POLSKA ZJEDNOCZONA
PARTIA ROZBÓJNICZA – DUCH ANTYUNIJNEGO
PREZESA
„Nie
zgadzamy się z tym, żeby Unia Europejska zmieniła się w państwo niby federalne,
a w istocie pod przywództwem Niemiec. My nie po to odzyskiwaliśmy
niepodległość, by ją stracić i spod jednego buta wpaść pod drugi” – Jarosław Kaczyński, Jedlicze 22 październik 2022
„Bruksela
jest organem wykonawczym Berlina, w którym zapadają decyzje polityczne
szkodzące Polsce! Oby żadna partia proniemiecka nie zaczęła rządzić w naszym
kraju” – Kaczyński w
Kraśniku, 23 października 2022
„Nasza
formacja jest formacją patriotyczną. Natomiast nasi przeciwnicy mają program
antypolski” –
Kaczyński, Jedlicze 22 październik 2022
Słowem
wstępu.
O ekonomii
„propolskiej” partii Kaczyńskiego pisałam w części pierwszej.
Pora przejść
do bardziej „subtelnych”, bo nie odbijających się bezpośrednio na naszych
przyziemnych portfelach, konotacji wynikających z działalności „propolskiej”
partii satrapy z Żoliborza.
Długo
zastanawiałam się, czy Kaczyński uderza w Tuska, Niemcy i zwłaszcza w Unię
Europejską tylko na potrzeby kampanii wyborczej, gdyż w jego mniemaniu
wyszukiwanie wroga dla swego elektoratu to droga do zwycięstwa, a temat
uchodźców oraz ataki na mniejszości seksualne opatrzyły się, zużyły i przestały
być lotne, należało zatem poszukać czegoś nowego. Zastanawiałam się również,
czy to osoba Donalda Tuska była głównym czynnikiem wyboru, prócz samego
przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, kolejnych obiektów do szczucia, gdyż
skoro Tusk jest pro unijny, to Kaczyński będzie szermował antyunijną narracją.
Zastanawiałam się wreszcie, czy zbitek „Volksdeutsch” Tusk – Unia Europejska
jako niemieckie kondominium ma jedynie uderzać w Tuska, Koalicję Obywatelską i
opozycję, by przynieść kaczystom kolejne zwycięstwo.
Uważam, że
nie. Oczywiście Kaczyński będzie walić w Tuska „dziadkiem z Wehrmachtu”,
„marionetką Merkel i Niemiec”, ale Kaczyński nie musiał dobrać sobie jako cel
do ataku jeszcze Unię Europejską.
Dlaczego to
zrobił?
Kaczyński wykorzystał powrót proeuropejskiego „Volksdeutscha” Tuska do uderzenia w Unię Europejską, której szczerze nienawidzi, bo ona mimo wszystko ogranicza jego władzę, a Kaczyński nie znosi nad sobą nikogo. Kaczyński stara się wykorzystać tzw. negatywny elektorat, by bazując na niechęci do Donalda Tuska zmieniać także nastawienie owego elektoratu do samej Unii Europejskiej, by w końcu doprowadzić do wymarzonego Polexitu.
Kaczyński ma
przy tym ogromny problem, bo Polacy są w przytłaczającej większości za byciem
we wspólnocie, to poparcie oscyluje między minimum około 70 proc. do nawet 92
procent (CBOS, lipiec 2022). Nawet
zwolennicy Konfederacji i PiS wbrew antyunijnym pokrzykiwaniom ich liderów o
„federalizacji Europy” są tylko w odsetku po 35 proc. dla każdej formacji za
ograniczeniem dalszej integracji.
Przeciwnicy
członkostwa Polski w Unii Europejskiej to margines. W różnych badaniach wynosi:
5 proc., czasem 7 proc., kiedyś w porywach do 10 procent.
Kaczyński w zderzeniu z takim monolitem pro wspólnotowości wśród Polaków nie może sobie pozwolić na jawne powiedzenie, że chce Polskę wyrwać z Unii Europejskiej. Będzie więc zaprzeczał przy każdej okazji, ale swoje robił z nadzieją, iż kropla drąży skałę. W celu zohydzenia Unii Europejskiej będzie stosował zbitki „Niemiec Tusk” – „lokaj Merkel” – „niemiecka partia kontra partia polska”. Będzie on i będą jego harcownicy opluwać Niemcy na przeróżne sposoby, robiąc ze współczesnych Niemców pogrobowców Hitlera, by bazując na trudnej historii wzbudzić resentymenty i obudzić demony nienawiści.
I będzie
konsekwentnie wmawiał „Bruksela to Berlin”, bo wymyślił sobie, iż w ten sposób
osiągnie wreszcie upragniony cel – znaczącą zmianę odsetka Polaków, którzy
znienawidzą Unię Europejską.
Kaczyński i
jego siepacze przypiszą Tuskowi, Niemcom oraz Unii Europejskiej każdą podłość,
każdą winę, każde bezeceństwo także po to, by od siebie odsunąć odium
niepokojących sojuszy i wysoce zastanawiających zdarzeń z ich udziałem przed
wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie oraz by zagłuszyć oczywistość, że na rozbiciu
Unii Europejskiej przede wszystkim najbardziej zależy Putinowi.
Proszę, by
czytając niniejszy tekst cały czas pamiętać o tym, co napisałam w słowie
wstępnym i przez ten pryzmat odbierać wszystko, co pojawi się poniżej.
