Emigate 2.0 – Imperium
kontratakuje.
Rozdział I
Prokuratura
Na ukochanym Twitterku ziobryści z @KastaWatch coraz
bezczelniejsi. Nic dziwnego, gdy imperium zła kontratakuje, a imperator Ziobro
ocalał w Sejmie przed zdymisjonowaniem. Co zresztą było do przewidzenia, bo w
tym kraju od 2015 nie ma już sprawiedliwości, a prawo jest jedno. Prawo kaduka.
Szanownym czytelnikom należy się pewne wyjaśnienie. Nim 19.
sierpnia, po pierwszej publikacji Onetu o farmie trolli w Ministerstwie
Sprawiedliwości, na dobre wybuchła afera zinstytucjonalizowanej napaści na
niepokornych sędziów, zorganizowanej przed ludzi ministra Ziobro, na Twitterze
już wcześniej można było zaobserwować pewien niepokój.
Zaczęło się od dziwnych ruchów na koncie Emilii. Poszła
fama, że jej konto zostało przejęte. Miało to miejsce 11. sierpnia. Sama Emilia
zdementowała to później. Pierwsza reakcja KastyWatch pojawiła się również 11.
sierpnia i była to reakcja na zablokowanie ich konta przez Emilię: „Tego to już nie rozumiemy. Czy dzieje się to
o czym można wyczytać na #TT!? Szok!!!”
Po nagłym „szoku” KastaWatch 12. sierpnia przypuszcza
pierwszy szturm: „#KastaWatch już wkrótce
opisze całą mistyfikację →W tej chwili ustalamy i potwierdzamy sieć powiązań
[ikonka: wybuch]. Niestety nie będą to dobre informacje dla prawej strony #TT →
Słowa kluczowe: zdrada i pieniądze!!!” i dodają: „Nie będą dobre→Bo kilka tysięcy Followersów zostało zdradzonych →To
właśnie mieliśmy na myśli! Jesteśmy wstrząśnięci co można zrobić dla
pieniędzy!” .
13. sierpnia Emilia publikuje swoje oświadczenie o
ustanowieniu pełnomocników dla prowadzenia jej spraw: karnych, cywilnych i
rodzinnych, a ziobryści z KastaWatch piszą do sędziego Strumińskiego i o nim
tak: „Pan sędzia STRUMIŃSKI @hudini_pavel
@Walenrod4 @NapoleonCesarz pisze o ubeckich metodach. Kij ma dwa końce panie
sędzio → To nie jest dla Pana dobra
wiadomość → W kontekście Pana pewnego zaangażowania! Ale o tym wkrótce na
#KastaWatch”
16. sierpnia zamieszczają wpis: „Twitter kipi. Domysły, spekulacje, popcorn!! Wszyscy czekają na zagładę
#KastaWatch [ikonka: luzak] Mamy dla was
informację→#KastaWatch wyjdzie z tego nietknięta. Mamy te ‘rewelacje’! Już
szykujcie czopki od bólu dupy.”
To szalenie
interesujące, że KastaWatch od początku bierze na cel sędziego Strumińskiego.
Skąd wie o jego kontaktach z Emilią? Sugerowali, że od niej. Może… ale
niekoniecznie. Nie mniej interesująca
jest ta ich pewność siebie. Od samego początku.
Albo są niewinni (sic!), jako ta lilia
przeczysta, albo wiedzą, że mają plecy. Grube plecy.
I teraz pora
pokazać coś wyjątkowo zastanawiającego.
10. sierpnia, dzień przed tym, nim zaczęły się jakiekolwiek
poruszenia, że wkrótce może wybuchnąć afera, piszą: „Wiemy, że czytają nas prokuratorzy z samej
góry! Prosimy o zainteresowanie się sprawą”
Czytać każdy każdego może. Tylko…
Skąd wiedza, że czytają ich prokuratorzy? I to z samej góry?
Na Twitterze można się zorientować o czytelnictwie swoich postów z trzech
źródeł: a) polubienie wpisu, b) podanie wpisu, c) skomentowanie wpisu.
Ewentualnie, gdy ktoś nas obserwuje. Na portalu oficjalnie jest tylko Zbigniew
Ziobro i konto prokuratury krajowej. Oficjalnie nie ma nikogo z najwyższego
szczebla szefostwa prokuratury krajowej. Jeżeli weszły te konta (Ziobry i prokuratury
krajowej)w interakcję z KastaWatch to by znaczyło, że Ziobro i prokuratura
wiedzieli o działalności KastaWatch. Działalności wyczerpującej znamiona przestępstwa
na gruncie wielu przepisów. W tym artykułów kodeksu karnego. I nic nie zrobili.
