi to mnie nie zdziwi, że osaczanym, zaganianym w róg OFIAROM pękają
hamulce.
(Naprawdę nie przypomina Wam, Czytający, to, co
się właśnie wydarzyło na Twitterze ani afery Piebiaka, ani ubeckich metod konta
@KastaWatch???)
P.S.
Z wpisów tego kogoś wyłania się, że włam miał miejsce w
sierpniu tego roku. Co go tyle czasu, tego „apolitycznego” pana powstrzymywało
od rozpoczęcia akcji już w sierpniu?
Czyżby wybory i afera Piebiaka, która wtedy wybuchła i groziła mocno MINISTROWI
i PROKURATOROWI GEBERALNEMU ZBIGNIEWOWI ZIOBRZE?
Ja tylko pytam…
CDN być może już wkrótce…
Komentarze
Prześlij komentarz