Kaczyński
nigdy się nie cofa. Nigdy. Kaczyński robi jedynie taktyczne uniki i cofnięcie
chwilowe, by potem zawsze powrócić do tego, co zamierzał.
Tak było w
sprawie wzięcia za twarz kobiety i odebrania im praktycznie zupełnie możliwości
decydowania o swojej prokreacji. Po równie wielkich protestach Kaczyński
przyczaił się i czego nie zrobił w pierwszej kadencji swego zamordyzmu, to przeprowadził rękoma Przyłębskiej i atrapy Trybunału Konstytucyjnego na
początku drugiej.
Śmieszne?
Niedorzeczne? W Wielkiej Brytanii wielu podobnie myślało.
Pisowscy
oficjele od dawna prowadzą antyunijną narrację. Można choćby wspomnieć słowa
Dudy z września 2018 o Unii Europejskiej jako „wyimaginowanej wspólnocie, z
której niewiele wynika dla Polski” lub wyprowadzanie flagi unijnej, gdy tylko
Szydło umościła się w fotelu premiera.
Antyunijnej
retoryki było mnóstwo i to z ust najważniejszych osób w państwie.
Na razie
marnie idzie polexitowcom kaczysto-ziobrystom, gdyż zdecydowana większość
Polaków nie podziela nawet narracji, którą próbowano do niedawna mocno
promować, że to Komisja Europejska jest winna brakowi wypłaty Polsce środków z Krajowego Funduszu Odbudowy.
Swego czasu
minister Buda (wrzesień 2022) nawet zachwycał się, jaki to oni zbiją
kapitał polityczny waląc w Komisję Europejską i forsując hasło o biedzie
Polaków spowodowanej przez złą Unię.
Naturalnie
hurtowo była obwiniana opozycja z Tuskiem na czele oraz wredni Niemcy.
W zeszłym roku mieliśmy nawet fazę bagatelizowania środków na odbudowę Polski. Taki głos było na przykład słychać z ust Czaputowicza.
Wszystkie te
zabiegi zdały się na nic.
Niestety dla
Zjednoczonej Prawicy w sondażu IBRIS z początku listopada 2022 aż 63,9%
respondentów za winnych blokady KPO uznało Solidarną Polskę i Ziobrę, PiS i
Kaczyńskiego oraz rząd Morawieckiego.
Pod koniec
grudnia w sondażu United Survyes nieco się PiS poprawiło, gdyż już „tylko” 55,2
% obwiniało rządzących. Miało na to wpływ zapewne szerokie mydlenie oczu, jak
to PiS i rząd Morawieckiego się stara negocjując warunki odblokowania wypłaty
funduszy.
Morawiecki
odgrywa dobrego policjanta, ale ani Kaczyński, ani Ziobro nie zamierzają pomóc,
wręcz przeciwnie. Kaczyński jeszcze w październiku ubiegłego roku chciał
dalszej „reformy” sądów, choć to te „reformy” i próba zawłaszczenia sądownictwa
były jedną z kluczowych, jeśli nie pierwszą kwestią, która doprowadziła do
konfrontacji z Unią Europejską. Jest oczywistym, że Unia Europejska musi mieć
gwarancję, że w razie defraudacji środków niezawiśli od partii sędziowie nie
będą się bali skazywać złodziei, choćby to był sam Kaczyński, czy Ziobro.
Nie pomaga
Duda. Cały czas powołuje kolejnych tzw. neosędziów, obarczonych grzechem
pierworodnym neo Krajowej Rady Sądownictwa będącej zatrutym owocem, który zakaża
sądownictwo od 2018 roku. Nie przeszkadzało i dalej mu nie przeszkadza
powoływać na wysokie szczeble, do sądów apelacyjnych, do Sądu Najwyższego także
osoby, które nigdy nie powinny zostać sędziami, ot choćby ludzi umoczonych po
uszy w aferę hejterską Piebiaka. W tym tzw. rzeczników dyscyplinarnych, Radzika
i Lasotę.
Wiadomo, że chodzi o maksymalne nasycenie sądów swoimi, choćby to były najbardziej plugawe jednostki. Taśmociąg pracuje na najwyższych obrotach. Dobro Polaków i prawo do niezależnego sądu nie ma najmniejszego znaczenia.
A pieniędzy
dla Polaków jak nie było, tak nie ma, choć nastał już maj 2023.
KPO to nie
tylko kredyt (11,5 mld euro), w dodatku bardzo nisko oprocentowany. Główną
część stanowi bezzwrotna dotacja (23,9 mld euro), oczywiście ziobryści próbują
to przedstawić, że wszystko jest kredytem, nie chce mi się nawet zagłębiać w bzdury
tworzone przez ich pokraczne umysły. Inne państwa z naszej wspólnoty już dawno
korzystają z należnych im środków, ale widać ziobryści, a i część kaczystów,
woleliby najwyraźniej kredyt u Chińczyka (teraz ucichło, bo nie wypada im
przypominać swoich umizgów do autorytarnych Chin spiskujących z Putinem), albo obligacje, które są dla
nas coraz kosztowniejsze do spłaty.
Prócz braku
KPO, przez demolkę sądów i niewykonywanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości
Unii Europejskiej, od ponad półtora roku bije licznik kar.
Na godz.
23:12, dnia 30 kwietnia 2023 to już ponad 3 787 353 000 zł. Blisko
4 miliardy złotych!