Jest także inne wytłumaczenie tego zdumiewającego wpisu.
KastaWatch informację o lekturze ich postów powzięła bezpośrednio od jakiegoś
wysoko postawionego prokuratora, albo od kogoś, kto z takim prokuratorem jest w
zażyłości i jest także w zażyłości z trollami KastaWatch.
Oczywiście może również tak być, że prokuratorzy ziobryści i
to, jak utrzymuje KastaWatch, prokuratorzy z samej góry, mają na Twitterze
konta incognito. To rodziłoby frapujące pytanie. Skąd hejterzy o tym wiedzą? Tak,
czy inaczej, zapewne niechcący, prowadzący konto KastaWatch powyższym tekstem potwierdzili
swoje związki z prokuratorami. I to najwyższego szczebla!
Owe koneksje potwierdza także ich inny wpis z 10. sierpnia: „Nawołując do ujawniania się sędziów, którzy
poparli kandydatów do #KRS→ zarząd stowarzyszenia IUSTITIA @JudgesSsp mógł
popełnić przestępstwo → To podżeganie do złamania prawa → Wg. naszych źródeł prokurator bada już sprawę!!!”
Bardzo interesujący jest również tweet z 17. sierpnia: „Mamy dobrą i złą informację! Zła→DM
@MalaEmiE przeszło w ręce wroga. Dobra→nie ma tam nic ciekawego ! Jest jeszcze jedna→sprawę zbada
prokurator. Coś czujemy, że KASTA i jej przyjaciele bekną szybciej, niż myślimy”,
albo taki z pierwszego sierpnia br. „@PK_GOV_PL już się panem zajęła
→dwie sprawy karne o stalking →A trzecia
w drodze”
Proszę, jacy dobrze poinformowani w postępowaniach
prokuratorskich.
I nastał 21.
sierpnia 2019 roku. Trzeci dzień afery Piebiaka, licząc od dnia jej wybuchu.
O godz.
12:21 KastaWatch publikuje: „A tutaj
zaproszenie do tanga→ czy sędzia STRUMIŃSKI @hudini_p był inspiratorem
prowokacji @gazeta_wyborcza i @onetpl!? Tak ma wyglądac farma trolli!? Dodajmy,
@gazeta_wyborcza chciała COŚ kupić w zamian za wycofanie pozwu p-ko @MalaEmiE
przez sędziego Gąciarka!!!” do tego tweeta podczepiają screen o takiej
treści:
„Pytali czy mam kontakt
I czy Pani nie chciałaby pójść na współpracę
w zamian za ugodowe rozwiązanie
Musiała Pani coś napisać co ich
zainteresowało”
O godz. 13:14 sędzia Strumiński pisze: „Panie @ZiobroPL @PK_GOV_PL co to jest? Ujawniacie fragment treści
rozmowy prywatnej z prywatnych numerów telefonów pozyskany z telefonu
zabezpieczonego w ramach postępowania przygotowawczego w sprawie dotyczącej
sędziego Cichockiego? #panstwoPiS stalinizm w czystej postaci”, dodając wyżej przytoczony wpis KastaWatch.
Dla czytelników, którzy nie śledzą dokładnie sprawy: w marcu
tego roku sędzia Cichocki, jeden z głównych negatywnych aktorów afery Piebiaka,
złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez panią Emilię
przestępstwa polegającego na nękaniu go. Na gruncie tego powiadomienia
prokuratura zajęła nośniki pani Emilii. W tym jej telefony komórkowe, a także
tablet. Pan Cichocki zrobił to w oparciu o publikację pani Emilii na
Twitterze. Widać było zdjęcie nagiego mężczyzny w wannie (bodajże) z dopiskiem, że jest to zdjęcie
sędziego Cichockiego. Tweet był dostępny na Twitterze przez kilkadziesiąt
minut, potem został usunięty.
Oprócz wielu, bardzo wielu, zastanawiających wpisów
KastaWatch, w których owo konto powołuje się jednoznacznie na źródła w
prokuraturze zaistniały w ostatnim czasie jeszcze dwa ciekawe wątki.
