Przejdź do głównej zawartości

Jak w pięć minut zostałam sędzią. Sędzią Moniką Frąckowiak.


Na ukochanym Twitterku działa sobie od mniej więcej jesieni zeszłego roku taki miły profil @KastaWatch. Cała działalność tego konta koncentruje się tylko i wyłącznie na jednym wielkim lżeniu polskich sędziów. Oczywiście tylko tych sędziów, których obecna władza nie znosi. Jedną z najbardziej hejtowanych na różne najobrzydliwsze sposoby jest pani sędzia Monika Frąckowiak.
14 lipca owa @KastaWatch popełniła taki wpis:

Nowy NEWS. FRĄCKOWIAK @obywatel2k czyli sędzia Monika FRĄCKOWIAK z Poznania (na zdj.) przeszła właśnie z mężem proces apostazji. Dla niewtajemniczonych to oficjalnie odejście z Kościoła. To dużo tłumaczy. Wystarczy spojrzeć na jej drugi profil @AlaBezFanatykow
I tak ja, do której należy konto AlaBezFanatykow zostałam sędzią Moniką Frąckowiak.  Ex aequo  z @obywatelem2k. Bez aplikacji, bez egzaminów. W pięć minut, bo pewnie tyle czasu zajęło im wyprodukowanie tweeta. To się nazywa kariera. Próbowaliśmy, ja i obywatel2k zbyć  ten nonsens śmiechem, kpiną, ironią.

Ale 17. lipca z tweeta innego użytkownika dowiedziałam się, że to nie koniec kłamstw KastyWatch, zwanej przeze mnie czule KastaSracz lub w skrócie sraczem. A było to tak…
Ja i @obywatel2k obserwujemy się od jakieś czasu. W ten sposób dotarłam do tweeta kierowanego do @obywatela2k przez niejakiego Ťhašuƞke Witkó (@Tash_Witk), którego dalej będę zwać po prostu „wodzem” lub „Indianinem” o treści: „Pani Moniko, Pani chyba faktycznie się nudzi na tym L4. Czy ktoś zrozumie „służebnicę Temidy” trollującą w internecie? Nie sądzę”.  
Pod spodem wodzu dołączył screen z wpisu KastyWatch: „To jest HIT. Sędzia Monika FRACKOWIAK nudzi się, jest od pewnego czasu na L4. I zaczyna rozmawiać na Twitterze sama ze sobą @obywatel2k→←@AlaBezFanatykow ! Na badania FRĄCKOWIAK ! ! !” [wpis popełniony tuż przed północą 16. lipca]

Tak. Dobrze Państwo widzą. KastaWatch posługując się kłamstwem pod moim adresem oczerniła przede wszystkim sędzię Frąckowiak, ale także mnie i obywatela2k jako osoby dotknięte dolegliwością umysłową.
Moja reakcja była natychmiastowa. 17. lipca o godz. 8:59 napisałam do wodza: „Dlaczego rozpowszechniasz kłamstwa KastaSracz? Masz dowody, że konto @obywatel2k to konto sędzi Moniki Frąckowiak? Ostatnio KastaSracz też wciska wam kit, że i ja to Frąckowiak. Zawsze tak wszystko tępo łykasz i przyjmujesz na wiarę, bo w „internetu” napisała jakaś szczujnia? [ikonka oklaski]”.

Pana wodza to nie zraziło w żaden sposób i zaczął tym bardziej powielać fejka o chorobie umysłowej – mojej, obywatela2k i Moniki Frąckowiak. Jakiekolwiek próby przywołania go do porządku powodowały tylko coraz większe konfabulacje na mój temat. Ów user ma ponad 11 tysięcy obserwujących. Bardzo szybko zaczęły się niewybredne komentarze pod moim adresem i powielanie oszczerstw. 
W profilu wodza widnieje link do witryny „Życie Stolicy”. Wódz przedstawia się jako jej publicysta, co potwierdził w rozmowie telefonicznej Pan Łukasz, którego numer widnieje na owej stronie. Prosiłam o podanie kontaktu do pana publicysty, by porozmawiać sobie od serca z osobą przedstawiającą się na Twitterze mianem indiańskiego wodza. Nie otrzymałam. Zapytałam o nazwisko. To także tajemnica. Na moje zdziwienie, że przecież dziennikarz jest osobą publiczną, dowiedziałam się, że ów publicysta zastrzegł sobie dane personalne do wiadomości redakcji i mam wysłać mail z prośbą. Uczyniłam to. Bez odpowiedzi. W końcu zamieściłam na Twitterze wezwanie do pana wodza, by usunął kłamliwe wpisy i przeprosił mnie za rozpowszechnianie kłamstw, mimo mego ostrzeżenia. Z takim skutkiem, że do późnych godzin nocnych przerzucaliśmy się pod moim apelem wpisami. Lektury tego Państwu oszczędzę, choć zabawne było, gdy pan wódz-publicysta powoływał się na wolność słowa.  Raczej rzetelność winna być przewodnim mottem każdego twórcy, ale może ja staroświecka jestem i się nie znam. 
Co ciekawe w jednym z wpisów ów wodzu przyznał, że ktoś dzwonił do redakcji około godz. 15 [w rzeczywistości była to 13:15] i przedstawił się rzadkim imieniem. Dodatkowo wodzu połączył w swym fascynującym umyśle inną użytkowniczkę Twittera, która akurat ma nick będący także moim imieniem. A imię moje brzmi – Tamara. Wódz kocha teorie spiskowe, wymysły wszelkiej maści i nie żałuje ich sobie. Być może prawdą jest to, co krąży o nim w sieci. Mianowicie, iż to osoba po urazie neurologicznym. Jeśli to prawda to „Życie Stolicy” udostępnia swoje łamy komuś, mówiąc delikatnie, niestabilnemu. Nie mój cyrk nie moje małpy. Zostawiam pana „wodza publicystę” . Mimo wszystko nie on jest głównym aktorem tego spektaklu.