Każdego dnia
dochodziło 1,5 mln EURO!!! więcej.
PÓŁTORA
MILIONA EURO DZIENNIE.
Teraz w kwietniu TSUE zmniejszyło wymiar dzienny o 500 tysięcy euro, zatem płacimy dodatkowo „jedynie” MILION EURO każdego dnia. WIELKI SUKCES!
Kary są już
nam potrącane cyklicznie z przyznanych środków.
Ziobry to
nie interesuje. Ziobro i jego żołnierzyki są najbardziej aktywni w opluwaniu
Unii Europejskiej.
Ostatnio
bardzo gorąco (do spółki z Konfederacją) zohydzają Unię strasząc Polaków, że
stracą swoje domy, jeśli ich nie zmodernizują.
Tymczasem licząc po 350 tys. zł (jestem rozrzutna) na
termomodernizację budynków o najgorszym standardzie, tzw. wampirów
energetycznych, każdego dnia tracimy szansę na remont przynajmniej 13 domów.
Do tej pory dzięki Ziobrze i spółce z ograniczoną odpowiedzialnością z samych
tylko kar można by wyremontować blisko 11 tysięcy budynków.
Każdy wyremontowany dom to nie tylko zysk dla ochrony
klimatu, zmniejszenie smogu, który w Polsce co roku zabija około 50 tysięcy
osób ( minimalne szacunki, wg innych to nawet 100 tysięcy). Każdy zmodernizowany
budynek to również bardzo znacząca oszczędność kosztów ogrzewania dla jego
mieszkańców. Ziobro, Kowalski, wspierani przez Mentzena i Konfederację oraz
reszta tej „wesołej” ferajny najwidoczniej portfel zwykłego Polaka mają
serdecznie gdzieś. Nic dziwnego. Oni problemów finansowych nie mają.
W czyim
interesie, jeśli nie Putina, jest prowadzenie wojny z Unią Europejską?
Chłopcy
Ziobry, Kaczyński i reszta tej żałosnej trupy zamiast zadbać o Polaków,
ukrywają swoje niszczenie Polski za pełnym rozmachu pluciem.
Romanowski, wiceminister SPRAWIEDLIWOŚCI, to ten numerariusz Opus Dei, porównuje Unię Europejską do Stalina.
Ten sam
Romanowski w jakże wymownych hasłach rewolucyjnych.
Wtóruje mu mój ulubiony plujczy, Januszek Kowalski.
Tu jest i
Polska i Unia Europejska. Jak się nie podoba droga na wschód wolna. Towarzysz
Putin przyjmie z otwartymi rękoma.
Oczywiście
wycierają się przy tym Polską i chowają swoje złodziejstwo oraz chęć pozostania
bezkarnymi za suwerennością. Typowe. Dla każdego bezeceństwa należy znaleźć
wzniosły parawan.
Za progiem
wróg eksterminuje Ukrainę. Ukrainę, której największym marzeniem jest zostać
przyjętym do europejskiej wspólnoty. W Polsce towarzysze z Solidarnej Patologii
walczyć najbardziej chcą z Unią Europejską. To główny wróg.
Przypomnijmy
sobie jeszcze raz słowa Kowalskiego i przewodniczącego rosyjskiej Dumy.
Tymczasem
główni kolporterzy marzenia Putina, by rozbić Unię Europejską, mają
jednocześnie czelność nazywać Unię Europejską Unią Rosyjską.
Takich
bezczelnych słów użył Kałużny, poseł Solidarnej Polski, zwanej często
złośliwie, ale nie bez podstaw, Solidarną Rosją. Katecheta.
Cel takich
zabiegów jest jasny. Ludzie mają stracić orientację, skoro wszyscy wszystkim
zarzucają to samo.
Jest jednak
prosty sposób na rozpoznanie. To właśnie stosunek do Unii Europejskiej.
Nasza
bytność w tej strukturze jest rzeczą fundamentalną i KAŻDY, kto niszczy ten
nasz przywilej wywalczony przez pokolenia Polaków, którzy marzyli, by wyrwać
się spod kurateli wschodu i wejść do zachodniego kręgu kulturowego,
przypieczętowany referendum akcesyjnym, działa w interesie Putina. Czy robi to
z premedytacją i odpłatnie, czy z głupoty i tak sprowadza się do wyrządzania
Polsce szkody.
Przypominam jednak jeszcze raz, to co dziś już wiemy doskonale - Brexit inspirowała Moskwa.
Czy Moskwa inspiruje także wojnę polskiej psychoprawicy z Unią
Europejską i Niemcami? To bardzo prawdopodobne.
Na pewno z
pełną premedytacją PiS i ziobryści na wszelkie sposoby starają się budzić i
podgrzewać demony przeszłości dla politycznego zysku. Granie na resentymentach to ich podstawowe
narzędzie, z którym wiążą ogromne nadzieje, by tworząc zbitek „Bruksela to
Berlin” obrzydzić Unię Europejską oraz dobrać się do znienawidzonego Tuska.
W przypadku
Niemiec łatwo jest epatować zbrodniami nazistów, by na nowo po 80 latach rozniecić
u Polaków nienawiść do Niemców.