Pierwszy pochodzi z wywiadu pani Emilii dla Gazety Wyborczej
„”Emi” sypie „Kastę”. Tak pod skrzydłami Ziobry oczerniano niepokornych
sędziów”, który ukazał się 09. września. W pewnym momencie rozmowy:
Agnieszka Kublik: „Gdy
popsuło się z Iwańcem, zaczęła pani w
lipcu 2018 r. współpracować z sędzią Cichockim.”
Emilia: „Tak, już
wtedy znałam Arkadiusza Cichockiego. Duzo rozmawialiśmy, m.in. o sędziach stanu
wojennego, i wymyśliliśmy, by powstała specjalna grupa, która się tym zajmie.
Tak go poznałam. Jak miała powstać ta grupa, to spotkaliśmy się w knajpie z trójka prokuratorów, którzy byli potrzebni
do wyciągania informacji o sprawach tych sędziów.”
Można się domyślać, że KastaWatch, następcy Emilii, przejęli
kontakty także w prokuraturze.
02. września Onet zamieszcza artykuł „Część poufnej
korespondencji Emilii zaginęła w prokuraturze? Mec. Pogoda: „dopuszczam taką
możliwość”. Emilia, jak opisuje Onet, stwierdziła „ z tego, co zauważyłam, zniknęły ważne pliki w postaci
zarchiwizowanych czatów z komunikatora Signal,
ale nie wiem kto je skasował”. Mecenas Pogoda dodał: „Wiem od mojej klientki, że czaty, które zniknęły
z chmury, dotyczyły jej rozmów z Łukaszem Piebiakiem oraz Arkadiuszem
Cichockim. Pojawia się więc pytanie, kto dane wykasował. Czy mogła to zrobić
prokuratura? Powiem tak: dopuszczam możliwość , że dane zostały wykasowane już
po tym, jak śledczy zajęli sprzęt mojej klientki.”
Reakcja, która miała miejsce na drugi dzień po tej
publikacji jest kuriozalna. Kanthak – rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, a
NIE PROKURATURY! próbuje zastraszyć
Konrada Pogodę i Onet. Treść jego wpisu na Twitterze „W związku z nieprawdziwymi informacjami na temat rzekomego zaginięcia
korespondencji hejterki Emilii Sz. Sugerującymi, że miałyby one zaginąć w
prokuraturze, wobec Onet.pl i adwokata, który tego rodzaju insynuacje
przekazuje – zostanie wytoczony proces.”
Jakim prawem Kanthak wypowiada się w imieniu prokuratury? To
oczywiste. Wbrew bredniom opowiadanym przez Ziobrę i jego świtę, gdy jest to
dla nich korzystne, nie ma rozdziału między ministerstwem, a prokuraturą. Jest
jeden organ, nad którym unosi się Zbigniew Ziobro. A takie przypadki, jak
komunikat Kanthaka to potwierdzają. O tej niebezpiecznej sytuacji, jaka ma
miejsce w Polsce szerzej później.
Wracając do KastaWatch. 21.sierpnia wpis, na który
zareagował sędzia Strumiński, zarzucając katowickiej prokuraturze udostępnianie
hejterskiemu kontu materiałów przez nią zabezpieczonych, nie był jedynym. Kilka
minut wcześniej o godz. 12:10 KastaWatch pisze: „Hej @gazeta_wyborcza →mamy rozmowę @MalaEmiE . Sfingowaliście zbiórkę
„Na walkę z kastą” tej biednej dziewczyny!? To sa ubeckie metody
@gazeta_wyborcza!! Mamy tego więcej. Hej @Ewa Ivanova hej @czuchnowski !
Czytajcie”. Załączają do tego screen rozmowy:
Rozmówca: Ivanowa chce z Tobą kontakt
złapać. Powiedziałem, że bez Twojej zgody telefonu nie udostępnię. Na wszelki
wypadek przesyłam jej numer telefonu.
Nazwisko: Ivanowa
Nazwisko: Ivanowa
Firma: Wyborcza
Komórka: XXX XXX XXX
Emi: Ok. Dzięki.
Rozmówca: ikonka – kciuk do góry
Emi: Chcą bym założyła konto na zrzutka.pl
na walkę z gaciarkiem. Co myślisz?
Rozmówca: Nie znam się na tym.
Emi: Ok. Dzięki.
Za ten
tweet, w którym nie ukryli numeru telefonu dostaną po kilku godzinach urlop 48h
od Twittera. Czy ten screen pochodzi także z zasobów katowickiej prokuratury?
Najprawdopodobniej.