A nie. Moment. To jest dodatkowy smaczek, który pokazuje „subtelność” pana wodza. 21.lipca wodzu popełnił tweet o treści: „Polecam! Najlepszy obraz od lat! Niczego piękniejszego nie nakręcono, od czasów filmu: „Śmierć Diduszki” , w roku 2016”.
Cóż tak wzmogło emocjonalnie wodza? Film nakręcony podczas zajść w Białymstoku, gdy kibole polowali na uczestników Marszu Równości i ich bili. Dla pana wodza to mistyfikacja i powód do szyderstwa. Bez komentarza.

Późnym wieczorem 17. lipca powtórzyłam wezwanie do zaniechania oszczerczych wpisów tym razem do @KastaWatch. Jaki był natychmiastowy wręcz efekt? Pod moim wezwaniem KastaWatch tak napisała: „My też wzywamy. Nadszedł czas zrzec się urzędu sędziego i udać się do lekarza albo na terapię.
Okrasiła to zdjęciem ORYGINALNEGO dokumentu rzecznika dyscyplinarnego Radzika w sprawie postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędzi Monice Frąckowiak (sprawa zwolnienia lekarskiego). Ten dostęp do oryginału jest bardzo ważny, o tym za moment.  

Czy konto KastaWatch na tym poprzestało? Nie. Również 17. lipca, tuż przed północą, o godz. 23:46 wypuszcza taki wpis:
 Dziś dzień tropienia przez #KastaWatch sędziów trolli z @JudgeSsp →@obywatel2k i @AlaBezFanatykow to jedna i ta sama osoba publiczna →FRACKOWIAK w złości i amoku. Zapraszamy do ujeżdżania trollia z IUSTITII @JudgeSsp [tu ikonki - trzy łapki skierowane w dół do screena ] Nie żałujcie” .
Celem wyjaśnienia. @JudgeSsp to konto Iustitii – najbardziej znienawidzonej przez ziobrystów organizacji polskich sędziów . Pod spodem zamieszczono tweet pana „wodza publicysty” i mój. Wodzu m.in. pytał, czy moje konto jest powiązane z kontem @obywatel2k.
Proszę Państwa. Hejterzy otwartym tekstem, bez ogródek wezwali swoich wiernych akolitów do ataku na między innymi mnie, jako domniemaną i znienawidzoną przez nich sędzię Monikę Frąckowiak, przeciwko której szczują od dawna w stopniu, jaki budzi skojarzenia z potwornym polowaniem na czarownice. 

A teraz zdradzić czas najważniejsze. To powszechne podejrzenie, mocno ugruntowane w faktach - konto @KastaWatch jest inspirowane, wspomagane i bardzo możliwe BEZPOŚREDNIO prowadzone przez kogoś z Ministerstwa Sprawiedliwości Rzeczpospolitej Polskiej. Owszem. Wzrok Państwa nie myli. O tych faktach trochę później.

To cały hejt KastaWatch na mnie? Nie. 18.lipca 2019 o godz. 12:25 piszą:
Prawnicy #KastaWatch przygotowują zawiadomienie o przestępstwie obrazy uczuć religijnych na #TT . Prosimy o pomoc. Tweety i konta użytkowników, którzy dopuszczają się przestępstwa →Art. 196 kodeks karny →prosimy zamieszczać pod tym postem albo e-mail. Zróbmy to razem”.
O  12:26 pod tweetem dodają: „Oto treść i za to odpowiedzą” cytując ponadto wpis kogoś, kto w odpowiedzi do mnie zamieścił treść artykułu 196 kodeksu karnego. Tak. To ten artykuł o obrazie uczuć religijnych. Dlaczego? Mam w awatarze Matkę Boską Tęczową Pani Elżbiety Podleśnej. I będę ją mieć tak długo, jak długo w Polsce osoby LGBT będzie się lżyć, poniżać, wykluczać, a co gorsza bić. Tak, jak to miało miejsce 20. lipca w Białymstoku podczas Marszu Równości.
Odpowiedziałam na to dictum: „Próbujecie mnie zastraszyć, bo wiecie, że wtopiliście na całego z waszym bezczelnym kłamstwem, jakobym była sędzią Moniką Frąckowiak. Nie uda się wam. Przypominam, że Brudziński też musiał się wycofywać chyłkiem, że profanacją była nie sama grafika tylko umieszczanie na np. śmietniku”.

Gratuluję. Przebrnęli Państwo przez główną warstwę faktograficzną. A teraz to już, jak w reklamie BMW – sama przyjemność z jazdy. Najwyższy czas opowiedzieć nieco o koncie @KastaWatch.

KastaWatch publikuje materiały normalnie niedostępne dla zwykłych śmiertelników, a te publikacje niezależnie, gdzie jest przeciek i tak na końcu mają jeden bardzo prawdopodobny wspólny mianownik - Ministerstwo Sprawiedliwości pod rządami pana Ziobro.

