Przejdź do głównej zawartości

KOŁTUNA WALKA O OLIMP

 




KOŁTUNA  WALKA  O  OLIMP

 

Inkwizycja ma się świetnie w XXI stuleciu.

Stos zapalany przez katolicki kler, rozdmuchiwany (zwyczajowo) prosto z Kremla i bek stada baranów oraz cynicznych podżegaczy tłuszczy. Doszukiwanie się profanacji na siłę, choć to tylko pierdolec fanatyków, którym się wydaje, że cały świat kręci się wokół ich guseł, bo z czymś im się skojarzyło.





Marni intelektualnie, wsobni mentalnie, niedouczeni, za to wyobrażający sobie w swej przeraźliwej implozyjności, że poza Jezuskiem, Maryjką i ikonografią katolicką niczego innego nie ma. Na nic tłumaczenia, że inspiracją części francuskiego spektaklu na rozpoczęcie Olimpiady w Paryżu nie była żadna "Ostatnia Wieczerza" mistrza Leonardo, ale "Uczta bogów" ("Święto bogów") van Biljerta.

Niedouczone kołtuny mają swoje "fakty". Nie zastanowią się skąd na ostatniej wieczerzy miałby się wziąć Dionizos, gdyby o dzieło mistrza da Vinci chodziło. Notabene homoseksualisty.





Kołtun polski, amerykański, czy nawet francuski wie lepiej od samego Patricka Boucherona - jednego z twórców paryskiego spektaklu i znanego francuskiego historyka, który chciał przedstawić światu nie panegiryk Francji, ale także Francję z jej przywarami, by przede wszystkim przełamać stereotyp zarozumiałego Francuza.

"Jeśli tylko uda nam się uniknąć śmieszności i arogancji, uznam to za sukces." (Boucheron o przesłaniu spektaklu).

Nie udało się. Polski i międzynarodowy kołtun nie pozwolił.


Kołtunowi, który o fresku da Vinciego gdzieś słyszał, ale o "Święcie bogów" van Biljerta już nie, ta "profanacja" należy się jak psu buda.

On żąda tej profanacji, by móc bawić się w inkwizytora, a co najmniej w jednego z tłuszczy obrzucającego błotem i kamieniami skazańca kroczącego na stos moralnego oburzenia i świętego gniewu.

Kołtun widząc grupkę ludzi z centralną postacią w aureoli, dostrzega w niej od razu Jezusa i dwunastu apostołów.

Nic to, że Jezus na sławnym fresku nie ma żadnej aureoli.




Inaczej niż Apollo na obrazie van Biljerta.




Kołtun aureole zna jedynie z mniej lub bardziej kiczowatych obrazków katolickich świętych i ich bóstw.

Skąd kołtun miałby wiedzieć, że Grecy przedstawiali swoich bogów z aureolami na długo wcześniej, nim pierwszy chrześcijanin wychynął z kart historii.





Kołtun-inkwizytor nie zastanowi się nawet przez moment, że gesty i miny artystów z paryskiego spektaklu w niczym nie przypominają zachowania apostołów, którzy właśnie dowiedzieli się od Jezusa, że jeden z nich wkrótce zdradzi swego Nauczyciela.





Ot! Rozimprezowany, hedonistyczny Paryż spotkał się z panteonem olimpijskich sybarytów, spędzających nieustannie czas na próżniaczych ucztach i hulankach.

Kołtun chce widzieć w tym smutne wydarzenie, jakim była ostatnia wieczerza, wbrew wymowie obrazów, które ma przed nosem. Kołtun nie spocznie, nim nie skroi wszystkiego podług swego prymitywnego rozumku.

Jest mu to niezbędne do wywoływania kolejnej świętej wojny.

Olimpiadę - radosne igrzyska greckie, w trakcie których przed wiekami zamierały nawet nieustanne konflikty między greckimi polis, kołtun-inkwizytor musi zmienić w pole bitwy, bez której nie potrafi żyć.

Musi wszystko oblać swoim ograniczonym horyzontem, niczym pies znaczący teren moczem, by móc wszystko co inne i czego nie rozumie niszczyć pod płaszczykiem obrazy swych uczuć.

Wygodny niezwykle pretekst.

Anno Domini 2024, 28 lipca. Niedziela.


Zapomniałabym.