Nim przejdę dalej taka uwaga. Widać, jak KastaWatch jest z
logiką na bakier i jakimi bzdurami częstuje swoją najwidoczniej mało
rozgarniętą publikę. Z rozmowy wynika jednoznacznie, że w jej momencie Emi nie
miała kontaktu z Ewą Ivanovą. Widać również, że ktoś jej podpowiada założenie
konta na zrzutka.pl i nie jest to jej rozmówca. Skoro nie miała kontaktu to nie
może być to Ivanova. KastaWatch nie przeszkadza jednak w żadnej mierze napisać, że
to Gazeta Wyborcza sfingowała zbiórkę „Na walkę z kastą”.
Celem wzmocnienia swojej wersji snują intrygę o rzekomym szantażu: „#KastaWatch ustaliła, że@ EwaIvanova już w
grudniu 2018 szukała kontaktu do Emilii Sz. Pomagał jej sędzia Strumiński →był
w stałym kontakcie →wpadli na pomysł z pozwem Gąciarka i szantażem.
Wykorzystali, że dziewczyna jest w szpitalu, boi się i przekupili coś
obiecując!!”
Ten wpis jest z 02. września, ale już trzy dni po
insynuacjach o inspiracji Gazety Wyborczej rzekomy szantaż wciągnęli do swej
fabuły. Kto łgarzom zabroni? Do swej historyjki o Strumińskim i Emilii dodają
więcej szczegółów: „Rozwojowa jest też
„afera” pani Emilii→Jej początek sięga
lata/jesieni 2018. Wtedy E. poznała kolejnego sędziego z Gliwic, byłego radcę
pr. i żołnierza!” [23.września] . I tak, choć biedactwa w pocie czoła
starają się za wszelką cenę utkać jakiś spójny przekaz to nic im nie wychodzi.
Dlaczego? Jeśli już w grudniu Ewa
Ivanova miałaby szukać kontaktu do Emi przez sędziego Strumińskiego to sędzia
musiałby być wyjątkowo niechętny do umówienia obu pań, skoro dopiero po minimum
dwóch miesiącach podał Emilii kontakt do Ivanovej. Dlaczego po minimum dwóch
miesiącach? Na screenach zamieszczonych przez KastaWatch z rozmową, podczas
której pada numer telefonu redaktor Ivanovej jest widoczna data: 26.02.2019.
Zresztą sama Emilia zaprzeczyła tym absurdom o szantażu: „Sędzia Strumiński nigdy mnie nie
szantażował”. Napisała to 24. września, po tym, jak dzień wcześniej
KastaWatch przypuściła na sędziego zmasowany atak. Na 12 ich tweetów i
retweetów połowę poświęcili sędziemu Strumińskiemu. Cóż ich tak pobudziło?
Najprawdopodobniej to, że 22. września sędzia Strumiński skierował o nich wpis
do Kanthaka: „A kto odpowie za sianie
nienawiści w oparciu o kwity z @MS_GOV_PL przez trolla #kastawatch?”.
Trolli to za każdym razem wzdyma. Obojętne kto jest autorem. Bardzo nie lubią,
gdy prokuraturze lub Ziobro przypominać, że są żywym dowodem na to, iż afera
Piebiaka trwa w najlepsze nadal, gdyż owa afera to nie tylko Emigate ale także
Emigate 2.0 – nowy ulepszony model w wersji KastaWatch.
Motyw szantażu intensywnie lansowany przez hejterów
ziobrystów byłby uroczym wytłumaczeniem afery Emigate alias Piebiakgate, gdyby
nie istniała logiczna i spójna alternatywa. Po prostu Emilię jej dotychczasowi
„przyjaciele”, w tym małżonek, zostawili samej sobie. Osamotniona, odtrącona
przez niego, ale i przez kochanka, próbowała się zemścić publikując na początku
marca nagie zdjęcie tego ostatniego. Narobiła tym sobie jeszcze więcej
kłopotów. To wcale nie pozew sędziego Gąciarka, ale zgłoszenie do prokuratury
nękania przez Cichockiego było tym, co nie pozostawiło jej wyboru – w geście
rozpaczy, szukając ratunku udała się po pomoc do swoich dotychczasowych wrogów.
Mówi o tym bez ogródek w swym oświadczeniu, wydanym 21.
sierpnia: „Zostałam zdradzona, upodlona,
zostawiona sama sobie, bez niczego, bez pracy, pieniędzy, dachu nad głową, ale
za to z grupą wrogów – osób, na które hejtowałam i osób, które mnie do tego hejtu
zaangażowały. Klapki opadły mi z oczu. Te metody, wzięte z poprzedniego ustroju.