1. Kasta ma dostęp do teczek personalnych sędziów, z których czerpie pełnymi garściami. Kto normalnie dysponuje tymi teczkami? Np. prezesi sądów, w ogromnej mierze powołani „spec przepisem” przez ministra Ziobro. Do teczek, ale tylko jeżeli dany sędzia ubiega się na przykład o awans, ma także dostęp neoKRS.  Wiosną tego roku OkoPress w artykule „Dokumenty dotyczące „niepokornych” sędziów nielegalnie na Twitterze. Przeciek u Ziobry?” opisało ów proceder. On ma się dobrze cały czas i się nasila.

2. a) We wpisie odpowiadającym na moje wezwanie KastaWatch zamieściła scan/zdjęcie ORYGINAŁU dokumentu wystawionego przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów i asesorów Radzika w sprawie ścigania sędzi Frąckowiak. Zresztą nie po raz pierwszy. Już kilka dni wcześniej, 11. lipca, odbyła się premiera tego dokumentu na profilu KastaWatch. To nie jest link do publikacji Radzika na stronie rzeczników. To skan ORYGINALNEGO dokumentu Radzika. Skąd go ma?
b) 21. lipca 2019 KastaWatch zamieszcza tweet, w którym straszy sędzię Frąckowiak, że czeka ją to samo. To samo, czyli wyrok dyscyplinarny. Najciekawszy jest jednak załącznik do wpisu Kastusi - skan wyroku dyscyplinarnego pewnego sędziego. Na jego końcu czytamy, cytuję: „ na podstawie art.109a §2 ustawy z dnia 27.lipca 2001 r. prawo o ustroju sądów powszechnych odstępuje [sąd ] od podania wyroku do wiadomości  publicznej”
Szanowni Państwo. Wyrokiem sądu dyscyplinarnego zdecydowano o niepodawaniu do publicznej wiadomości owego wyroku, ale KastaWatch go otrzymała i opublikowała. Skąd?

3. KastaWatch podaje cały czas informację o tym, że sędzia Frąckowiak przebywa aktualnie na zwolnieniu lekarskim. Kto o tym wie?  Tu zapewne przychodzi z pomocą system losowania sędziów wprowadzony przez Ziobro, o którym nikt nic nie wie. Ani jaki jest jego algorytm, ani kto ma do niego bezpośredni dostęp. Jedno jest pewne. Sądy muszą przekazywać do tego systemu informacje o m.in. L4 sędziów, a Ministerstwo Sprawiedliwości kontroluje ów system.

4. KastaWatch uwielbia anonsować z wyprzedzeniem, że będą kolejne dyscyplinarki. Wkrótce potem, praktycznie jednocześnie, jakby byli splątani kwantowo z biurem rzeczników dyscyplinarnych, na ich koncie ukazuje się komunikat rzecznika. Kwantyfikator „jednocześnie” należy odczytywać dosłownie.

Takich przykładów jest multum. Są też takie, które wskazują konkretnych sędziów z nowego rozdania, jako najprawdopodobniejszą BEZPOŚREDNIĄ inspirację dla KastyWatch. Jest na przykład sprawa pewnej pani mecenas, którą hejterzy zaatakowali kojarząc jej nazwisko z nazwiskiem innego znanego prawnika. Stało się to niemal momentalnie po jej spięciu na Twitterze z udzielającym się tam bardzo aktywnie sędzią wybranym do neoKRS. Co ciekawe, pani mecenas twierdzi, że skojarzenie jej nazwiska z nazwiskiem tego innego prawnika nie było przypadkowe, a o jej koneksjach ów sędzia, którego nazwiska na razie nie wymienię, wie na pewno, bo pochodzą z tego samego regionu. To w istocie zdumiewająca korelacja. Pani mecenas naraża się sędziemu z neoKRS, KastaWatch po kilku chwilach publikuje o niej wpis, w którym wskazuje na jej znajomość z prawnikiem, o której to znajomości urażony sędzia neoKRS, jako miejscowy, zapewne wie.

Trzy podmioty: prezesi sądów, w ogromnej większości nominaci Ziobro, neoKRS, także w większości obsadzona ludźmi, którym Ziobro otworzył drogę kariery i oryginalna dokumentacja rzeczników dyscyplinarnych, których także nie kto inny, jak Ziobro powołał na stanowiska oraz dane z systemu losującego. Gdzie się te wszystkie punkty łączą? Jak wyżej. Wspólnym punktem jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Gdyby ktoś był jeszcze sceptyczny. Z zamieszczanych dokumentów z teczek personalnych wynika, że mają dostęp do nich na terenie całego kraju. Naprawdę mam uwierzyć, że ktoś, kto kontroluje KastaWatch mozolnie pozyskuje informatorów na obszarze całej Polski? Kiedyś był taki mnich. Zwał się Ockham. To jemu zawdzięczamy tzw. brzytwę Ockhama. Chodzi w niej o to, że wycina się niepotrzebne byty. W tym wypadku niepotrzebnymi bytami są rzekomi drobni informatorzy rozsiani po terenie całego kraju, gdy jest do dyspozycji elegancki, prosty logicznie wniosek o jednym mianowniku – Ministerstwie Sprawiedliwości.

