Przyznam, że jestem zdruzgotana, oszołomiona, przerażona.
Nie oczekujcie zatem, szanowni Czytelnicy, ode mnie merytoryki.
Trzech premierów państw NATO i jeden na dokładkę Kaczyński postanowili odwiedzić prezydenta Ukrainy w Kijowie.
W Kijowie, na który lecą bomby i rakiety. W Kijowie, który według coraz bardziej nasilających się ostrzeżeń wywiadu choćby amerykańskiego, który na razie nie pomylił się ani na jotę w swych szacunkach, jest narażony na atak bronią chemiczną.
W takich warunkach trzech „nieustraszonych” plus dostawka postanawiają sobie urządzić happening wyborczy. Kosztem bezpieczeństwa prezydenta Żełeńskiego.
Wiemy już, że wbrew temu, co próbował sugerować Dworczyk nie jest to oficjalna delegacja ani Rady Europy, ani Komisji Europejskiej, choć na szefów tychże instytucji próbował powoływać się Michał Dworczyk.
Z niektórych doniesień wynika, że jest jeszcze gorzej, albowiem politycy EU są wściekli na tę samowolkę. Samowolkę, którą według informacji jakie się pojawiają, zainicjowała strona polska.
Na to, że przynajmniej w odniesieniu do dwóch czołowych polityków PiS, jest to żałosna próba wywindowania się na plecach Żełeńskiego wskazuje kilka faktów.
Ot choćby reakcja Anny Zalewskiej.
Widać tu ten toporny pęd do samochwalstwa, jakże symptomatyczny w kontekście maili Dworczyka, gdzie niemal wszystko podporządkowuje się dobremu pijarowi i samochwalstwu.
Inną przesłanką jest dzień, który Bielan lub inny spin doktor, wybrali na promocję. Morawiecki z Kaczyńskim mogli ruszyć w swe żałosne tournee jutro lub pojutrze. Czemu dziś wyruszyli?
Dzisiaj Donald Tusk jest w Budapeszcie, by wesprzeć opozycję antyorbanowską. Wesprzeć oponentów Orbana -jawnego sojusznika Putina. Sojusznika nie tylko Putina, ale także głównego sojusznika kaczystów.
Taki „przypadek”.
Jednak prócz oczywistego pijaru na plecach Żełeńskiego, jaki chcą ugrać kaczyści i Słoweniec, który podobnie jak PiS rozpaczliwie potrzebuje przed wyborami za miesiac pokryc swoje wcześniejsze umizgi do Orbana i Trumpa, o wiele bardziej niepokoi, ba, zatrważa mnie, nieodpowiedzialność kaczystów.
Służby rosyjskie dałyby wszystko za głowę Żełeńskiego. I w takim momencie trzech premierów i dostawka wybierają się do Kijowa…
Ukryć jedną igłę w stogu siana da się, ale ukryć tę igłę i jeszcze cztery lub, jak kto woli, trzy igły i pół jest znacznie trudniej. Kaczyński z Morawieckim, premier Czech i premier Słowenii to twarze rozpoznawalne. I takie twarze udają się na Ukrainę. Udają się w momencie, gdy służby Ukrainy mają i tak multum problemów i od cholery na terenie Ukrainy dywersantów. A tu trzeba jakoś schować cztery dodatkowe twarze. Schować cztery dodatkowe twarze w obliczu obecności mnóstwa zakamuflowanych donosicieli, by te twarze nie naprowadziły na Żełeńskiego…
Tym bardziej jest to trudne, gdy Michał Dworczyk na bieżąco informuje.
Pozostaje mieć nadzieję, że Dworczyk swoimi wpisami myli ślad.
Wyobraźmy sobie jednak, że wszystko jest przygotowane bardzo precyzyjnie. Choć trudno jest mi w to uwierzyć, gdy patrzę na fuszerkę towarzyszącą od lat kaczystom.
Trzech i pół premiera rozpierzcha się. I potrzeba o wiele więcej czujnych „oczu Putina”, by namierzyć, który z figurantów naprawdę spotka się z Żełeńskim.
To byłby w miarę sprawny scenariusz, gdyby nie jedno „ale”. Służby Ukrainy mają od cholery zadań, a jak pisał Wiktor Suworow, zgubienie ogona wymaga mnóstwa energii.
Happening Morawieckiego i spółki wymaga zatem jeszcze więcej energii, którą mogłyby służby Ukrainy spożytkować rozsądniej.
Jest coś jeszcze, czego w moim racjonalnie funkcjonującym umyśle, nie mogą za cholerę zrozumieć.
Nagle na Ukrainę, do centrum wszystkich niebezpieczeństw, wybiera się tchórz Kaczyński.