To, co robiłam, było obiektywne złe. Nie da się tego usprawiedliwić.
Przepraszam tych, których hejtowałam. Żałuję tego. Chciałabym umieć cofnąć
czas”.
Wreszcie,
jak pokazał Tomasz Skory, przeczy wersji o szantażach korespondencja między
Emilią, a Arkadiuszem Cichockim:
„Polujesz na PS. To on interweniował, gdy
zamieściłam tweeta. To przez jego kilkuminutowe namowy go skasowałam, Nikt z
Twoich kolegów nie zadzwonił ani nie napisał tylko on. Źle rozpoznajesz wrogów
Arku.” [10. września RMF24 „Sędzia Cichocki z nieistniejącego OIOM-u pisze
do Małej Emi: „Twój wątek będzie można umorzyć””]
KastaWatch
wie o tym doskonale, ale za wszelką cenę chcą siebie i swój gang wybielić,
szyjąc buty sędziemu Strumińskiemu, Ewie Ivanovej, sędziemu Gąciarkowi, czy
członkom stowarzyszeń sędziowskich Iustitii oraz Themis, krytycznych do tego,
co wyprawia z sądownictwem Ziobro. Ze swoich ofiar próbują robić przestępców. Pomijają
przy tym bezczelnie meritum i najważniejszy aspekt afery Piebiaka. Działania tej
grupy, w tym i po części samej KastaWatch, to bardzo poważne przestępstwa
opisane w kodeksie karnym. Podaję za profesorem Matczakiem:
1. art. 231
- nadużycie władzy przez funkcjonariusza publicznego
2. art. 266
– ujawnienie informacji pozyskanej w ramach działalności zawodowej
3. art. 258
– działanie w zorganizowanej grupie mającej na celu przestępstwo
4. art. 190a
– współdziałanie w uporczywym nękaniu godzącym w prywatność
5. art. 212
– współdziałanie w pomówieniu mogącym poniżyć inną osobę.
Do tego
nadużycia zawarte choćby w art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych.
Wracając do głównego tematu tej części mego tekstu, czyli
wątku o prokuraturze. 26. września Emilia pisze na Twitterze: „Prokuratura która od 6 miesięcy
przetrzymuje moje telefony, laptop, tablet i nośniki zwraca się do mojego
adwokata o podanie haseł do zatrzymanego sprzętu”, dodaje scan pisma
prokuratury. Faktycznie. Prokuratura pragnie haseł, gdyż rzekomo nie ma dostępu
do urządzeń Emilii.
Dlaczego prokuratura w Katowicach usilnie zaprzecza, że nie
ma i nie miała dostępu do zapisów z urządzeń Emilii? Czy to tylko sposób na
odparcie zarzutów o majstrowaniu w chmurze Emilii? Nie tylko.
Proszę pamiętać, że minister i zarazem prokurator generalny
Ziobro utrzymywał i utrzymuje, że o działalności Łukasza Piebiaka oraz Jakuba
Iwańca dowiedział się dopiero po sierpniowych publikacjach Onetu. Chwali się
przy tym swą natychmiastową reakcją na skandaliczną działalność obu
podwładnych. Niestety dla niego, sprawa, którą prowadzi katowicka prokuratura
ma niebagatelne znaczenie dla wiarygodności słów Ziobry. Jeżeli wbrew obecnemu
teatrzykowi, jaki odstawiają katowiccy prokuratorzy mieli oni wgląd w zawartość
sprzętu Emilii to jest całkowicie nieprawdopodobne, by widząc co się tam
znajduje nie powiadomili swego szefa. Przypomnę, że sprzęt zarekwirowano w
marcu tego roku.
I teraz sprawa
kluczowa. Jeżeli konto KastaWatch pokazało urywek zawartości ze sprzętu Emilii
i jak twierdzi sędzia Strumiński pochodzą te dane z przecieku w katowickiej
prokuraturze to znaczy, że wbrew oficjalnym zapewnieniom prokuratura zna treść
znajdującą się na nośnikach. Co za tym idzie Ziobro musiał wiedzieć o Piebiaku
już od dawna. I nic z tym nie robił!