Czy KastaWatch jest rzetelna skoro ma dostęp do takich źródeł? Nie. Przykład jak prosto można zmanipulować dokumentacją. Pokazuje się tylko urywek z datą wstąpienia do PZPR. I nawet, gdyby ktoś był tylko jeden dzień członkiem partii sympatycy KastaWatch tego już nie zobaczą. Zwie się to wybiórczością i jest podstawowym narzędziem manipulacji.

Oprócz tego Kasta zamieszcza zwykłe kłamstwa. I to nie tylko na mój temat. Przykład? A proszę. 13.lipca ukazał się taki wpis: „Dzięki naszym informatorom ustaliliśmy, że niemieccy sędziowie pytali wprost. Co to za kretyn stoi z tym plakatem? Jak dowiedzieli się, że to sędzia to powiedzieli, że w Niemczech nie mógłby protestować wcale, nawet w słusznej sprawie ! GĄCIAREK [tu łapka w dół wskazująca na Kasty poprzedni tweet]”. 
W ten sposób KastaWatch odniosła się do sytuacji mającej miejsce podczas osiemdziesięciolecia siedziby Sądu Okręgowego  w Warszawie. Sędzia Gąciarek stał niedaleko wejścia z tablicą, na której zamieszczono informację, co robi z sądownictwem w Polsce „dobra zmiana” i ziobryści. Na czym polega ewidentne kłamstwo KastyWatch? Sędziowie w Niemczech protestują i to czasami bardzo aktywnie i bardzo ekspresyjnie. Tak było np. w maju 2015 roku w Berlinie. Ponad stu pięćdziesięciu  wściekłych niemieckich sędziów i prokuratorów przeszło w pochodzie protestacyjnym, mocno przy tym dmąc w gwizdki. Impulsem była chęć ograniczenia stanowisk w Brandenburgii. W ramach oszczędności.
Krótko po wpisie Kasty odniosłam się do niego, pokazując jawne łgarstwo. Czy dlatego ściągnęłam na siebie ich uwagę? Czy dlatego chcą mnie zdeprecjonować, jako „umoczoną” w tak odsądzaną przez nich od czci i wiary „kastę” sędziów? Wtedy łatwo mi będzie przypisać obronę własnych interesów – koryta, jak to czule nieustannie określają , a moja wiarygodność stopnieje w postępie geometrycznym. Nic z tego KastoWatch.

A może impulsem było moje tete a tete z rzecznikiem Radzikiem, który, tuż po swoim zaistnieniu na Twitterze, odpisał mi z wyżyn jego bufonady, że należy mu się respekt/szacunek, bo jest „osobą piastującą organ”. Wzbudził tym ogromne poruszenie wśród internautów, którzy czasami bardzo dosadnie mu wytykali, że na TT jest jednym z userów, takim samym, jak inni, a nie osobą „piastującą organ”. Jego niefortunne [hm…] odezwanie  o „organie” było też przyczynkiem niezłego pośmiewiska. Pokłosiem mej konwersacji, oprócz bardzo szybkiego zablokowania mnie przez Radzika, była moja petycja o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w sprawie sędziego Drajewicza. No bo skoro ściga sędzię Frąckowiak za wyjazd do Danii podczas zwolnienia lekarskiego to czemu nagle pan Drajewicz cieszy się względami i jemu nie wytacza się postępowania dyscyplinarnego za aktywność w posiedzeniach neoKRS, gdy był na L4? Cóż za urocze podwójne standardy. Brawo wy.  Takich podwójnych standardów w postępowaniu głównego rzecznika dyscyplinarnego, pana Schaba, oraz jego dwóch zastępców – Radzika i Lasoty – jest co nie miara. Za chwilę je opiszę.

Kontynuując domysły, czymże ściągnęłam na siebie zainteresowanie ministerialnych hejterów. Może naraziłam się KastaWatch za aktywne oponowanie przeciwko nagonce na sędzię Dorotę Zabłudowską? Najpierw rzecznik Schab, a potem, wbrew protestom przeciwko takiej bezczelniej manipulacji i oszczerstwu, jego zastępca Lasota zarzuca sędzi Zabłudowskiej „przyjęcie gratyfikacji finansowej” od zabitego prezydenta Adamowicza. W podtekście ma to być niemal łapówką, by proces Adamowicza rozstrzygnąć  ku jego dobru.  KastaWatch oczywiście z ogromną energią te insynuacje powiela. Czemu insynuacje? Jest to wybitny przykład manipulacji.
1. Sędzia Zabłudowska nie orzekała w żadnym procesie z udziałem Pawła Adamowicza. Ani żadnej osoby, która de facto przyznała jej nagrodę.
2. Sędzia Zabłudowska nie przyjęła żadnych gratyfikacji finansowych od Prezydenta Pawła Adamowicza. Nagrodę przyznała jej kapituła, czyli zespół ludzi, a nie Paweł Adamowicz. To tak, jakby utrzymywać, że Rami Malik dostał tegorocznego Oskara od tego, który mu go wręczył.
3. Sędzia Zabłudowska nie przyjęła żadnych gratyfikacji finansowych sensu stricte, bo momentalnie przekazała część finansową nagrody na cel charytatywny – na gdańską orkiestrę osób niepełnosprawnych Vita Activa.  To znowu tak, jakby uznać, że człowiek trzymający przez chwilę czek w ręce to to samo, co człowiek, który czek nie tylko zrealizował, ale i się nim wzbogacił.