Czy jednak w sytuacji wojny, którą rozpętał Putin jest racjonalnym tworzenie sobie jeszcze wroga za zachodnią granicą? Do czego chcą doprowadzić ci wszyscy bez ustanku plujący na współczesnych Niemców? Naprawdę byliby szczęśliwi, gdyby Polska została wzięta w kleszcze od wschodu i zachodu, jak miało to miejsce w 1939 roku? O to im chodzi?
Nikt, nawet Niemcy, którzy poczuwają się do winy za zbrodnie III Rzeszy, nie będzie z cierpliwością w nieskończoność znosić codziennego szczucia na nich. Młodzi ludzie, których rodziców jeszcze nawet nie było na świecie, gdy szalała pożoga II Wojny Światowej, mogą mieć dość wyzywania ich wiecznie od nazistów i narodzi się bunt. Póki w Niemczech u władzy są SPD, CDU, czy Zieloni - oni będą studzić nastroje, ale za ich plecami już dyszy coraz mocniej AfD.
Tak się
dziwnie składa, że w kontakty i różne dziwne układziki z tą niebezpieczną
formacją wchodzą politycy PiS - partii, która jednocześnie na germanofobii
buduje swój kapitał polityczny.
Przyznam, że
jest to dla mnie nie do pojęcia.
To Dominik Tarczyński, znany cham i prostak, w 2018 roku razem z Petrem Bystronem z AfD odebrał od amerykańskiej skrajnej prawicy skupionej w stowarzyszeniu Eagle Forum nagrodę imienia Phyllis Schlafly. Bystron wsławił się utrzymywaniem kontaktów z niemieckimi prawicowymi radykałami i był przez to pod obserwacją niemieckiego kontrwywiadu.
Tarczyńskiemu
nie przeszkadzało jednak siedzieć obok kogoś takiego i wspólnie odbierać laury.
Z uzasadnienia wyboru: „Phyllis Schlafly ustanowiła tę nagrodę, by honorować
tych, którzy poświęcili swoją pracę Bogu, Rodzinie i Ojczyźnie. Dominik
Tarczyński i Petr Bystron właśnie to robią”.
Więcej o
zamorskich przyjaciołach Tarczyńskiego można przeczytać na portalu OKO.press – „Tarczyński
nagrodzony razem z politykiem AfD. Wyznawcy teorii o „ludobójstwie białych”
klaskali”.
Jeszcze
lepszym przykładem jest Krasnodębski, prowadzący antyunijną kampanię bez
wytchnienia.
Krasnodębski
brał udział wraz z policzką AfD, Ulrike Trebesius, w przemiłej dyskusji pod
znamiennym tytułem „AfD und PiS: Gemeinsam für Europa?” (AfD i PiS: wspólnie
dla Europy?).
Jaki
stosunek ma AfD do Polaków? Odpowiedzi udziela nam na przykład poniższa
informacja:
Niektórzy
politycy AfD nie tylko utrzymują kontakty z prawicową sceną ultraradykalną, ale
sami wyrażają bliskie jej poglądy. Björn Höcke
należy do najbardziej prominentnych polityków AfD, zwany często „prawdziwym
szefem ” partii. Höcke w 2017 nazwał „pomnikiem hańby” berliński obelisk upamiętniający pomordowanych w Europie Żydów.
To on od lat stał za umacnianiem się wewnątrz AfD radykalnego skrzydła.
Ciąży także na nim bardzo śmierdząca historia, której oczywiście gwałtownie
zaprzeczał, choć wiele wskazuje na to, że kłamał. Zarzucano mu publikowanie pod
pseudonimem Landolf Ladig w czasopiśmie „Volk in Bewegung & Der
Reichsbote”. W tekstach gloryfikował nazistowski reżim. Pisał o konieczności
powrotu do „organicznej gospodarki rynkowej” opartej o podstawę
rasowo-biologiczną, co jest bezpośrednim nawiązaniem do polityki gospodarczej
III Rzeszy, kiedy to Żydzi byli pozbawiani firm, aby mogły być przejęte przez
rasę aryjską.
Oczywiście
to, co może bardzo podobać się polskiej prawicy to ostra antyuchodźcza
retoryka, lepiej lub gorzej skrywany antysemityzm, wezwania do deislamizacji.
W 2018 Höcke
zwracał się do blisko tysiąca słuchaczy mówiąc, że imigracja jest dla
niemieckiej kultury bardziej destrukcyjna, niż cywilizacyjny upadek spowodowany
Holokaustem, a Europa Zachodnia jest zdominowana przez dekadencję, sami zaś
Niemcy obciążeni są „nerwicą poczucia winy”. Czy to nie jest bliskie
pisowskiej narracji o „pedagogice wstydu”?
W AfD
polityków relatywizujących czasy nazizmu jest więcej. Alexander Gauland
bagatelizował okres hitlerowski mówiąc o nim, jako o „ptasiej kupie w ponad
tysiącletniej historii Niemiec”.
Członkom AfD
zarzuca się również mocne związki z Kremlem.
To, co
bezwzględnie łączy Krasnodębskiego z AfD to wspólna antyunijna retoryka,
eurosceptycyzm, „dekadencja Europy Zachodniej” Björna Höcke to łagodniejsza wersja
oburzających słów Krasnodębskiego z sierpnia 2022: „Uważam,
że zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe, niż ze
strony Wschodu”.
W prawicowej
szczujni „wPolityce” szef tego portalu, Jacek Karnowski, nie posiadał się z
radości w 2017 roku z powodu dobrego wyniku AfD. Teraz to dopiero będzie
demokracja w Niemczech, gdy putinowska partia o neonazistowskich ciągotach zyskała
siłę...