Warto w tym momencie opisać coś jeszcze. Pismo prokuratury o podanie haseł nosi datę
09.września 2019. Dwa dni przed sejmową debatą w sprawie dymisji Ziobry. Po
odrzuceniu przez PiS odwołania Ziobry widać wyraźnie, jak hydra poczuła ulgę i
podnosi swe łby, czując się coraz bardziej bezkarna. Łeb KastaWatch także. Obrzydliwie
pewni siebie 22. września już bez cienia skrępowania piszą: „Uważamy, że w przyszłym Sejmie powinna
powstać speckom do wyjaśnienia #EmiGate!! Z
nośników Emilii wynika kto i dlaczego ją niby przekręcił, czego chciał i za ile
to kupił. Już ciepło mają jej adwokaci, Strumiński, Ivanova, pół Wyborczej
i dwie osoby z Onet [ikonka – cwaniak]Czyścicie już tel?”
Już się nie mają czego bać, więc piszą bez jakichkolwiek
oporów o dostępie do nośników Emilii. Czy to, co próbują przy tym imputować
jest prawdą to inna kwestia. Systematycznie anonsują, jak to ujawnią, jak
to pokażą, jak to udowodnią, a w kółko klepią to samo i w kółko pokazują te
same zdarte screeny. Czyżby na materiałach zabezpieczonych przez prokuraturę
były informacje tak obciążające ziobrystów, że oprócz anonsów boją się ujawnić
ich treść?
To, że KastaWatch siedzi w samym środku afery pokazuje również
ten ich tweet: „Dziś wiemy, że sędziowie
z farmy trolli Iustitii opracowywali tzw. #EmiGate→Screeny latały od marca a
sami sędziowie wymieniali się nimi i nie tylko→wymieniali się też pewnymi zdjęciami [ikonka – cwaniak]W tej sprawie już toczy się śledztwo
prokuratorskie!!”.
W powyższym wpisie, oprócz pogrubionego fragmentu, najbardziej
ciekawa jest data – ósmy września. To dwa dni przed publikacją Tomasza Skorego
pokazującej między innymi screen Cichockiego, w którym pada „Twój wątek można umorzyć a sędziów którzy
przesylali sobie moje zdjęcia można dalej ścigać”. Naturalnie, że
jasnowidztwo jest w tym wypadku uzasadnione, gdyż nie ma wątpliwości, iż KastaWatch jest na gorącej linii z umoczonymi sędziami ziobrystami i ich
pełnomocnikami czy prokuraturą. Co prawda nie wiedzieć czemu przerobili sobie
wpis Cichockiego, w którym nie pada żadna liczba sędziów, na „Okazuje się, że nawet kilkaset sędziów nielegalnie
wymieniało się zdjęciami” [10.września]. No, ale taka ich rola. Zniekształcić,
przeinaczyć, napompować.
I tak oto przestępcza działalność osób kryjących się za
kontem KastaWatch trwa sobie w najlepsze. Konta, na którym swego czasu ujawnili
wrażliwe dane o chorobie prokuratora Parchimowicza, do których normalnie mają
dostęp tylko szefowie prokuratury i dział kadr.
Po przeczytaniu powyższego, czy można się jeszcze dziwić ich
bezwstydnej pewności siebie, jaką prezentowali od samego początku afery?
Pisałam o tym w pierwszej części „Emigate 2.0 – nowy ulepszony model”. Dziś widać - arogancja i bezczelność
nie była bezpodstawną. I to jest przerażające. Dosyć jasno z rozwoju i oglądu dotychczasowej
sytuacji wyłania się obraz, że owi ludzie dopuszczający się przestępczego
procederu mają nad sobą parasol ochronny prokuratury. To dzięki niemu śmieją
się wszystkim w twarz.
Byłoby naiwnością sądzić, że degeneracja dotknęła tylko
jedną nogę, na której stoi Zbigniew Ziobro – ministerstwo sprawiedliwości, a
jego druga kończyna jest wolna od patologii. Ziobro w przypadku prokuratorów
nie potrzebuje walczyć hejtem, pomówieniami, oskarżeniami, często bezpodstawnymi
lub sztucznie nadmuchanymi, tak mocno, jak jest to dla niego konieczne odnośnie
sędziów. Prokuratorzy nie są chronieni konstytucją, zatem ich pacyfikacja
poszła mu niezmiernie łatwo. Wystarczyło zmienić ustawę o prokuraturze w marcu 2016,
już na samym początku rządów PiS i ziobrystów. Z sędziami idzie mu znaczniej
oporniej, stąd to zohydzanie. Musi ich opluć, by mógł się z nimi ostatecznie rozprawić
przy aplauzie, a przynajmniej bierności społeczeństwa. Plan już jest. To tzw.
druga część „reformy”. Schemat jest prosty i stosowany przez PiS nagminnie przy
przejmowaniu kolejnych instytucji. Robi się restrukturyzację. Pod jej
płaszczykiem nastąpi ponowne obsadzanie
każdego stanowiska. Dla niewygodnych miejsc nie będzie. Na KastaWatch nazywają
to opcją zerową i bardzo się już na nią cieszą oraz postulują do Ziobry o jej
wdrożenie coraz intensywniej.