Jakże to różne od sędziów, którzy pełną garścią nie tylko czerpią frukty rozdawane przez polityka Zbigniewa Ziobro, ale i je samodzielnie konsumują. Kilka przykładów:
1. Maciej Mitera – no krezus pełną gębą. Nie tylko zyskał ok. 90 tysięcy zł za bytność w neoKRS. Drugie tyle dorobił na fuszkach, np. został powołany przez Ziobro do komisji egzaminacyjnej na radców prawnych. Co ciekawe Maciej Mitera uczy niektórych z przyszłych kandydatów w Beck Akademia, a to już jest oczywiste nadwyrężenie interesów i może rodzić podejrzenia o brak obiektywności egzaminatora.
2. Radzik – na mocy decyzji Zbigniewa Ziobro został przedstawicielem ministra sprawiedliwości w komisji egzaminacyjnej kandydatów na adwokatów. To nawet kilka tysięcy za jednorazową pracę. Ładnie opisał tę kwestię Onet w publikacji „Dobre życie „dobrej zmiany”. Nowa funkcja dla rzecznika Radzika i nie tylko”. Do tego dochodzą prestiżowe delegacje do sądów wyższych instancji.
3. A taki mistrz Drajewicz.  O jego fuchach, fuszkach, apanażach doskonały materiał można oglądnąć w „Czarno na białym”. Gdzież on nie bywa i czegóż nie robi. Wykłada w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, egzaminuje aplikantów, został też członkiem neoKRS. To wszystko jest dodatkowo wynagradzane. No ale pan Drajewicz się nie sklonował, teleportować się również nie umie, więc pobiera dodatkowe gratyfikacje pieniężne przy jednoczesnym notorycznym zaniedbywaniu swoich obowiązków sędziowskich. Notabene awans też dostał dzięki Ziobro. Drajewicz, który całe życie orzekał w sądzie rejonowym nagle dostał delegaturę do Sądu Apelacyjnego oraz stanowisko wiceprezesa Sądu Okręgowego. Dodatkowy pikantny szczegół. Drajewicz ubiegał się wcześniej około dwudziestu razy o awans, ale, jak to mówią, chciałaby dusza do raju tylko grzechy nie pozwalają. Tymi grzechami były niedostateczne kompetencje.

Te wszystkie profity otrzymywane z rąk polityka Ziobro to oczywiście nagle w ocenie tzw. „dobrozmieńców” nie jest sprzeniewierzeniem przeciwko Zbiorowi Zasad Etyki Zawodowej Sędziów i Asesorów Sądowych, które mówią – cytat z komunikatu rzecznika Lasoty w sprawie sędzi Zabłudowskiej - „sędziemu nie wolno przyjmować jakichkolwiek korzyści mogących wywołać odczucie, że stanowią próbę wpływu na jego osobę”.

Informacji, jak ta o dziwnej karierze Drajewicza próżno szukać na hejterskim profilu KastaWatch . A jak już coś zamieszczą o sędziach beneficjentach Ziobry to bardzo się różnią takie „NASZ NEWS”. Gdy chodzi o sędzię Frąckowiak i uzasadnienia pisane po terminie jest wyzywana od leni, nierobów i co nie tylko. W przypadku szefa neoKRS – Leszka Mazura, który nazbierał pokaźną ilość przeterminowanych uzasadnień – KastaWatch nie tylko nie używa inwektyw, ale przekłada punkt ciężkości „newsa” z obwinionego na „bohatera” Radzika, który w pocie czoła ściga wszystkich sędziów. I tylko śmieszności całemu przedstawieniu z Mazurem nadaje fakt, że „żelazny” Radzik (tak go dopieszczają ministerialni hejterzy) postępowanie wyjaśniające wszczął, bo nie dało się zamieść głośnej sprawy pod dywan, ale ma tempo, jak Ziobrowa prokuratura w wyjaśnianiu afery dwóch wież pana prezesa Kaczyńskiego.

KastaWatch dziwnie zespolona z rzecznikami dyscyplinarnymi w nagonce na sędzię Frąckowiak, sędziów Jęksę, Tuleję, czy Gąciarka za ich rzekome upolitycznienie nabiera przysłowiowej wody w usta, gdy chodzi o sędziego Puchalskiego. Ów pan, zasiadający obecne, a jakże, w neoKRS, swego czasu na Facebooku dołączył do grupy o wdzięcznej nazwie „Popieramy rząd Beaty Szydło Pana Prezydenta i PiS”. Nazwa jest na tyle wymowna, że nie trzeba specjalnie tłumaczyć, iż z apolitycznością, której się wymaga od sędziów, nie ma to nic wspólnego. 
Kolejny członek neoKRS – Jarosław Dudzicz melduje się na Twitterze na rozkaz posłance  Krystynie Pawłowicz. Oczywiście to ma być rzekomy przejaw niezrównanego dowcipu pana Dudzicza. Po lekturze popisów tego sędziego na Twitterze pozwolę sobie nie podzielać opinii o finezji jego intelektu i humoru. Inny, nie mniej fascynujący komentarz popełnił pan Dudzicz w kontekście orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Cytuję: „Równie dobrze może sobie orzec, że Ziemia jest płaska, marchewka to owoc, ślimak to ryba, a banan jest prosty.” Ten wpis nagle nie razi ani rzeczników dyscyplinarnych, ani ich echa na Twitterze – KastaWatch. Nie ma tu ni słowa o uchybieniu godności sędziego, choć ten powód jest notorycznie wykorzystywany, by dorabiać okropną twarz tym sędziom, których minister Ziobro i PiS nie lubi, bo mają odwagę otwarcie mówić o niszczeniu prawa, praworządności i sądownictwa.