Powróćmy do
jątrzenia. Wyjątkowo podłego antagonizowania nas z zachodem dopuścił się
Kaczyński w październiku zeszłego roku.
Dla satrapy
z Żoliborza lewicą jest wszystko, co nie jest prawicowe. Mogą to być wiatraki,
rowerzyści, LGBT, prawa kobiet, zmiany klimatu, tolerancja dla odmienności,
choć ten zamordysta naturalnie uważa siebie za wybitnie tolerancyjnego.
W kontekście
polityki historycznej uprawianej cynicznie przez kaczysto-ziobrystów mam pewną
refleksję.
Patrzenie wstecz jest dobre, ale tylko w aspekcie edukowania ku przestrodze, by nigdy więcej nie powtórzyła się historia bestialstw XX wieku, a nie po to, by podburzać przeciwko współczesnym, zwłaszcza młodym ludziom, którzy ze zbrodnią przodków nie mają nic wspólnego. Polacy również nie chcą być stygmatyzowani szmalcownictwem i zbrodniami popełnianymi na Żydach przez ich dziadów. Niestety polska prawica używa polityki historycznej do najzwyklejszego szczucia.
Przeciwko
Brukseli jako Berlinowi, samym Niemcom, przeciwko opozycji i wreszcie Tuskowi.
Jedne z najobrzydliwszych wpisów są autorstwa niejakiego Tomasza Bartosiaka.
Ten tweet
został usunięty przez młodego degenerata, który wydali każde plugastwo w
wyścigu do wkupienia się w łaski wyżej postawionych.
W Internecie
nic jednak nie ginie i pozostał jednoznaczny ślad, że taki wpis ów młody
zdegenerowany człowiek popełnił.
Zresztą do
tej pory jest widoczny inny jego popis o podobnej wymowie:
Zdeprawowane
indywiduum bezczelnie insynuuje, że Platforma Obywatelska przyjaźni się z
nazistami mordującymi Polaków.
Zapewne
czytający zadają sobie pytanie: kim jest ów młodzian?
Republikanie,
czyli grupa Bielana, Żalka, Bortniczuka, o których zrobiło się wyjątkowo głośno
przez złodziejstwo tej frakcji samych swoich w Narodowym Centrum Badań
i Rozwoju, ale również Bortniczuka w ramach resortu sportu, gdzie znalazł
ciepłą posadkę i środki na podłączenie do paśnika znajomków.
Kolejnym szczególnie
wyróżniającym się podłością jest wpis Krystyny Pawłowicz, umieszczonej w
Trybunale Przyłębskiej, by jeszcze bardziej zintensyfikować odór rozkładu tej
niegdyś szacownej instytucji.
Kiedy
zrobiło się głośno o plugastwie Pawłowicz, pani Krystyna usunęła swój haniebny
popis.
Oczywiście
prym w szczuciu na Tuska wiedzie także Solidarna Polska, na czele z Ziobrą
hańbiącym zarówno fotel ministra sprawiedliwości, jak i stanowisko prokuratora
generalnego. Ulubionym bluzgiem pod adresem Tuska jest słowo „kolaborant”.
Używa go z lubością i systematycznie Ziobro, minister ponoć sprawiedliwości,
jak też jego zastępca – wiceminister Michał Woś.
Dlaczego napisałam, że Ziobro hańbi urząd prokuratora
generalnego?
Dlatego, bo Ziobro doskonale jako prokurator generalny wie,
dlaczego Tusk dostał ochronę.
Na początku tego roku informacja o konieczności objęcia
ochroną Donalda Tuska przedostała się do opinii publicznej. Stało się również
wiadomym, że propozycja objęcia ochroną wyszła od samych służb (obecnie pod
protektoratem pisowca Kamińskiego). Nie trzeba było długo czekać na ujawnienie
kolejnych szczegółów sprawy. Zrobił to Newsweek w tekście „Marcin L. wyszedł na
wolność. Kulisy przyznania ochrony Tuskowi”.
W 2019 tuż po ataku na Pawła Adamowicza ów Marcin L.
zadzwonił pod numer 112 i oznajmił: „Zginął Adamowicz, teraz zginie Tusk.
Do widzenia.” Rozłączył się, po czym zadzwonił ponownie i dodał „Niech
pani powie: zabiję ku*wę”.
W świetle tego, co wyprawiają Ziobro, Pawłowicz, Woś,
Kowalski, Kaczyński i wielu innych kluczowy jest ten fragment artykułu: „Oskarżony
podczas rozprawy siedzi osowiały. Podobnie jak zabójca Pawła Adamowicza
wyjaśnia, że chciał zabić lidera PO z przyczyn politycznych, bo ten
jest Niemcem”.
Trzeba coś jeszcze komentować?
Telewizja publiczna robi z Tuska diabła, tak wykadrowując
ujęcia, by dorobić do jego głowy rogi. Pokazuje go w czerwonej poświacie i z
celownikiem na piersi.
Nie. Nie jeden raz. Nie przez przypadek.
Ściek na Tuska leje się w publicznej szczujni, zwanej TVP, od
rana do wieczora. Siedem dni w tygodniu. Dzień po dniu przez cały rok.
Tusk jest kolaborantem Niemców, Volksdeutschem, lokajem
Merkel.