Tak. To temu planowi zohydzenia miała służyć grupa Piebiaka,
Emilia, a teraz jej następcy z KastaWatch, którzy nie muszą być tak stonowani,
jak główni rzecznicy dyscyplinarni, powołani przez Ziobrę – Schab oraz dwaj
jego zastępcy – Lasota i Radzik, ci ostatni również umoczeni w Piebiakgate. Schowani
za anonimowością nie muszą być również tak wstrzemięźliwi, jak tworzący
prorządowe szczekaczki. Od „wPolityce” z Wojtusiem Biedroniem po TVP-info z
Samuelkiem Pereirą.
Ich zadaniem było i jest wytresowanie, jak największej części
społeczeństwa, by na zasadzie odruchu Pawłowa na najmniejszy sygnał reagowało charkotem.
Widać, że się udaje coraz lepiej, bo w pewnym momencie już nie trzeba używać
mocnych słów celem wywołania oczekiwanej reakcji. Wystarczą niewinne: „dziadzia”,
„jaśnie pani”, „czego chcemy życzyć”, etc. Można się było o tym doskonale
przekonać 18. września. W nocy, o godz. 3:50 dali znak: „Hit dnia! Dziadzia Strzembosz apeluje do premiera o odwołanie
@ZiobroPL!! Najpierw dziadzię posadzili na deszczu przed pałacem prezydenckim i
nagrali→a teraz #WolneSady przyszły do dziadzi domku po apel!”. Kilka przykładów
odzewu na sygnał. Z ponad osiemdziesięciu wpisów. I to w jakiś dziewięćdziesięciu
procentach negatywnych.
„Raz już Polaków oszukał dziadyga!!”, „Chyba nie zmienili
dziadziowi pampersa?”, „A dzidzia to kontaktuje jeszcze?”, „Plastuś Basi
Pieli???”, „Strzembosz, a ty sie rozliczyles z komuną i kasta”, „Komunista
umiera ale do końca bruzdzi i szkaluje Polaków”, „Ten rozsypujący się
sklerotyczny cham jest ostatnią osobą, która mogłaby się wypowiadać na temat
polskiego sądownictwa”, „Plugawy komuch”, „To demencja starcza”, „Zgredziu
niech odpoczywa sobie”, „Niech spierdala ten stary chuj bolszewik zajebany .
Chuj mu w ryj w ramach lgbt !”
Oczywiście KastaWatch prowadzi jednocześnie aktywną kampanię
walki z hejtem, ot choćby tzw. hejtem „Silnych razem”. Tak, szanowni czytający.
Już można się śmiać.
Aby tresura trwała i przebiegała pomyślnie niezbędny jest
wspomniany parasol ochronny prokuratury. To jej główne zadanie. Zapewnić
bezpieczeństwo i bezkarność oprawcom. I naturalnie samemu Imperatorowi. Mataczyć.
Zgodnie z zapotrzebowaniem umarzać, przeciągać śledztwa lub, gdy to korzystne, wszczynać je. Gubić i niszczyć dowody.
Jak w lustrze odbija się w ministerstwie sprawiedliwości
oraz prokuraturze postać Imperatora. Imperatora,
który sam uwielbia:
- pomawiać – sprawa kardiochirurga
Mirosława Garlickiego i słowa Ziobry„Już nikt nigdy przez tego pana życia
pozbawiony nie będzie”
- mataczyć – to za mataczenie, gdy PiS rządził w latach 2005 - 2007, za przekraczanie kompetencji i
nielegalne wtedy ingerencje w śledztwa przez Prokuratora Generalnego Ziobrę groził mu Trybunał Stanu
- opluwać – podczas pacyfikacji Trybunału Konstytucyjnego to
Ziobro biegał po mediach i snuł opowieści mające zrobić z sędziów ówczesnego
składu Trybunału leni, posługiwał się przy tym zmanipulowanymi danymi o
efektywności niemieckiego odpowiednika
- niszczyć dowody – pamiętny zniszczony laptop
- mścić się i niszczyć ludzi– już trzynaście lat Ziobro i
jego rodzina ścigają profesora Dudka za rzekome przyczynienie się do śmierci ojca
Ziobry; co ciekawe dzięki zmienionej ustawie o prokuraturze, która może się
włączać do procesów prywatnych, nie musi już rodzina Imperatora płacić za
kosztowne ekspertyzy biegłych
- zżerające podległe Ziobrze instytucje nepotyzm i
kolesiostwo, gdzie nie liczą się kompetencje tylko układy, to także cecha Ziobry
– brat umieszczony jako doradca zarządu Pekao SA ds. cyberbezpieczeństwa,
posadka dla małżonki w firmie należącej do PZU.