Oświadczenia majątkowe sędziów stały się również ulubionym pretekstem, choćby „żelaznego” Radzika do wytaczania dyscyplinarek. Nawet, gdy postępowanie wyjaśniające się potem umorzy to ile w tym czasie uciechy i pożytku z opluwania sędziego, na którego dostało się zlecenie. A najradośniejsze w tym punkcie jest to, że sam pan Radzik swoje oświadczenie majątkowe skrzętnie ukrywa przed opinią publiczną. Taka „żelazna” transparentność plus „żelaznego” Radzika. Co ciekawe, „żelazność” dyscyplinatorów robi się miękka, jak aluminium w przypadku pewnej bulwersującej sprawy. To casus sędziego z Kluczborka, który, jak ćwierkają ptaszyny, jest blisko z „dobrozmieńcami”. Ów sędzia został prawomocnie skazany 05. czerwca 2018 za przestępstwo z katalogu przestępstw na tle seksualnym na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Powinien być wykluczony z zawodu, ale pobiera dalej w najlepsze pensję. Do tego sędzia-molestator wniósł zażalenie na odwieszenie jego postępowania dyscyplinarnego, które było zawieszone do czasu zakończenia procesu karnego. Zażalenie poparł wiceprzewodniczący neoKRS oraz któryś z wielkich dyscyplinatorów.

A tandem starych znajomych Nawacki – Lasota? Pierwszy z neoKRS, drugi jest tak, jak Radzik zastępcą głównego rzecznika dyscyplinarnego – Schaba. Lasota zdecydował o niewszczynaniu postępowania dyscyplinarnego przeciwko Nawackiemu, który publicznie na antenie TVN24 zasugerował, że sędziowie Sądu Najwyższego łamią prawo, czyli oczernił ich.  Z kolei neoKRS, w skład której wchodzi Nawacki, nominowała w marcu 2019 Lasotę na sędziego Sądu Okręgowego w Elblągu. Nominacja jest wyjątkowo żenująca. Lasota będąc na delegacji w SO w Elblągu miał uchylonych sto procent z zaskarżonych wyroków, które tam wydał. Do tego dzięki rażącym zaniedbaniom proceduralnym, których dopuścił się podczas czynności procesowych sędzia Lasota, osiemnastoletni gwałciciel czternastoletniej siostry wykpił się z gwałtu i został skazany tylko za tzw. „inne czynności seksualne”. Kto zajmie się dyscyplinarką dla Lasoty, dyscyplinującego nie mniej energicznie, jak Radzik innych sędziów?

Warto w tym momencie wspomnieć, że podobnie jak pan Dudzicz, również pan Nawacki jest wielką gwiazdą z ramienia neoKRS na Twitterze. Tego, co tam wypisuje starczyłoby na niejedną dyscyplinarkę o naruszenie godności sędziowskiej. Pan Nawacki bardzo lubi się wyzłośliwiać w stosunku do prawników-twitterowiczów. Zwłaszcza, gdy są to osoby o sporych osiągnięciach. Ponadto pozwala sobie na wyjątkowo aroganckie odzywki: „Panie Marianie jakie to głębokie. Oprawię sobie w ramki. A tak prywatnie, to czym się Pan zajmuje, skoro musi się Pan dowartościowywać tego rodzaju wpisami?”. Albo: „Niedouczona Pani redaktor nie wie, że KPK nie znajduje tu zastosowania” – to o redaktor Gałczyńskiej. Prawda jakie to ładne? W sumie czego się spodziewać po kimś, kto sam sobie udzielił poparcia do neoKRS i nie czuje z powodu swej niskiej zagrywki cienia zażenowania.

O takich ewidentnie bulwersujących sprawkach ziobrystów ministerialni hejterzy KastaWatch nie piszą. Ba. Usprawiedliwiają i bagatelizują, jak w przypadku sędziego Iwańca – bo przecież jego nagana już się zatarła, więc sprawy nie ma. Iwaniec popisał się w 2009. Zatrzymany przez ochronę Stadionu Śląskiego w Katowicach, którzy podejrzewali, że jest pod wpływem alkoholu, wulgarnie wyzywał ochroniarzy, a potem także przybyłego na ich wezwanie policjanta.  Sędzia Iwaniec został doceniony przez Zbigniewa Ziobro. Od 01. lipca 2017 jest na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości.  

KastaWatch, nieruchawa i milcząca na temat skandali ziobrystów, chętnie za to i bardzo podobnie, jak sędzia Iwaniec sypie bluzgami pod adresem sędziów spoza układu Ziobry. „Sędzia pijak”, „sędzia leń”, „nierób”, „kretyn”, „upadła Morawiec” , „sędziowska fajtłapa”, „błazen” to tylko niewielki wycinek z popisów konta, które w normalnym kraju już dawno nie tylko zostałoby zamknięte, ale miałoby na karku prokuraturę za regularną mowę nienawiści i choćby za upublicznianie wbrew prawu tzw. danych wrażliwych.
Nic takiego się nie dzieje w państwie, w którym opanował prokuraturę pan Zbigniew Ziobro. 