Przekaz byłby jednak niepełny i mniej skuteczny bez
jednoczesnego bicia w Niemców. Każda okazja jest dobra. Zatrucie Odry? Panienka
Pawłowicz oddelegowana do trybunału kulinarnego Julii Przyłębskiej już ma
sugestywne pytanie.
Niezbyt rozgarnięta Ania Kwiecień, posłanka PiS, zbiera
wszystko, co jej tylko ślina na język przyniesie. Nawet Brexit i kryzys strefy
euro, choć za kryzys wywołany przez Grecję to Niemcy zapłacili słono ze swoich
portfeli, a Unia Europejska i Merkel pomogły ogromnie, by Grecy nie
zbankrutowali ciągnąc za sobą w otchłań inne państwa połączone wspólną walutą.
Muszę was czytających w tym momencie zasmucić. Polska, gdyby bankrutowała, aż
takiej pomocy nie dostanie, albowiem nie jest w strefie euro.
A poniżej mój ulubiony wpis Ziobry. Jest i Tusk-kolaborant,
jest prymitywne nawiązanie do prostackiego „argumentu” o genach. Jest wreszcie
wyjątkowe kłamstwo. Ziobro tak skomponował tweet, by odbiorca odniósł wrażenie,
że Niemcy dostali jakieś pieniądze unijne zabrane Polsce, by ją zagłodzić. Nic
bardziej mylnego. Komisja Europejska zgodziła się, by Niemcy swoje własne
środki mogli skierować na pomoc dla firm dotkniętym wysokimi cenami energii.
Polsce zresztą także takiej zgody udzielono, a że Polska jest rozkradana przez
prawicową bandę u koryta i tych własnych środków ma niewiele, to już z żalami
do odbicia w lustrz panie Zero.
Fantazje szefa oczywiście podchwyciła tytanka intelektu,
ekspertka od klimatu, medycyny, historii, kobieta wszechstronnie utalentowana i
biegła w każdym niemalże temacie – Maria Kurowska. Ta od sprowadzenia relikwii
Boboli do Sejmu. I już bez cienia wątpliwości donosiła z wypiekami na twarzy,
że środki przeznaczy Unia, a nie Niemcy swoje własne uciułane pieniążki.
Wyjątkowo
perfidną, głupią i nieodpowiedzialną akcję nakręcili kaczysto-ziobryści we
wrześniu 2022 roku. Gala M100 Media Award w Poczdamie. Nagrodę dostała Ukraina,
a Witalij Kłyczko, mer Kijowa, poprosił Donalda Tuska o wygłoszenie laudacji.
Prawicowa patologia nie mogła tego ścierpieć, zatem szukali czegoś, by się
doczepić. I znaleźli – kanclerz Olaf Scholz w obecności Tuska i bez reakcji z
jego strony rzekomo groził Polsce rewizją granic.
Szerowali
takim kłamliwym przekazem bez opamiętania. TVP, Smoliński, Mazurek i wielu
innych „geniuszy”.
Do chórku
dołączył wybitny lingwista, ekspert od niesienia „krużganka oświaty” –
Bąkiewicz. Okazji do szczucia nie mógł przepuścić naczelny degenerat partyjki
Ziobry, niejaki Matecki. Ten, który dał się poznać jako jeden z organizujących
nagonkę na Magdalenę Filiks, wykorzystując przy tym nieszczęście jej dziecka,
które było molestowane. W efekcie Mikołaj Filiks popełnił samobójstwo. Matecki
nie ma wyrzutów sumienia, a jego kumpel z Radia Szczecin, który ujawnił dane
pozwalające na identyfikację ofiary, choć akta sprawy były utajnione ze względu
na dobro dziecka, Duklanowski, po ucieczce na urlop, gdy sprawa śmierci wyszła
na jaw, wrócił jak gdyby nigdy nic do pracy i dalej oddaje się nagonce na
politycznych przeciwników złodziei polskich lasów, które przypadły w
politycznym łupie solidarnej patologii Ziobry.
Nie wytrzymała
tego obecna na gali Agnieszka Romaszewska, którą trudno posądzić o wielką
sympatię do Tuska i pouczyła degenerata od Ziobry.
Wreszcie, ku
mojemu ogromnemu zdumieniu, głos zabrał nawet Cezary Gmyz, korespondent TVP w
Berlinie, strofując swoją stronę polityczną.
Być może
wystraszył się, że te jawne bzdury kolportuje TVP i obawiał się obarczenia jego,
jako korespondenta, winą za bezczelny i wyjątkowo kłamliwy przekaz uderzający w
najważniejszą osobę w Niemczech.
I tak to się
kręci. Nagonka na Niemców trwa, a by ją wzmocnić PiS wymyślił reparacje. Dzięki
temu tematowi mają pretekst do ciągłego wypominania Niemcom win ich przodków i
napuszczania Polaków na naszych sąsiadów, a cynicznie liczą zapewne także na obudzenie
zwyczajnej ludzkiej chciwości.
Na razie, po
numerze Glińskiego podczas obchodów rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim,
osiągnęli wycofanie niemieckich wyrzutni Patriot z Polski, choć zapewne nikt
oficjalnie nie zdradzi powodu.
Przypomnę.