Tchórz, który przed polskimi kobietami tak się zabezpieczał:
Tchórz, który nie rusza się na krok bez obstawy, nagle jedzie na Ukrainę. Na Ukrainę, której w każdej chwili grozi atak bronią masowej zagłady.
Albo postanowił dla pijaru zabłysnąć, nie zważając na niebezpieczeństwo jakie ściąga na Żełeńskiego gwałcąc wszelkie zdroworozsądkowe wymogi bezpieczeństwa (jego, premierów i prezydenta Ukrainy), albo jest spokojny, albowiem wszystko ma obgadane z Putinem.
I to mnie niepokoi najbardziej…
A smutno mi jest niewymownie, gdy widzę, jak ten pokaz TOTALNEJ NIEODPOWIEDZIALNOŚĆI odbiera się jako odwagę.
Smutno mi tym bardziej, gdy widzę to u ludzi, których cenię, jak choćby u profesora Sadurskiego.
POST SCRIPTUM.
Kaczyński i spólka jeśli są w kontakcie z Putinem, to właśnie odgrywają wyjątkowo perfidną maskirowkę.
Maskirowkę, by choć odrobinę zachować wpływy Putina w Europie, gdy na Ukrainie już dał totalnie ciała.
Wpływy poprzez zorganizowanie swoim rozpierdalaczom Unii Europejskiej zajefajnego wizerunkowo show.
Wizerunkowego show, który już tak „ładnie” przedstawiła Zalewska podważając odwagę Macrona i Scholza.
Odwaga to nie bezmyślność i brawura.
I tą refleksją żegnam się z Czytelnikami mojego „Prętem po klatce”.
I nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby to jednak była bezprecedensowa bezmyślność i gdyby Putin odstrzelił trzech premierów państw NATO… plus dodatek na kaczych łapach.
Nie chcę myśleć o art. nr 5 w kontekście hucpy, jaką ci ludzie podjęli.
A tym bardziej nie chcę myśleć, że choć mają nagle pełne gęby gładkich słówek o NATO i EU, to robią wszystko, by siebie przestawić jako „bohaterów”, a naszych sojuszników, którzy dają nam realną gwarancję bezpieczeństwa, jako słabeuszy. Co także jest bardzo na rękę Putinowi.
I może o to gównie chodzi putinowcom w przebraniu „patriotów” i „rusofobów”.
Doskonała legenda dla „nielegałów”.
Od 7 lat Zjednoczona
Prawica idzie drogą wyznaczoną przez towarzysza Putina. Niszczy niezależne sądy,
media, samorządy. Zgodnie z wytycznymi towarzysza Dugina i Małofiewa wprowadza „konserwatywne”
wartości. Niszcząc kobiety, czy ludzi LGBT.
I nagle ci
eurosceptycy od „wyimaginowanej wspólnoty”, ci nienawistnicy wszelkiej
odmienności przedstawiają się jako „wrogowie”
Putina, a „przyjaciele” Żełeńskiego…
Tego ostatniego
bardzo mi żal, że w tak dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazł, daje się
oszukiwać.
Bo czymże innym, jak nie fałszem i dwulicowością jest ten spektakl w wykonaniu Morawieckiego I Kaczyńskiego, gdy dzień wcześniej policja, która stała się formacją na uslugach partii (to kolejne podobieństwo do Rosji Putina) rozgoniła Ukraińców blokujących przejazd ruskim ciężarówkom na przejściu granicznym z Bialorusią.
Zamknięcie możliwości dostaw, w tym dla rosyjskiej armii mordującej Ukraińców, a przynajmniej maksymalne opóźnianie tychże dostaw poprzez bardzo skrupulatne kontrole frachtu to byłaby realna pomoc dla Ukrainy.
Zamiast tego pojechali poklepać Żełeńskiego po plecach i zrobić sobie przy tym ładne zdjęcia.
Będą się pięknie prezentować na wyborczych plakatach.
„Boże, chroń mnie przed fałszywymi
przyjaciółmi, z wrogami poradzę sobie sam”.
Tak . Cała prawda, w pełni podzielam.
OdpowiedzUsuńDemonstracja nieodpowiedzialnosci, glupoty, w żałosnym wykonaniu,ten mały czlowieczek właśnie ja zaprezentowal ì znalazlo się jeszcze 2 podobnych glupoli, Ukrainie trzeba pomagać i róbmy to ale z głową.
UsuńCzyim kosztem ta demonstracja skrajnej nieodpowiedzialnosci, głupota nie zna granic,a to właśnie jej dowód: cbdo
OdpowiedzUsuń