Za to widać świeżutkie bluzgi  KastaWatch na zasłużonego sędziego Sądu Najwyższego – sędziego Zabłockiego. Tak. Tego Zabłockiego z procesu rehabilitacyjnego rotmistrza Pileckiego.  27. lipca zelżyli go pisząc o nim per „zdrajca”, a w produkcji z 25. grudnia 2018 użyli inwektyw: „oszust”, „manipulator”, „intrygant”. W grudniowym wpisie nawet nie było załączonych żadnych oficjalnych dokumentów, tylko jakiś bliżej nieokreślony wpis z Facebooka, który posłużył im do ataku na sędziego Zabłockiego. Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby sami spreparowali ten kwit na FB. Ich metody przypominają, jako żywo metody ubecji.

Co jeszcze robi KastaWatch oprócz bluzgów? Łamie notorycznie RODO. W kontekście Moniki Frąckowiak dopuścili się hejterzy czegoś niebywałego.  Wielokrotnie zamieszczali wpis o @obywatel2k podając imię i nazwisko mężczyzny, a także nazwę małej miejscowości w Wielkopolsce. Nie jest przy tym istotne, czy to prawda, czy tylko ich wymysły, że ten mężczyzna to obywatel2k, którego Kasta raz przedstawia, jako Monikę Frąckowiak, a raz jako jej męża.
Podali dokładne namiary na kogoś, kto nie jest osobą publiczną. Przez pryzmat zaciętej walki o nieujawnianie list z nazwiskami  sędziów, czyli osób publicznych, którzy udzielili poparcia kandydatom do neoKRS, tym bardziej staje się jaskrawym, jak ziobryści nierówno i wybiórczo traktują prawo. 
Jednak nie to jest w tym momencie najważniejsze. 17.lipca do obywatela2k pewien użytkownik w wątku pana wodza tak napisał: „Ej ty – mordo zdradziecka – kurwo w todze: Pakuj się – idziemy po ciebie. Ruski kmiocie”. Fala nienawiści, jaką rozpętuje KastaWatch i powielające to osoby, czyli choćby pan wódz, może się skończyć tragicznie. Nie tylko dla sędzi Frąckowiak ale też dla jej rodziny. Męża, czy córki. Komuś niestabilnemu jest obojętne, czy uderzy w sędzię Frąckowiak, czy w osoby jej bliskie. Adres kogoś już jest podany na tacy, a agresor nie będzie skrupulatnie sprawdzał wiarygodność treści rozsiewanych przez KastaWatch. Potrzeba dużo, by ktoś od słów przeszedł do czynów?

Wspomniałam o córce sędzi Frąckowiak. KastaWatch czasami dopuszcza się judzenia także przeciwko niej. Pytają „niewinnie” czy dziś to mąż, czy córka pisze, podając przy tym imię dziewczynki.  Popytałam trochę. Ta dziewczynka ma dwanaście lat. Jakim trzeba być zwyrodnialcem, bez żadnych zahamowań, by wciągać jeszcze dziecko w to bagno tworzone systematycznie, konsekwentnie i w pełni świadomie przez ministerialnych hejterów wokół sędzi Frąckowiak? Oczywiście ci ludzie bez żadnych skrupułów wykorzystują dziecko, by mocniej dopiec. Taka „miła” forma dodatkowego nękania, presji i maltretowania.

Jeśli jest faktem, a wiele na to wskazuje, że za obrzydliwym kontem KastaWatch kryją się ludzie, w tym bardzo możliwe także sędziowie, związani z Ministerstwem Sprawiedliwości to poprzez czyny jakich się dopuszczają, przyzwoitość nakazuje stwierdzić: sądownictwo miało być oczyszczone z patologii, a tymczasem zamiast sytuację polepszyć wprowadzono na prawnicze salony degeneratów. 
Aż strach pomyśleć, iż mógłby za tym stać sam minister Ziobro. Wolę tej myśli nie dopuszczać do siebie. Choć to ciągłe bazowanie KastyWatch na pomówieniach, oszczerstwach i insynuacjach niestety przypomina mentalnie ministra Ziobro, który nie wahał się oskarżać lekarza, krzycząc publicznie: „ten pan już nikogo nie zabije”. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko grupa chcąca się wykazać, by zdobyć łaski i uznanie decydentów.

Odkąd napuszczono na mnie, jako na rzekomą sędzię Frąckowiak, swoich wiernych sympatyków lecą w mym kierunku idiotki, lampucery, teksty typu „pewnie słyszy głosy”,  „pojebana dewiantko” (to z powodu mojego awatara) etc. 
22.lipca pewne konto, bardzo możliwe, że to klon jednego z zawiadujących KastaWatch, o godz. 23:59 wypuszcza do mnie komentarz „Monia weź skoncz pić…”. Po dziewięciu minutach, osiem minut po północy, KastaWatch publikuje tweet „Nasze ustalenia się potwierdzają. FRĄCKOWIAK nadaje z dwóch kont. Niestety, pije a to znak. Pogrąża się pijąc, pewnie jej ulubione czerwone wino. Ma L4 do pracy nie chodzi, a więc co jej tam. Hejt, alkohol i tweety !!!”
W taki sposób, posługując się moją osobą, robią z sędzi Frąckowiak chorą umysłową, czy pijaczkę.