Towarzysz Gliński w trakcie obchodów demonstracyjnie wręczył przybyłemu na
uroczystości prezydentowi Niemiec raport Mularczyka o polskich stratach
wojennych. Ten raport, którego, hm… słabości, obnażył ekonomista Marcin Wroński
w fenomenalnym tekście, który ukazał się na portalu OKO.press – „6,2 biliona
złotych strat wojennych? Kwota z rządowego raportu jest kosmicznie zawyżona”
– zachęcam do lektury, warto.
A jak
jesteśmy przy Patriotach, to warto pokazać wicie się Błaszczaka, gdy Niemcy
zaproponowali, po uderzeniu zabłąkanej rakiety z terenu Ukrainy w polskie
terytorium (ze skutkiem śmiertelnym), dostarczenie owego sprzętu do ochrony
Polaków.
Wyglądało to
tak:
21 listopada
2022 Herr Błaszczak był cały na „tak”.
Jednak już
dwa dni później…
Cóż. Dwa dni
to sporo czasu i wiele może się zdarzyć. No to się wydarzyło. Wódz Kaczyński
był niezadowolony, bo jak wytłumaczyć swojemu betonowemu elektoratowi, że
Niemcy są bardzo źli, ale jednak nam ci „niedobrzy” Niemcy chcą pomagać.
Błaszczak
musiał wybrnąć. Zrobił to w wyjątkowo głupi sposób, bo sprzęt NATO, wciągnięty
w jego system, jest w pełni sprawny tylko w systemie NATO. Poza tym wiadomo
było, że nie można wysłać sprzętu z obsługą niemiecką, czyli natowską, na
terytorium Ukrainy, bo to oznaczałoby czynne przystąpienie NATO do wojny. Czego
się jednak nie robi dla prezesa pana…
Gdy sondaże
pokazały mały entuzjazm (eufemizm) Polaków dla wykrętów Błaszczaka - spuścili
hierarchowie „propolskiej” partii z tonu i system Patriot Niemcy dowieźli do
Polski, by chronił nasze niebo.
Jak już
wspominałam, każdy moment jest dobry, aby walić w Niemców.
Anna
Siarkowska z partii Zbyszka Ziobry (zresztą nie ona jedna) wykorzystała nawet
mistrzostwa świata w piłce nożnej, by czule przywalić „szwabom”.
Jest jednak
wpis, który doprowadził mnie do oniemienia. Tweet ten popełnił „reparator”
Mularczyk.
Przyznam, że
choć minęło sporo czasu odkąd zobaczyłam ten na wskroś podły tekst, dalej nie
potrafię ze spokojem skomentować obrzydlistwa.
Automatyczne
tłumaczenie przez witrynę Twittera nie jest doskonałe, ale nawet ono jasno
pokazuje, jak Mularczyk spotwarzył gest Willego Brandta – Niemca, który ogrom
swego życia poświęcił na pojednanie i błaganie o przebaczenie.
Nie,
cyniczny wichrzycielu Mularczyk.
Gest Willego
Brandta nie był pustym gestem, tak jak nie był pustym gestem list polskich
biskupów do biskupów niemieckich, w którym padło niezapomniane „wyciągamy do
was nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.
I teraz mam
kilka słów do Polaków, którzy dali się uwieść obietnicom pisowców, a być może
zwodzi ich własna pazerność. Wbrew temu, co próbuje wmawiać PiS strona
niemiecka nie jest już winna Polsce żadnych zobowiązań wynikających z reparacji
wojennych. Od strony prawnej jest to całkowicie zakończone. Z tego faktu
zdaje sobie doskonale sprawę także historyk, profesor Żerko, któremu nie sposób
przypisać sympatie proopozycyjne, czy pro-Tuskowe.
Niemcy
zasądzone reparacje wypłacali Polsce, ale poprzez ZSRR, a że ten stronę polską wykiwał,
to serdecznie zapraszam z roszczeniami na Kreml, który jest cały czas
kontynuatorem państwa rosyjskiego. W tym punkcie jednakowoż Mularczyk i reszta
pisowskich hochsztaplerów jest cichutka, jak myszka pod miotłą.
Jednak
głównie problem zasadza się na czymś innym. Strona niemiecka może DOBROWOLNIE
zadośćuczynić Polsce.
Zresztą już to robi od lat, a jeśli ktoś nie wierzy, to niech sobie poszuka szczegółów
choćby na stronie Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie”.
Mularczyk i
reszta tej zakłamanej ferajny wie o tym doskonale, że chodzi o DOBROWOLNOŚĆ.
Mimo to, zamiast grzecznie, ale stanowczo odwoływać się do sumienia Niemców,
Mularczyk i jego trupa robią wszystko, by Niemców jak najbardziej obrazić.
Gdyby ktoś dalej nie rozumiał o co chodzi zobrazuję na
przykładzie.
Mamy sąsiada. Chcemy czegoś od niego. Co robimy? Idziemy i
przedstawiamy rzeczowo problem, czy biegamy pod jego okno i krzyczymy „ty
ch*ju”?
Sąsiad wyzwiska potulnie przyjmie i jeszcze bardziej potulnie
przybiegnie spełnić to, czego się od niego domagamy?
Mularczyk i PiS robią wszystko, by Niemcy nie zasiedli do
stołu. To nie leży w interesie bezczelnych cyników pisowskich. W ich interesie
jest zrobić wszystko, by się nie porozumieć z Niemcami. Będzie porozumienie -
stracą paliwo do judzenia i podżegania. Stracą swoje polityczne złoto, o które
bardzo dbają, jak już nam pokazała treść maili Dworczyka.