Zbigniew Ziobro pozostał na stanowisku. W przypadku takiej
afery rzecz nie do pomyślenia w normalnym, demokratycznym kraju. Złożenie w
takich sprawach kogoś z pełnionej funkcji to nie jest żaden wymysł, widzimisię,
czy niepotrzebny spektakl medialny. To konieczność, by uczciwie i rzetelnie wyjaśnić
sprawę. Tymczasem Ziobro, któremu, wspominaną już przeze mnie kilkakrotnie
nowelizacją ustawy o prokuraturze z 2016, nadano kolejne niebezpieczne uprawnie
– możliwość ingerencji w każde śledztwo, wygłasza wdzięczne przemowy do
suwerena, że się od śledztwa odsunie. A suweren ma oczywiście ślepo wierzyć w
słowa Imperatora. Nawet, gdy doskonale wiadomo, że jeśli nie Ziobro osobiście
to jego wierni pretorianie, szefowie prokuratury krajowej, mają dokładnie takie
same uprawnienia do ingerencji w postępowania prokuratorskie. Mogą choćby odsunąć
prowadzącego prokuratora. W prokuraturze, w której awans lub degradacja zależą od Imperatora, można łatwo wpływać kijem i marcheweczką na zachowania swych podwładnych. Zwłaszcza, gdy znowu wspominaną
nowelizacją wprowadzono kuriozalny przepis, na mocy którego Prokurator
Generalny na wniosek Prokuratora Krajowego może powołać prokuratora do
pełnienia obowiązków w prokuraturze wyższego szczebla z pominięciem wymogów określonych w przepisach.
W tej całej
patologicznej rzeczywistości liczenie na uczciwe śledztwo jest chyba czymś
znacznie większym niż poczciwa naiwność.
To kim jest Ziobro pokazuje również doskonale sprawa Mateckiego.
Kandydata na posła w nadchodzących wyborach z listy PiS, a de facto będącego związanym
od lat z Ziobrą, Jakim i Solidarną Polską, którego Ziobro 28. września gorąco
polecał wyborcom. Matecki to nie tylko autor
haniebnych tekstów, jak choćby ten: „Szanowna
@EwaKopacz, po dzisiejszym dniu powinniście pójść w ślady Barbary Blidy. Albo
przynajmniej opuścić Polskę. Honor tego wymaga”. To nienawistnik, którego zatrudniało ministerstwo
sprawiedliwości. Sprawę opisało na przykład OKO.press „Skrajnie prawicowy
spamer promuje Ziobrę, płaci mu ministerstwo. Jak „dobra zmiana” robi internety”.
To nie jest błaha sprawa. Ona pokazuje bardzo jaskrawo, po jakich ludzi sięga
Ziobro. I dziwnym trafem to osoba, która robi to samo, co robili Piebiak,
Iwaniec, Wytrykowski, Cichocki i to samo, co robi KastaWatch. Dlatego to
kolejna poszlaka, że Ziobro wbrew swym solennym zapewnieniom najprawdopodobniej
dokładnie wiedział, co wyprawiali jego podwładni. Tak, jak dokładnie wie o
działalności KastaWatch i nic z nią nie robi pan oberprokurator-imperator.
Zapraszam już wkrótce do lektury drugiego rozdziału „Emigate
2.0 – Imperium kontratakuje. Sędziowie”. W nim między innymi o rozkosznych
zmaganiach intelektualnych Samuela Pereiry, szlachetnym małżonku i uroczym, acz
chorowitym kochanku.
Oni się boją ujawnienia.
OdpowiedzUsuńDlatego gryzą po kostkach przy pomocy hejterów. Opłaconych z obietnicą przyszłej bezkarności 😡