Pan wódz, który swoje personalia skrzętnie ukrywa, ucieszył się w pewnym momencie awantury niewymownie, że gdyby doszło do sprawy sądowej to: „Pozew trzeba podpisać z imienia i nazwiska, więc będziemy mieli szanse poznać wielu, którzy walczą o wolne sądy i demokrację
Dodam do ekscytacji pana wodza: ewentualni uczestnicy rozprawy poznają moje dane nawet jeśli będę tylko świadkiem.

Szanowna Pani Sędzio Frąckowiak.
Oświadczam: jeśli zechce Pani wejść na drogę sądową o ochronę swoich dóbr osobistych to z radością, jeśli sobie Pani tego tylko zażyczy, stawię się w charakterze świadka. Jest mi niezmiernie przykro, że spotykają Panią takie nieprzyjemności, wywoływane także poprzez perfidne wykorzystywanie mojej osoby i mojego konta na Twitterze.
Kontakt można ze mną nawiązać albo za pośrednictwem Twittera, albo poprzez Gazetę Wyborczą, której jestem prenumeratorką i Gazeta posiada moje dane.

Smutna refleksja na koniec. Wielu sędziów odchodzi z zawodu, bo mają dosyć klimatu, jaki stworzyło PiS, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego współpracownicy. Wielu dobrych, kompetentnych i zasłużonych sędziów. W zamian wprowadzane są do zawodu i awansują osoby o wątpliwych osiągnięciach i etyce. 
Ciekawe ile czasu minie, nim suweren się zorientuje, że stało się, jak w przysłowiu „zamienił stryjek siekierkę na kijek”...

Polka_jakich_wiele (Gazeta Wyborcza) alias @AlaBezFanatykow (Twitter)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozsądku pamięci żałosny rapsod - Centralny Przewał Komunikacyjny

  (Część przydatnych linków nie jest wstawiona w fabułę tekstu, ale można je odnaleźć na końcu publikacji) Tekst ten jest poświęcony odmitologizowaniu propagandy, jaka zalewa Polaków ze strony nachalnych lobbystów na rzecz budowy CPK. Jednym z wiodących propagatorów stał się niejaki Maciej Wilk, do kwietnia 2023 w zarządzie ds. operacyjnych PLL LOT, obecnie pracuje dla taniego kanadyjskiego przewoźnika Flair Airlines, który boryka się z wielkimi problemami. Wilka wpisy na Twitterze mają potężne zasięgi, ów człowiek biega po mediach, które ochoczo dają mu czas antenowy i łamy, by rozprzestrzeniał swoją wizję. Traktowany jest przez wielu jako niepodważalny ekspert od CPK, choć sam w wywiadzie dla Onetu (02.05.2024)*1 przyznał: „Nie jestem specjalistą od zarządzania lotniskami. Nigdy nie pracowałem w żadnym porcie lotniczym i szczerze mówiąc, w ogóle mnie to nie interesuje.” Mimo to dla rzesz stał się wybitnością od CPK, czyli jak najbardziej portu lotniczego, alfą i omegą, którego słowa

POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.

  POLSKA   ZJEDNOCZONA   PARTIA   ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.   Kończąc drugą część tryptyku nie śledziłam na bieżąco występów medialnych Kowalskiego. Niniejszym nadrabiam, albowiem to, co ów człowiek wydobywa z siebie jest niebezpieczne i stoi w rażącej sprzeczności z polską racją stanu. W niedzielę 30 kwietnia 2023 roku na antenie TVP Janusz Kowalski zakwestionował bytność Polski w NATO i nie ma znaczenia, że zrobił to w pokrętny, niebezpośredni sposób. Gdy poseł Nowej Lewicy, Marek Dyduch, zauważył, że „Polska sama jest za słaba, aby obronić się przed Rosją” i że „naszą siłą powinna być obecność w NATO i odpowiednie tego wykorzystanie” , Janusz Kowalski odpyskował: „Nigdy więcej waszego postkomunistycznego myślenia, że Polska nie jest w stanie się obronić. Potrafimy. Polski żołnierz wierzący w Pana Boga obroni nas, tylko nie przeszkadzajcie”.   Pomijam infantylne myślenie Kowalskiego, któremu kruchta i wiara w cuda myli się z dobrem Polski i interesem pa

ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI

  ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI. Pan Jabłoński wezwał mnie do wskazania mu, w którym miejscu obecnie obowiązującej Konstytucji RP znajdują się przepisy, które wyłączają indywidualny akt abolicji, czyli mówiąc po ludzku, nie pozwalają Prezydentom RP na stosowanie aktu łaski wobec osób nieskazanych PRAWOMOCNYM wyrokiem sądu. Tekst ten będzie odpowiedzią na to wezwanie, które dla dużej grupy zwykłych Polaków, nawet nie prawników, nie jest już niczym nieznanym, albo niewiadomym. Na początku jednak prześledzimy wspólne całość wydarzenia z udziałem pana Jabłońskiego, gdyż jest to fenomenalny przykład, w jaki sposób zainteresowani urabianiem opinii publicznej i robieniem ludziom wody z mózgu w kontekście walki o partyjnych kolegów, przestępców Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, manipulują niezbyt rozgarniętymi odbiorcami. Pan Jabłoński znalazł na Twitterze wpis pisarza/dziennikarza (tak się ów człowiek opisuje) i zapłonął entuzjazmem niezwykłym. O ile ów pisarz może ni