Na zakończenie tej części o Polskiej Zjednoczonej Partii
Rozbójniczej pora przejść do zaanonsowania tego, o czym będzie mowa w ostatniej
odsłonie mojego tryptyku.
PiS i przystawki pełnię szczęścia osiągają sklejając Tuska,
Niemców i Unię Europejską z Putinem i wojną, którą on wywołał. Janusz Kowalski,
mój ulubiony szczwacz, dostaje wręcz ekstatycznego uniesienia mogąc opluć
Niemców.
I oczywiście Tuska.
Naturalnie nie zapomni również o Unii Europejskiej.
Jakby mógł zapomnieć ktoś, kto za wszystko obwinia Unię
Europejską – za
kryzys energetyczny, a nawet za inflację.
Ktoś, kto od dawna walczy z Unią Europejską tak bardzo, że
można by pomyśleć, iż to Unia jest największym zagrożeniem dla Polski, a nie
Putin.
Ta dezinformacja, jaką prowadzi brutalnie Kowalski siejąc od
dawna w głowach Polaków zamęt i dezorientując Polaków kim jest rzeczywisty wróg,
to czyste działanie napisane cyrylicą.
Pisze to wreszcie ktoś, kto nawet z prezydenta Bidena zrobił
poplecznika Kremla.
Można pomyśleć, że Janusz Kowalski to oszołom, dureń, ktoś z
deficytem umysłowym. Nic bardziej mylnego. Kowalski jest cynicznym,
bezwzględnym, wyrachowanym i pozbawionym zupełnie jakichkolwiek skrupułów
manipulantem. Kowalski pluje na Tuska, Niemców, Unię Europejską i nawet na
Bidena, a siebie stara się przedstawiać jako obrońcę Polski oraz wielkiego
antyputinowca, ale atakując sojuszników Polski wykonuje dokładnie agendę
Putina, który tylko czeka na osamotnienie naszego kraju i skłócenie nas na
zachodzie. Ten sam Kowalski nie brzydził się absolutnie brać od Niemców pieniędzy,
a wg jego sposobu retoryki również pośrednio od Gazpromu. Kowalski zasiadał
swego czasu w radzie nadzorczej spółki ECO – Energetyka Cieplna Opolszczyzny,
której, prócz miasta Opole, głównym udziałowcem jest niemiecka spółka E.ON
edis, spółka córka E.ON, czyli niemieckiego partnera Gazpromu w Nord Stream 1 i
2. Wtedy perfidnemu hipokrycie Kowalskiemu pieniążki niemieckie i rosyjskie nie
śmierdziały, za to dziś odgrywa szopkę na antyniemieckość, by budować swoją
karierę i koryto.
Czego innego spodziewać się zatem po Kowalskim potrafiącym
tak bezwstydnie oskarżać opozycję w sprawie, w której powinni on, Macierewicz i
reszta tej pisowsko-ziobrystowskiej bandy zapaść się ze wstydu pod ziemię.
Przypomnę. Cały Sejm (nie licząc takich proputinowców jak
Braun z Konfederacji) zgodnie pracował nad tekstem uchwały uznającej Rosję za
państwo sponsorujące terroryzm. Treść została uzgodniona i miała być
przegłosowana. Oczywiście w ostatniej chwili do gotowego tekstu uchwały
Macierewicz, główny wichrzyciel w Polsce, wrzucił poprawkę dodającą wtręt o
Smoleńsku. Tak właśnie działa Macierewicz od lat rozbijając jedność, skłócając
Polaków, wywołując konflikty oraz podziały. Jeśli ktoś tu wspiera Putina to
właśnie on, gdy mąci, by zniszczyć każdą zgodę, czym osłabia Polskę. Dobrali
się z Kowalskim niczym w korcu maku.
Kowalski, Kaczyński, Ziobro mają swoich naśladowców. Należy
do nich pisarz fantastyki, niejaki Piekara, albo pracownik TVP – Poszwiński.
Obarczanie
Unii, Niemców, Merkel, Tuska za wojnę w Ukrainie jest nie tylko rozmywaniem
odpowiedzialności faktycznego sprawcy – Putina. Dla niego bardzo wygodne i
pożądane. To bezmyślne wskazywanie innych winnych niż Putin, to ciągłe judzenie
i jątrzenie może mieć w przyszłości także dodatkowe katastrofalne skutki.
Spotkałam
się z opinią, że bezpieczeństwo gwarantuje nam NATO i USA, a nie Unia Europejska.
Państwa Unii Europejskiej to państwa NATO. Opluwane nieustannie nie będą się
rwać do pomocy tym, którzy w nie nieustannie biją.
I radzę
sobie przypomnieć, że USA, mimo swego przeważającego potencjału militarnego,
nigdy nie prowadziły żadnych dużych akcji militarnych, czy to w Iraku, czy w
Afganistanie bez wsparcia sojuszników z Unii Europejskiej…
„Tusk
zawsze był wrogiem Putina. Państwo się śmieją, ale znaczna część społeczeństwa,
ta może nie do końca rozgarnięta, w to wierzy” – Jarosław Kaczyński, Przemyśl, 22
października 2022
Zapraszam już
dziś bardzo serdecznie na część trzecią trylogii o Polskiej Zjednoczonej Partii
Rozbójniczej – „Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji”, którą z przyjemnością opublikuję
i przedstawię wkrótce… za jakiś czas.
Komentarze
Prześlij komentarz