Tym wszystkim, którym niebieski Dionizos kojarzy się jedynie z Papą Smerfem podrzucam kilka innych możliwości.

Niebieska skóra Dionizosa z paryskiej inscenizacji pod kierownictwem Thomasa Jolly'ego może nawiązywać do:

- zasinienia związanego z trudnościami okołoporodowymi Semele, matki Dionizosa, wynikłymi z działalności zazdrosnej Hery

- zasinienia pijackiego, albowiem Dionizos za kołnierz nie wylewał

- podroży Dionizosa do Indii i spotkania (libacji?) z bogiem Wisznu o niebieskiej karnacji.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozsądku pamięci żałosny rapsod - Centralny Przewał Komunikacyjny

  (Część przydatnych linków nie jest wstawiona w fabułę tekstu, ale można je odnaleźć na końcu publikacji) Tekst ten jest poświęcony odmitologizowaniu propagandy, jaka zalewa Polaków ze strony nachalnych lobbystów na rzecz budowy CPK. Jednym z wiodących propagatorów stał się niejaki Maciej Wilk, do kwietnia 2023 w zarządzie ds. operacyjnych PLL LOT, obecnie pracuje dla taniego kanadyjskiego przewoźnika Flair Airlines, który boryka się z wielkimi problemami. Wilka wpisy na Twitterze mają potężne zasięgi, ów człowiek biega po mediach, które ochoczo dają mu czas antenowy i łamy, by rozprzestrzeniał swoją wizję. Traktowany jest przez wielu jako niepodważalny ekspert od CPK, choć sam w wywiadzie dla Onetu (02.05.2024)*1 przyznał: „Nie jestem specjalistą od zarządzania lotniskami. Nigdy nie pracowałem w żadnym porcie lotniczym i szczerze mówiąc, w ogóle mnie to nie interesuje.” Mimo to dla rzesz stał się wybitnością od CPK, czyli jak najbardziej portu lotniczego, alfą i omegą, którego słowa

POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.

  POLSKA   ZJEDNOCZONA   PARTIA   ROZBÓJNICZA – PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI.   Kończąc drugą część tryptyku nie śledziłam na bieżąco występów medialnych Kowalskiego. Niniejszym nadrabiam, albowiem to, co ów człowiek wydobywa z siebie jest niebezpieczne i stoi w rażącej sprzeczności z polską racją stanu. W niedzielę 30 kwietnia 2023 roku na antenie TVP Janusz Kowalski zakwestionował bytność Polski w NATO i nie ma znaczenia, że zrobił to w pokrętny, niebezpośredni sposób. Gdy poseł Nowej Lewicy, Marek Dyduch, zauważył, że „Polska sama jest za słaba, aby obronić się przed Rosją” i że „naszą siłą powinna być obecność w NATO i odpowiednie tego wykorzystanie” , Janusz Kowalski odpyskował: „Nigdy więcej waszego postkomunistycznego myślenia, że Polska nie jest w stanie się obronić. Potrafimy. Polski żołnierz wierzący w Pana Boga obroni nas, tylko nie przeszkadzajcie”.   Pomijam infantylne myślenie Kowalskiego, któremu kruchta i wiara w cuda myli się z dobrem Polski i interesem pa

ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI

  ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI. Pan Jabłoński wezwał mnie do wskazania mu, w którym miejscu obecnie obowiązującej Konstytucji RP znajdują się przepisy, które wyłączają indywidualny akt abolicji, czyli mówiąc po ludzku, nie pozwalają Prezydentom RP na stosowanie aktu łaski wobec osób nieskazanych PRAWOMOCNYM wyrokiem sądu. Tekst ten będzie odpowiedzią na to wezwanie, które dla dużej grupy zwykłych Polaków, nawet nie prawników, nie jest już niczym nieznanym, albo niewiadomym. Na początku jednak prześledzimy wspólne całość wydarzenia z udziałem pana Jabłońskiego, gdyż jest to fenomenalny przykład, w jaki sposób zainteresowani urabianiem opinii publicznej i robieniem ludziom wody z mózgu w kontekście walki o partyjnych kolegów, przestępców Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, manipulują niezbyt rozgarniętymi odbiorcami. Pan Jabłoński znalazł na Twitterze wpis pisarza/dziennikarza (tak się ów człowiek opisuje) i zapłonął entuzjazmem niezwykłym. O ile ów pisarz może ni